Ekspert o lotnisku w Radomiu: Zainteresowanie jest żadne. Polityka pomieszała się tu z biznesem

- Nie ma sensu otwierać kolejnego lotniska położonego 80 km od Warszawy, bo nikt nie przyleci do Warszawy po to, by do niej później jeszcze jechać kilka godzin. Może przecież wybrać Okęcie albo Modlin - tak otwarcie lotniska w Radomiu komentuje w rozmowie z Gazeta.pl Eryk Kłopotowski, ekspert rynku lotniczego, pilot i publicysta.

Port Lotniczy Warszawa-Radom został oficjalnie otwarty w czwartek. Podczas uroczystości premier Mateusz Morawiecki mówił o "zdejmowaniu klątwy z Radomia". wiceminister w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej oraz pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego Marcin Horała bronił pomysłu rozbudowy lotniska.

Zobacz wideo "Jeżeli za bardzo ocieplimy planetę, to konsekwencje będą tragiczne". Rozmowa z Mirosławem Proppé, Prezesem Fundacji WWF Polska

- Ten port ma ogromny sens gospodarczy i infrastrukturalny. Pokazujemy tą inwestycją, że nasz rząd potrafi realizować duże i złożone projekty. To nie pierwsza i nie ostatnia taka inwestycja, bo otwieramy Polskę na świat - zapewniał Mateusz Morawiecki. Już w czwartek na zbudowanym niemal od zera lotnisku w Radomiu ma wylądować pierwszy samolot (z Paryża). Siatka połączeń z Radomia na razie jest jednak bardzo uboga. Obsługiwanych jest pięć miast - Paryż [CDG], Rzym [FCO], Warna, Preweza i Tirana. - Miasta takie jak Radom i mniejsze miejscowości, gdzie mieszkają pełnoprawni obywatele Polski, także powinny mieć łatwiejszy dostęp do światowych metropolii. Właśnie dlatego ten port lotniczy jest kluczowy i zmienia ten region na lepsze - zapewniał.

Ekspert: Lotniska "w każdej gminie" się nie sprawdzają

Eryk Kłopotowski, ekspert rynku lotniczego, pilot i publicysta, w rozmowie z Gazeta.pl nie podzielił entuzjazmu polityków. - Na lotnisko w Radomiu wydano już 120 mln zł. Okazało się, że nie jest zbyt dobrze zaprojektowane, nie udało mu się pozyskać klientów. Można powiedzieć, że było niewypałem. Czy ktoś jednak poniósł odpowiedzialność za podjęcie decyzji o budowie lotniska? Nie. Dziś na lotnisko wydano kolejne 800 mln zł. I podejrzewam, że ponownie nikt nie poniesie odpowiedzialności, jeśli okaże się, że lotnisko nie przyciąga wielu podróżnych - mówi. 

W Polsce przez lata mieliśmy prawdziwą manię budowania lotniska "w każdej gminie". To się nie sprawdziło. Radom, Kielce, Gdynia, Białystok miały swoje aspiracje, by otwierać lotniska. Wydawało się, ze to jest tak jak z apteką, skoro sąsiad otworzył, to i ja otworzę, zostanę milionerem. Tyle że to tak nie działa. Oceniając to, czy lotnisko ma sens, powinno się patrzeć nie na pasażerów, a na linie lotnicze. Na to, czy one są takim lotniskiem zainteresowane. Tymczasem zainteresowanie lotniskiem w Radomiu jest żadne.

Rozmówca Gazeta.pl przypomniał, że wśród linii lotniczych nie ma entuzjazmu dotyczącego lotniska. -  Ryanair powiedział wprost, że to lotnisko jest głupim pomysłem. Wizzair dyplomatycznie stwierdzi, że będzie analizował sytuację. Tyle że to lotnisko jest po prostu za blisko Okęcia, gdzie Wizzair ma mocną pozycję. Nie sądzę, by te linie znalazły sposób, aby przekonać swoich klientów, że mają jechać trzy godziny do Radomia, by lecieć z tamtąd - mówi Eryk Kłopotowski.

Ekspert: Nie ma sensu otwierać kolejnego lotniska położonego 80 km od Warszawy

Podkreśla też, że dyskusji na temat portu w Radomiu nie można toczyć bez chwili refleksji nad historią rozwoju lotnictwa. - W dyskusji dotyczącej lotniska pojawiały się głosy, że Warszawa-Radom ma być jak Frankfurt-Hahn, lotnisko, które jest od Frankfurtu jeszcze dalej. Tyle że to lotnisko powstawało w zupełnie innych warunkach. Było pierwszym, które rozbiło monopol na europejskim rynku. To jedno z pierwszych w historii lotnisk niskokosztowych. W tamtych czasach w Polsce bilet do Londynu kosztował 1700 zł. Na rynku panował duopol, małe, prywatne linie nie miały skąd latać. Budżetowi operatorzy jednak do Polski weszli i bilety do Londynu staniały do poziomu 100 zł. To wszystko jest już jednak historia - ocenia ekspert.

Dziś mamy już rynek dojrzały, dostosowany do potrzeb podróżnych. Samoloty mamy wypełnione w 90 proc., operacje lotnicze są prowadzone z kilkunastu lotnisk. Nie dzięki LOT-owi, a tanim liniom. I one dzisiaj raczej nie szukają nowych lotnisk, a nowych kierunków, do których mogłyby zabierać pasażerów już z istniejących lotnisk. Można nawet powiedzieć, że Polski rynek jest już trochę zatkany.

- mówi.

Nie ma więc sensu otwierać kolejnego lotniska, położonego 80 km od Warszawy, bo nikt nie przyleci do Warszawy po to, by do niej później jeszcze jechać kilka godzin. Może przecież wybrać Okęcie albo Modlin

- podkreśla. 

Zdaniem eksperta być może pojawią się wkrótce specjalne oferty, które będą miały zachęcać do podróżowania z lotniska w Radomiu. - Widać, że polityka pomieszała się tu z biznesem. I podejrzewam, że teraz, by udowodnić, że Radom jest jednak lepszy, wszyscy będziemy płacić za różnego rodzaju dotacje. A to do autobusów kursujących między Warszawą a Radomiem, a to do parkingu, który może być darmowy. Na Okęciu doba parkowania kosztuje od 120 do 500 zł i być może w taki sposób Radom będzie próbował zdobyć przewagę konkurencyjną - darmowym parkingiem. Nie sądzę jednak, by to w jakimś znaczącym stopniu zwiększyło chęć do podróżowania z tego lotniska - ocenił Eryk Kłopotowski. 

Studia Biznes i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: