O restauracji tych nastolatek pisały media. Teraz miliony osób słuchają o ich upadku i długach

Prawie 2 mln odtworzeń na TikToku zebrała historia Natalii Curyło i Marii Iwaszko, które w 2019 roku, jeszcze jako nastolatki, założyły w Warszawie restaurację. Ale nie jest to historia sukcesu. Lokal wpędził je w długi.

Ben Bagel przez chwilę był jedną z gastronomicznych atrakcji Warszawy. Media pisały o lokalu, bo założyły go dwie nastolatki, tuż po zdaniu matury. Dziś prowadzą inne biznesy oraz konto na TikToku, na którym opowiedziały, w jakie wpadły długi przez restaurację. Pierwsza część nagrania została obejrzana już 1,8 mln razy i jest zdecydowanie najpopularniejszym wideo na ich profilu. Druga część ma 111 tys. wyświetleń i przebija ją tylko pierwsze nagranie z konta, z zeszłego roku, na którym tylko krótko wspomniały o porażce swojej restauracji.

Zobacz wideo Para homoseksualna z dzieckiem, kontra prawo. "Nie możemy mówić o równowadze prawnej" ["Jesteśmy rodziną" - serial o LGBT+ w Polsce]

Restauracja prawie zmarnowała im życie i utrudniła wejście w dorosłość

Jak dowiadujemy się z wideo Natalii Curyło, lokal przetrwał tylko osiem miesięcy. W tym czasie kobieta zdążyła zadłużyć się na setki tysięcy złotych i musiała wrócić do niewielkiego pokoju w mieszkaniu rodziców. Niemal też zniszczyła 17-letnią przyjaźń ze wspólniczką, a także straciła chłopaka. Tego wszystkiego dowiadujemy się już w pierwszych sekundach wideo. 

To nie było podjęcie ryzyka. To była głupota w najczystszej postaci

- mówi Curyło na nagraniu. 

Historia lokalu nie jest niczym wyjątkowym. Przyjaciółki szukały pomysłu na biznes i chciały stworzyć swoje miejsce w Warszawie. "Niestety był to lokal gastronomiczny" - skwitowała pomysł Curyło. Dalej tłumaczy, że wszystkim zajmowały się same: znalazły lokal, który okazał się nie być przystosowany pod gastronomię; szukały pracowników, pisały biznesplan i zdobywały finansowanie z UE. Do tego same musiały remontować lokal, bo dwie ekipy remontowe nie dokończyły prac. 

Natalia Curyło mówi, że już dzień przed otwarciem wiedziała, że to zły pomysł. Mimo to początki działalności lokalu nie były złe, przychodzili znajomi, była reklama w mediach. Potem jednak właścicielkom lokalu podniesiono czynsz, nie mogły uzyskać koncesji na alkohol i okazało się, że koszty produktów są znacznie wyższe niż się spodziewały, a do tego nie mają gdzie przechowywać towarów, które mogłyby kupować hurtowo. Ben Bagel zaczął wpadać w kłopoty. Problematyczni okazali się też mieszkańcy budynku, którzy uważali, że przyjaciółki otworzyły restaurację, by organizować tam imprezy. 

Z czasem zaczęły zalegać z czynszem, skończyły się też pieniądze na wypłaty. Warunki w lokalu były słabe i wszyscy pracowali w "50-stopniowym upale". Jak opowiada kobieta, przyjaciółki zaczynały pracę o 7.00 rano, kończyły o 24.00 i jechały jeszcze na zakupy. W pewnym momencie Curyło nie wytrzymała i  zamknęła lokal. 

Do dziś odczuwają problemy, które przyniosła im restauracja

W drugim nagraniu kobieta opowiada, że do dziś ze wspólniczką mają problemy, a długi ciążą im w życiu i wchodzeniu w dorosłość. "Jesteś młodą osobą, wszyscy się na ciebie rzucają i pytają, gdzie są pieniądze". Do tego jeszcze musiały mierzyć się z konsekwencjami prawnymi w związku ze zbyt wczesnym opuszczeniem lokalu.

Jak przyznaje autorka nagrania, jej relacje z przyjaciółką były przez to wszystko trudne. Kobiety postanowiły jednak działać dalej i do dziś współpracują przy innych projektach biznesowych. Razem rozwijały m.in. aplikację do wspierania zdrowia psychicznego, ale również ten projekt musiały porzucić. 

Więcej o: