PiS to rozdawnictwo? Podniesienie 500 Plus do 800 Plus wcale nie jest najdroższą obietnicą wyborczą

Najdroższa z przedwyborczych obietnic złożona do tej pory będzie kosztować budżet 35 mld zł - wynika z szacunków "Rzeczpospolitej". Ale to nie Prawo i Sprawiedliwość ją postuluje. Zwiększenie 500 Plus do 800 Plus zajmuje dopiero trzecie miejsce pod względem kosztów. Kto więc chce dać więcej niż Jarosław Kaczyński?

PiS i Platforma Obywatelska rozpoczęły przedwyborczy wyścig na obietnice wyborcze. Zapowiedzi tego, co zrobią wygrani, można przeliczyć już na konkretne pieniądze. Koszt dotrzymania słowa będzie wyjątkowo wysoki - może pochłonąć dosłownie dziesiątki miliardów złotych. 

Ile kosztują wyborcze obietnice PiS? 

Z szacunków, które przeprowadziła "Rzeczpospolita", wynika, że najwięcej kosztować może pomysł Platformy Obywatelskiej. PO chce bowiem, by kwota wolna od podatku wzrosła do 60 tys. zł. A to może uszczuplić dochody budżetu o 35 mld zł. Niezwykle kosztowne mogą być też podwyżki w strefie budżetowej o 20 proc. - postulowane przez PiS, PO i Lewicę. Ich koszt sięgnąć może 30 mld zł. 

Zobacz wideo

Zwiększenie 500 Plus do 800 Plus, jeden z najważniejszych pomysłów ogłoszonych przez Prawo i Sprawiedliwość, to trzecia pod względem kosztów obietnica wyborcza. Jej spełnienie będzie kosztować 24 mld zł. 20 mld zapłacilibyśmy za spełnienie obietnicy Lewicy, która chce 300 tys. mieszkań. Na liście znalazła się też wypłata "babciowego" i "żłobkowego". Zapowiedź Platformy Obywatelskiej to kolejne 9-10 mld zł. 

Warto jednak podkreślić, że część powyższych kosztów ma charakter jednorazowy, inne są kosztami stałymi. Jako stały trzeba wskazać zarówno pomysł podniesienia kwoty wolnej od podatku, jak i waloryzacji 500 Plus. Budowa 300 tys. mieszkań jest kosztem rozłożonym w czasie. 

O czym świadczą powyższe propozycje? - Rozpoczęła się licytacja wyborcza, a obawiam się, że to dopiero początek. PiS zapowiedziało jeszcze co najmniej dwie rundy programowe i będzie dalej szło w kierunku rozdawnictwa. To łatwe prezenty, niestety, kosztem inflacji, portfeli Polaków i bezpieczeństwa gospodarczego państwa - komentuje w rozmowie z dziennikiem dawny polityk - Ryszard Petru z Instytutu Myśli Liberalnej. 

Sławomir Dudek, założyciel Instytutu Finansów Publicznych, ostrzega, że rozdawanie pieniędzy na prawo i lewo może mieć swoje konsekwencje. - Sytuacja w Polsce zaczyna przypominać Grecję, która także wpadła w pułapkę populizmu. Dwa silne ugrupowania przez lata ścigały się na obietnice i nawet jeśli zamieniały się miejscami w rządzie i opozycji, dalej naciskały na siebie, wymuszając nieodpowiedzialne ruchy. Wiemy, do czego to doprowadziło - wyjaśnia. 

"Studia Biznes" i "Zielonego poranka" możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: