Wybuch podwodnych gazociągów Nord Stream wzbudził zainteresowanie wśród zagranicznych mediów. W sprawę zaangażowali się: niemiecki dziennik "Süddeutsche Zeitung", niemieccy nadawcy radiowo-telewizyjni Norddeutscher Rundfunk (NDR) oraz Westdeutscher Rundfunk (WDR), szwedzka gazeta "Expressen", duński dziennik "Berlingske", a także polski serwis Frontstory.pl.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Do eksplozji gazociągu Nord Stream doszło 26 września 2022 roku w trzech miejscach, na głębokości około 80 metrów. Trzy rury gazociągu zostały wówczas zniszczone. Według najnowszych ustaleń niemieccy śledczy dostrzegają związek między wybuchem gazociągu a firmą zarejestrowaną w Polsce. Prawdopodobnie przedsiębiorstwo, które ma siedzibę w Warszawie, mogło mieć kluczowy wpływ na wybuch Nord Stream. Prokurator generalny Peter Frank z Karlsruhe w Niemczech zajmuje się sprawą wybuchu od października 2022 roku. Według jego wstępnych założeń doszło do sabotażu. Zdaniem niemieckich, szwedzkich oraz duńskich dziennikarzy wszystko należy wziąć pod uwagę. Z ich ustaleń wynika, że podczas wybuchu w pobliżu Nord Stream było dużo rosyjskich statków. Badany jest również wątek jachtu Andromeda, na który w porcie Hohe Düne wsiadła kobieta oraz pięciu mężczyzn. Jednostka ta miała pływać w pobliżu duńskiej wyspy Christianso oraz w Wiek na niemieckiej wyspie Rugia, niedaleko miejsca, gdzie doszło do eksplozji. Na tym odcinku miała się zatrzymać dwukrotnie.
Z informacji przekazanych przez gazetę "Tages-Anzeiger" wynika, że świadkowie, którzy widzieli załogę Andromedy, przyznali, że przyjechali oni białą furgonetką z polskimi tablicami rejestracyjnymi. Warto dodać, że w kabinie statku śledczy znaleźli materiały wybuchowe, które można wykorzystać pod wodą. Według dziennikarzy Andromeda została wynajęta przez przedstawicieli firmy Feeria Lwowa, która jest zarejestrowana w Warszawie - najprawdopodobniej przez obywateli Ukrainy. Firma miała świadczyć usługi turystyczne. Jednym z dowodów ma być wiadomość e-mail, wysłana do niemieckiej firmy Mola Yachting w Rugii z konta warszawskiej firmy - proszonono w niej o rezerwację Andromedy.
Firma, o której wspominają dziennikarze, miała zostać założona w 2016 roku przez dwóch obywateli Ukrainy. Obecnie należy do 32-letniej mieszkanki Kercza (miasto na Krymie). Kobieta miała zmienić nazwisko w ostatnim czasie. Śledczy z Niemiec uważają, że jest ona związana z kilkoma biznesami w Polsce.
Niemieccy śledczy znaleźli również inny trop, który zaprowadził ich do Rumunii i Ukrainy. Podczas rejsu Andromedy, jeden z uczestników przedstawił się jako Stefan Marcu. Później okazało się, że prawdziwy właściciel tych danych oraz paszportu, którym wylegitymował się uczestnik rejsu, przebywał wtedy w innym miejscu i twierdził, że skradziono mu tożsamość - miał alibi, które to potwierdziło. Dziennik "Süddeutsche Zeitung" zwraca też uwagę, że udział Ukraińców w sabotażu może wskazywać na ich powiązanie z wybuchem Nord Stream. Co ważne, dziennikarze zwracają uwagę, że nawet jeżeli obywatele Ukrainy mieli udział w eksplozji, nie odbyło się to za przyzwoleniem rządu oraz wywiadu wojskowego Ukrainy.
Gazociąg Nord Stream przesyłający gaz ziemny z Wyborgu w Rosji do Greifswaldu w Niemczech znajduje się na dnie Bałtyku i ma 1234 kilometry długości. Został sfinansowany przez Gazprom oraz kilka europejskich firm energetycznych.
Szwedzki prokurator Mats Ljungkvist przyznał, że za wybuchem Nord Stream najprawdopodobniej stoi organizacja związana z agencjami rządowymi. Według prokuratora trudno będzie ustalić, kto odpowiada za przeprowadzone uszkodzenia. Zwrócił przy tym uwagę, że uderzenie na takim poziomie wymaga znacznych środków i umiejętności.