- Wszystko musi mieć odpowiedni czas. Tym odpowiednim czasem wprowadzenia 800 plus jest taka sytuacja, kiedy inflacja będzie spadać, kiedy ta sytuacja, jeżeli chodzi o rynki i inflację, będzie się stabilizować. Wówczas możemy dać te dodatkowe ok. 2 mld złotych miesięcznie do kieszeni Polaków - powiedział prof. Norbert Maliszewski, szef Rządowego Centrum Analiz w rozmowie z RMF FM. Wpisał się tymi słowami w powtarzane przez polityków Prawa i Sprawiedliwości opinie, iż zwiększenie świadczenia z 500 plus na 800 plus w tym roku nie będzie możliwe. Z propozycją waloryzacji świadczenia już od czerwca wyszedł bowiem przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. O niewykonalności tego pomysłu przekonywali m.in. Jarosław Kaczyński czy Radosław Fogiel.
Według doradcy premiera dobrym okresem na waloryzację kwoty z rządowego programu będzie moment, gdy nie będzie to "stanowić istotnego impulsu inflacyjnego". Założono, że stanie się tak w styczniu 2024 roku. Prowadzący rozmowę Krzysztof Ziemiec zauważył, że nie ma gwarancji, iż w przyszłym roku inflacja będzie spadać. Maliszewski w odpowiedzi powołał się na analizy ekspertów gospodarczych: "Większość osób jest bardzo spójna w prognozach". Dodawał, że 800 plus na pewno zostanie wprowadzone. - Te słowa są wyryte w kamieniu, bo my jesteśmy partią, która jest wiarygodna - zapewniał.
Szef PiS, Jarosław Kaczyński używał wcześniej także innej argumentacji, tłumacząc, że trzeba zmienić budżet. Piotr Kuczyński, główny analityk domu inwestycyjnego Xelion, nie zgadza się jednak z taką tezą. - Nowelizacja budżetu jest zawsze wykonalna i stosunkowo często robiona. Jakoś nie przeszkadzało rządzącym wyasygnowanie niedawno 10 mld złotych - nagle - dla rolników. Nikt nic nie mówił o tysiącach przeszkód - stwierdził ekonomista w rozmowie z Gazeta.pl.