Pandemia COVID-19 sparaliżowała działalność firm w wielu branżach, jedną z nich jest branża ślubna. Zakaz zgromadzeń - w pewnym okresie nawet powyżej 5 osób - sprawił, że młode pary przekładały terminy, chcąc zorganizować przyjęcie z udziałem szerszego grona najbliższych i przyjaciół. Niestety, wysoka inflacja sprawiła, że w ciągu ostatnich dwóch lat wszelkie wydatki związane z weselem poszły znacząco w górę.
Zazwyczaj zdecydowaną większość budżetu weselnej imprezy pochłania tzw. cena za talerzyk. Jest to nic innego jak kwota, jaką para młoda musi zapłacić za jednego gościa w miejscu, którym organizuje przyjęcie. Tutaj ceny są bardzo różne, ponieważ na ostateczną kwotę ma wpływ nie tylko koszt produktów potrzebnych do przygotowania posiłków, ale również prestiż lokalu, jego lokalizacja, a także dodatkowe usługi.
Robert Pieczyński, członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Wedding Plannerów i współwłaściciel agencji ślubnej DecorAmor w rozmowie z "Rzeczpospolitą" mówił o kosztach wesel w 2023 roku. "Średni koszt wesel organizowanych z udziałem konsultanta ślubnego, czyli wedding plannera, wynosi obecnie ok. 80 -150 tys. zł". Przy czym warto zaznaczyć, że jest to przedział dla tzw. średniego segmentu rynku. Cena może się różnić w zależności od liczby gości, tego czy decydujemy się na pomoc profesjonalistów przy dekoracji sali lub kościoła, a także oprawy muzycznej na weselu. Zespoły są znacznie droższe niż usługi dj. Z kolei pary młode, które wybierają przyjęcie bezalkoholowe, zmniejszą całkowity koszt wesela, jednak niewiele osób się na to decyduje.
"Ponad trzy czwarte rynku to imprezy niskobudżetowe, gdy młode pary zwykle chcą się zmieścić z wydatkami do 50 tys. zł. Nie jest to łatwe, bo dwucyfrowa inflacja, a także oczekiwania co do jakości ślubnych usług podbijają ich ceny" - stwierdził Pieczyński.
Dodatkowym wydatkiem dla par młodych decydujących się na ślub w kościele jest opłata za taką ceremonię. Na temat ich wysokości krążą już legendy. Jedni księża uważają, że młodzi powinni dać, tyle ile chcą lub mogą, inni podają konkretne kwoty. Jeszcze inni w ogóle nie pobierają ofiary. Z kolei na internetowej grupie o tematyce ślubnej padło pytanie, ile właściwie wynosi "co łaska" za ślub w kościele. Odpowiedzi były skrajne. Jedna z osób napisała, że w Krakowie miała zapłacić 700 złotych, inna, że w Ostrołęce 500 złotych. Padła też nawet kwota 2 tys. zł. Jeszcze inny ksiądz, według opisu użytkowniczki, miał powiedzieć, że aktualnie ślub kościelny kosztuje "1 tys. 500 zł, ale zaznaczył, że cena może ulec zmianie, bo jest inflacja". Na forum bardzo popularny był też komentarz o poniższej treści: "Godzina udzielania ślubu to 0 zł. Księża i tak dostają wynagrodzenie za swoją posługę, plus inne dodatki i bardzo wysokie emerytury. Co innego organista, który normalnie idzie do pracy. Dlatego jak księdzu dacie 22 zł 80 gr brutto/h, bo tyle wynosi minimalna krajowa, to nie powinien się obrazić".
Ślub i wesele dla wielu osób są najpiękniejszymi i najważniejszymi wydarzeniami w życiu. Dlatego mimo ogromnych kosztów, jest też część osób, która niezależnie od cen decyduje się na huczne i wystawne wesele. Ceny luksusowych przyjęć mogą sięgać nawet 500 tys. czy nawet miliona złotych. Oczywiście są to sporadyczne przypadki, ale jednak się zdarzają. W luksusowym przyjęciu - tak samo jak w tym niskobudżetowym - ostateczna cena zależy przede wszystkim od miejsca. Wybierając zabytkowy dworek czy pałac, trzeba liczyć się z tym, że kwota "za talerzyk" będzie zdecydowanie wyższa niż w zwykłym domu weselnym czy remizie strażackiej przearanżowanej na czas wesela. W prestiżowym lokalu cena za jednego gościa może wahać się od 500 do nawet 600 złotych, stwierdza w wypowiedzi dla "Rzeczpospolitej" Katarzyna Bugaj, konsultantka i współwłaściciel krakowskiej agencji ślubnej Raz w Życiu.
Wysoka inflacja daje się we znaki nie tylko osobom, które organizują weselne przyjęcie, ale także gościom, którzy decydują się na taką imprezę przyjść. Chodzi tutaj np. koszty związane z zakupem szykownych ubrań czy usług fryzjersko-kosmetycznych. Dlatego wiele par decyzje się zrezygnować z udziału w przyjęciu. Katarzyna Gajek, właścicielka Apire, jednej z najstarszych agencji wedding plannerskich w Warszawie i w Polsce w rozmowie z dziennikiem przyznała, że obecnie zdecydowanie więcej par odmawia przyszłym nowożeńcom. "O ile wcześniej odsetek odmów nie przekraczał 10 - 15 proc., to teraz sięga 30 proc., co jest niekiedy dużym zaskoczeniem dla par młodych" - ocenia Gajek.