15 czerwca TSUE wyda dwa wyroki ws. kredytów frankowych. Ten drugi też może wkurzyć banki

15 czerwca Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyda dwa wyroki ws. kredytów "frankowych" w Polsce. Więcej mówi się o "wyroku za 100 mld zł", bo na tyle banki wyceniają swoje straty, gdyby TSUE zablokował im możliwość ubiegania się o tzw. wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Ale również drugie orzeczenie może być ważne dla wielu frankowiczów, chodzi bowiem o możliwość zawieszenia płatności rat na czas procesu.
Zobacz wideo Konsekwencje wakacji kredytowych? Banki straszą, ale czy słusznie?

Czwartek 15 czerwca to bardzo ważny dzień dla sektora bankowego oraz nawet setek tysięcy frankowiczów. Tego dnia (o 9:30 lub nieco później) Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyda wyrok w sprawie C-520/21. Tym samym wypowie się, czy (w świetle unijnej dyrektywy 93/13) po unieważnieniu umowy kredytu "frankowego" - a takie rozstrzygnięcia są obecnie w zdecydowanej większości - bankom należy się tzw. wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Sektor przekonuje, że tak, tzn. oczekuje po unieważnieniu umowy nie tylko zwrotu wypłaconej przed laty kwoty kredytu (on jednocześnie zwraca oczywiście wpłaty klienta), ale także dodatkowej rekompensaty za to, że kredytobiorca mógł dysponować przez lata środkami z "niebyłego" kredytu.

Wyroki TSUE często - choć nie jest to reguła! - są zbieżne z wcześniejszą opinią Rzecznika Generalnego. Ten w lutym br. nie pozostawił jednak na argumentacji banków suchej nitki, przekonując, że unijne przepisy stoją na przeszkodzie wysuwaniu takich roszczeń. Dał do zrozumienia, że banki nie powinny czerpać korzyści z tytułu podsuwania kredytobiorcom nieuczciwych umów, bo to tylko rozzuchwaliłoby to je do kolejnych niegodziwości. Co więcej, jednocześnie nie wykluczył, że analogiczne wynagrodzenie... może się należeć frankowiczom od banku (choć tu powinny decydować sądy krajowe).

To właśnie wyrok ws. C-520/21 budzi największe emocje, bo chodzi w nim o gigantyczne pieniądze. Banki, powołując się na wyliczenia Komisji Nadzoru Finansowego, szacują je w najgorszym dlań wariancie nawet na 100 mld zł, czyli równowartość wieloletnich zysków całego sektora. Jednocześnie negatywny wyrok TSUE - a będzie to wykładnia dla wszystkich sądów w Polsce - wytrąci bankom z rąk doskonałego straszaka na klientów żądających unieważnienia umów "frankowych". Roszczenia banków z tytułu wynagrodzenia za korzystanie z kapitału to zwykle ok. 50-100 proc. kwoty kredytu (oczywiście dodatkowo poza zwrotem pożyczonej sumy). Gdyby były zasadne, sądowa walka dla wielu frankowiczów byłaby pozbawiona sensu. 

  • Więcej o gospodarce przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

TSUE zapewne wyda też jeszcze jeden wyrok

Jednak 15 czerwca (też o 9:30) TSUE wyda także jeszcze jeden wyrok w "polskiej" sprawie frankowej. Również on będzie wykładnią dla sądów w Polsce - o ile oczywiście Trybunał da jasną wskazówkę co do interpretacji unijnych przepisów.

W tej drugiej sprawie (o sygnaturze C-287/22) chodzi o tzw. zabezpieczenie powództwa. Część pełnomocników frankowiczów (zresztą złotówkowiczów też) wnioskuje przed sądem o zgodę na wstrzymanie spłaty kredytu do czasu rozstrzygnięcia sprawy. Właśnie tego dotyczy pytanie prejudycjalne, na które również (oby) odpowie TSUE. Brzmi ono dokładnie tak:

Czy w świetle zasady skuteczności i proporcjonalności art. 6 ust. 1 oraz art. 7 ust. 1 dyrektywy Rady 93/13/EWG1 sprzeciwiają się takiej wykładni przepisów krajowych lub orzecznictwu krajowemu, zgodnie z którymi sąd krajowy może - w szczególności ze względu na ciążące na konsumencie obowiązki rozliczenia się z przedsiębiorcą albo dobrą sytuację finansową przedsiębiorcy - nie uwzględnić wniosku konsumenta o zarządzenie przez sąd środka tymczasowego (zabezpieczenia powództwa) polegającego na zawieszeniu na czas trwania postępowania wykonywania umowy, która prawdopodobnie zostanie uznana za nieważną na skutek usunięcia z niej nieuczciwych warunków umownych?

Po co wnioskuje się o zabezpieczenie powództwa w postaci zawieszenia spłaty rat? Argumentacja jest prosta: skoro prawdopodobne jest unieważnienie umowy kredytowej, a co za tym idzie zwrot przez strony wzajemnych świadczeń (kredytobiorca oddaje kwotę wypłaconego kredytu, bank wpłacone raty), to bez sensu jest wpłacanie kolejnych rat - przecież i tak po prawomocnym zakończeniu sprawy dostanie się te pieniądze z powrotem.

Obecnie linia sądów w tym zakresie nie jest jednak jednolita, więc prawnicy frankowi liczą, że po wyroku TSUE się usystematyzuje. Zdecydowanie większe szanse na takie zabezpieczenie mają osoby, które wpłaciły już do banku równowartość kwoty kredytu (czyli pożyczyły np. 300 tys. zł i w ramach spłaty rat zapłaciły już przynajmniej tyle samo). Jednak decyzje sądów są w tym zakresie po prostu różne, a wręcz - poza Wydziałem "Frankowym" Sądu Okręgowego w Warszawie - zwykle niekorzystne dla frankowiczów.

Dodatkowym "smaczkiem" jest kwestia Getin Banku, którego nawet po wygraniu sprawy nie da się zwindykować, więc kredytobiorcy oczekują zabezpieczenia powództwa, nawet jeśli nie wpłacili jeszcze do banku równowartości kwoty kredytu. De facto właśnie sprawy tego banku dotyczy sprawa, w której warszawski Sąd Okręgowy wysłał do TSUE wniosek o wydanie orzeczenie, choć oczywiście prawnicy frankowi liczą, że wykładnia Trybunału będzie możliwa do stosowania bardzo szeroko.

Dziś możemy wskazywać, że wydawane zabezpieczanie nie są częstą praktyką, a jeżeli się zdarzają, to w zakresie spraw, w których kredyt nominalnie został spłacony przez kredytobiorcę. Orzecznictwo w tym obszarze jest niejednolite i wymaga pewnego uregulowania. Stanowisko TSUE oraz przedstawiona przez niego argumentacja może być dodatkowym wsparciem dla wszystkich kredytobiorców, którzy procesują się z bankiem lub zamierzają wystąpić na drogę postępowania sądowego

- komentuje Wojciech Bochenek, radca prawny z Bochenek i Wspólnicy Kancelaria Radców Prawnych..

Więcej o: