24-letni mieszkaniec Kalifornii Emory Hernandez Valadez wniósł do sądu stanowego w Oakland w ubiegłym roku pozew, w który zażądał odszkodowania od koncernu Johnson & Johnson. Jak twierdzi, od dzieciństwa miał ciągły kontakt z popularnym pudrem dla dzieci, a w wyniku ekspozycji na talk zawarty w tym produkcie miał zachorować na międzybłoniaka - nowotwór złośliwy wywodzący się z komórek pokrywających błony surowicze osierdzia.
Sąd uznał, że gigant farmaceutyczny ma wypłacić Hernandezowi odszkodowanie w wysokości 18,8 mln dolarów, aby zrekompensować jego wydatki na leczenie oraz za ból i cierpienie - podaje Agencja Reutera. Jak czytamy, mężczyzna nie otrzymałby jednak pieniędzy w najbliższej przyszłości. Wszystko przez to, że sąd zamroził większość sporów w sprawie talku, gdy spółka zależna J&J, LTL Management, na którą przeniesiono skargi klientów ws. pudru, złożyła wniosek o upadłość.
Wiceprezes Johnson & Johnson Erik Haas zapowiedział, że koncern odwoła się od wyroku, który w jego ocenie "jest sprzeczny z wynikami wieloletnich niezależnych badań stwierdzających, że produkt Johnson's Baby Powder jest bezpieczny, nie zawiera azbestu i nie powoduje raka". Prawnicy giganta farmaceutycznego podkreślali, że nie ma żadnych dowodów, które łączyłyby chorobę nowotworową Hernandeza z azbestem, ani nawet dowodów na to, że mężczyzna był kiedykolwiek narażony na rakotwórczy talk.
Spółce Johnson & Johnson wytoczono ponad 38 tys. podobnych spraw. W kwietniu br. LTL Management, spółka zależna od Johnson & Johnson, zaproponowała wypłatę 8,9 mld dolarów w ramach ugody w sprawie tysięcy pozwów i złożyła wniosek o upadłość, który został przyjęty przez sąd upadłościowy. Większość spraw faktycznie została zawieszona, ale sąd zajął się pozwem Hernandeza, uznając, że nowotwór złośliwy skróci czas jego życia.