Donald Tusk chce podnieść kwotę wolną od podatku do 60 tys. zł. Wiemy, kto najbardziej skorzysta

Donald Tusk poinformował, że chce podnieść kwotę wolną od podatku dwukrotnie. Posłowie KO złożyli już nawet projekt w tej sprawie w Sejmie. Choć z podatku zwolnione byłyby osoby zarabiające do 5 tys. zł brutto, to najwięcej na reformie zyskaliby ci, którzy mają 6 tys. zł pensji i więcej - wynika z wyliczeń Grant Thornton Polska dla money.pl.

Przez lata kwota wolna od podatku wynosiła w Polsce ledwie 8 tys. zł. Podczas reformy Polskiego Ładu PiS podniósł ją do 30 tys. zł, dzięki czemu osoby zarabiające do 2,5 tys. zł miesięcznie nie odprowadzają dziś podatku dochodowego, a ci którzy mają pensję do 3460 zł brutto płacą 12 proc. PIT.  

Zobacz wideo 800+ i wyższa kwota wolna od podatku. Koalicja Obywatelska złożyła projekty ustaw do Sejmu

Donald Tusk na spotkaniu w Krakowie stwierdził jednak, że "od kilku lat władza w Polsce mało myśli o ciężko pracujących Polkach i Polakach, niedużo zarabiających i niekorzystających z politycznych pomysłów Jarosława Kaczyńskiego". Lider PO zaproponował więc kolejną podwyżkę kwoty wolnej - do 60 tys. zł. Projekt został już złożony w Sejmie, a lider PO chciałby, by przepisy obowiązywały od 1 czerwca. 

Kwota wolna od podatku wzrośnie do 60 tys. zł? Kto zyska na reformie? 

Podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł rocznie oznacza, że PIT nie musieliby płacić wszyscy, którzy zarabiają do 5 tys. zł. Z wyliczeń Grant Thorton Polska dla money.pl wynika jednak, że najbardziej na reformie zyskają osoby, które zarabiają od 6 tys. zł w górę. Wówczas do ich kieszeni co roku wpadałoby dodatkowe 3,6 tys. zł. Ale nie więcej, niezależnie od tego, ile zarabiają. 

ZUS: przeliczenie emerytury po 65. roku życia - wszystko, co warto wiedzieć ZUS: przeliczenie emerytury po 65. roku życia - wszystko, co warto wiedzieć

Wynika to z faktu, że "do kwoty 6 tys. zł brutto skumulowana podstawa opodatkowania nie przekracza kwoty wolnej. Przy 6 tys. zł brutto wynosi ona 59 124 zł. Zaliczka na podatek dochodowy wynosi zaś 0 zł. Wynagrodzenie jest pomniejszane wyłącznie o składki na ZUS i składkę zdrowotną". Natomiast przy zarobkach powyżej 6080 zł brutto miesięcznie przekroczona jest już podstawa opodatkowania (czyli właśnie 60 tys. zł), ale nadal nie ma podatku, a korzyść wynosi 3,6 tys. zł. Ta kwota to wartość wynikająca z dodatkowych 30 tys. zł nieopodatkowanych 12-procentowym PIT (30 tys. zł x 12 proc. =3,6 tys. zł).

Od tych dodatkowych 30 tys. zł nie trzeba by było więc odprowadzać PIT, więc 3,6 tys. zł zostaje w kieszeni. Osoby, które zarabiają mniej, mniej zyskają na reformie. Do skarbówki musieliby odprowadzić mniej niż 3,6 tys. zł, a więc ich zysk jest nominalnie mniejszy. 

Gdyby reforma Tuska weszła w życie, podatku nie odprowadzalibyśmy od 60 tys. zł. Od wartości powyżej tej kwoty do 120 tys. zł przychodu płacilibyśmy 12 proc. PIT. Za każdą sumę powyżej 120 tys. zł (ale tylko od przekroczonej kwoty, a nie od jej całości) płacilibyśmy już 32 proc. podatku. 

Małgorzata Samborska uważa, że w Polsce nie ma prawdziwej kwoty wolnej, bo składka zdrowotna odprowadzana jest od każdego, a ma wszystkie cechy podatku, z tą różnicą, że zasila NFZ, a nie bezpośrednio budżet państwa. Doradczyni podatkowa twierdzi jednak, że dla podatnika nie ma to znaczenia. I dodaje, że jeśli celem podniesienia kwoty wolnej jest odciążenie osób najmniej zarabiających, to skuteczniejsze byłoby obniżenie składki zdrowotnej

Wyższa kwota wolna zbliży nas do Zachodu

Kwota wolna na poziomie 30 tys. zł to wciąż znacznie mniej niż na Zachodzie, ale tylko w przeliczeniu. W Wielkiej Brytanii podatków nie odprowadza się do 12,5 tys. funtów (prawie 65 tys. zł), a w Niemczech do 10 347 euro (ponad 46 tys. zł). W Polsce jest to równowartość mniej niż pięciu średnich pensji brutto (6,3 tys. zł), w Wielkiej Brytanii około 6 pensji (ok. 2 tys. funtów), ale już w Niemczech z podatku zwolnione są niecałe trzy średnie pensje (prawie 4 tys. euro). Podniesienie kwoty wolnej do 60 tys. zł zbliżyłoby nas w przeliczeniu do Wielkiej Brytanii, ale w stosunku do pensji, kwota wolna byłaby u nas prawie dwa razy większa niż na Wyspach i pięciokrotnie wyższa niż Niemczech.

3Posiedzenie klubu Koalicji Obywatelskiej w Toruniu. Ekonomiczny mózg Tuska: 'babciowe to nie rozdawnictwo'

Z szacunków, które przeprowadziła "Rzeczpospolita" wynika, że podniesienie kwoty wolnej o 60 tys. zł jest dotychczas najdroższą obietnica wyborczą i kosztowałaby budżet 35 mld zł rocznie. To wyraźnie więcej niż w przypadku podniesienia wartości 500 plus do 800 zł, co kosztowałoby budżet 24 mld zł rocznie. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że są to jedynie koszty wprowadzenia nowych rozwiązań fiskalnych, które pomijają zwiększone wpływy budżetowe, ale też wyższe wydatki państwa z ostatnich lat, które wynikają z wyższej inflacji, czy wyższe wpływy z VAT, które urosłyby, gdyby w kieszeniach obywateli zostawałoby więcej pieniędzy na zakupy

Więcej o: