Wakacje 2023 nie są (jak na razie) najbardziej udanymi dla polskiej branży hotelarskiej i gastronomicznej. W sieci nie brakuje doniesień o niewielkiej liczbie plażowiczów. I chociaż w wielu wpisach pojawia się słowo "pustki", to raczej nie można powiedzieć, że Polaków nad Bałtykiem nie ma. Jest ich po prostu mniej. Czy Polacy obrazili się na polskie morze przez wysokie ceny i kapryśną pogodę?
W rozmowie z Gazeta.pl Hanna Mojsiuk, prezeska Północnej Izby Gospodarczej, przyznała, że sytuacja jest daleka od idealnej. - Nie możemy powiedzieć, że sytuacja branży turystycznej jest skrajnie zła. Ale zauważamy, że przedsiębiorcy działający w branży hotelarskiej i gastronomicznej byli gotowi na lepszy sezon - stwierdziła.
Obłożenie nad morzem nie jest jednolite - zależnie od lokalizacji sięga od 50 do 90 proc. Zaważamy też zaskakujące trendy. Najwyższe obłożenie mają albo najdroższe, pięciogwiazdkowe hotele, albo ośrodki kempingowe, miejsca, w których nie ma recepcji, a więc koszty są niższe. W najgorszej sytuacji są wille, pensjonaty, hotele z własną recepcją i gastronomią, czyli wiążące się z większymi kosztami
- wyjaśniła. Stwierdziła też, że ten sezon w wielu miejscach ratują turyści zagraniczni. - Odnotowujemy sporo turystów z Niemiec, m.in. w Świnoujściu i Międzyzdrojach - wskazała. - Obłożenie sięga tu 90 proc., z czego 50 proc. stanowią klienci zza zachodniej granicy - dodała.
Hanna Mojsiuk, pytana o drożyznę, oceniła, że "przedsiębiorcy są trochę rozżaleni paragonami grozy, tym, że wypomina im się ceny". - Nie ma jednak wątpliwości, że tendencja inflacyjna odbija się na branży i zainteresowaniu wakacjami - mówiła. Potwierdzają to także inni przedstawiciele branży. - Nie widzę tego kolorowo - ocenia w rozmowie z TOK FM Piotr Dzik, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Restauratorów i Hotelarzy. - Jest słabo, mniej ludzi i mniej turystów zagranicznych - dodaje.
"Potwierdzam, znajomi hotelarze i z branży gastronomicznej mówią podobnie, może nie to, że są pustki, ale czuć, że mniej ludzi niż np. rok temu. W hotelach są miejsca od ręki. Liczą, że zaraz po połowie lipca się ruszy. Inne info, że sprzedaż apartamentów nad morzem ten rok najsłabszy od lat. Ale trzeba przyznać, że ich ceny to już też kosmos (pisownia oryginalna - red.)" - wskazał w swoim komentarzu Tomasz Narkun, ekspert ds. rynku nieruchomości.
Cezary Bachański, przedsiębiorca, postanowił sprawdzić, jak wygląda kwestia dostępności hoteli. "Z ciekawości wszedłem również na stronę do rezerwacji terminów w różnych znanych miejscach i na termin 'na już' jest po 20-25 proc. dostępności, co jeszcze było nie do pomyślenia kilka lat temu" - napisał. "Nie ma co się dziwić. Na podstawie danych Eurostatu w kategorii 'Zakwaterowanie i gastronomia', niższe ceny są w Hiszpanii i Portugalii oraz porównywalne w Grecji i na Cyprze. Prawie o połowę taniej jest w Albanii, Bułgarii i Turcji" - pisze także.
Sezon spisany prawdopodobnie na straty [...] Polska robi się droga i zaczyna to dotyczyć wszystkich gałęzi gospodarki
- podsumowuje. Zauważa też, że wpływ na tegoroczny sezon mają nie tylko ceny, ale i zmiana nawyków wśród konsumentów. "Zaczynamy chcieć po prostu jeździć w miejsca z cieplejszą wodą i gwarancją pogody. Zwłaszcza młode osoby. Bałtyk jest średnim akwenem wodnym dla fanatyków plażowania" - pisze.
Sytuację polskiej branży turystycznej skomentował też w rozmowie z Gazeta.pl Piotr Henicz, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki. - Jeśli chodzi o turystykę krajową, czy przyjazdową, widać, że sytuacja nie wróciła do tej sprzed pandemii - stwierdził. - Jeśli spojrzeć na ceny usług gastronomicznych czy hotelarskich w Polsce, to jeśli porównać je z tymi sprzed 4-5 lat, widać kosmiczną wręcz różnicę. Dlatego nie dziwi, że wielu Polaków zaczyna liczyć pieniądze jeszcze bardziej skrupulatnie. A prawda jest taka, że ceny w Polsce rosną szybciej, niż za granicą - dodał.
Szansa na odbicie w branży turystycznej jednak jest. Tomasz Machała, prezes platformy rezerwacyjnej Nocowanie.pl, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" przyznaje, że hotelarze obniżają ceny. I to naprawdę na dużą skalę. - Urlopowicze, którzy poczekali z decyzją o wakacjach w Polsce i decydują się na rezerwację w ostatniej chwili, są w stanie otrzymać w tej chwili nawet o 32 proc. niższą cenę niż w 2022 roku. Obserwujemy takie spadki w części naszej bazy turystycznej w związku z tym, że w niektórych miejscowościach turystów jest w tym roku mniej niż w zeszłym sezonie - wyjaśnia.