Samolot Airbus A320 z Salonik do Wrocławia doleciał jedynie do Bratysławy. W nocy z wtorku na środę maszyna nie dostała jednak pozwolenia na wlecenie w Polską przestrzeń powietrzną. 180 pasażerów najpierw lądowało w Bratysławie. Następnie tym samym samolotem wrócili do Salonik - informuje TVN24.pl.
Maszyna należy do przewoźnika Sky Express. Jak donosi WP, do Polski nie mogła wlecieć z polecenia Polskiej Żeglugi Powietrznej. "Przekierowanie rejsu do lotniska w Bratysławie związane było z kwestiami proceduralnymi" - przekazał TVN-owi Paweł Poręba, szef działu komunikacji PAŻP. Oznacza to, że któraś ze stron nie wywiązała się z umowy. Jak nieoficjalnie dowiedziała się Wirtualna Polska, powodem zawrócenia samolotu miała być nieopłacona faktura.
We Wrocławiu na samolot czekali jednak kolejni pasażerowie, którym - w związku z zawróceniem maszyny - nie udało się rozpocząć urlopu o czasie. - Na wrocławskim lotnisku czekali też pasażerowie, którzy mieli polecieć nim do Salonik. Linie lotnicze zaopiekowały się nimi w odpowiedni sposób, czyli zaoferowały im hotel i posiłek - mówiła w rozmowie z serwisem Monika Półtorzycka - Jon, rzeczniczka Portu Lotniczego we Wrocławiu.
Co z osobami, które na pokładzie maszyny musiały - chąc nie chcąc - wrócić do Grecji? Na środę wieczór zaplanowano kolejny transport, którym mają przylecieć do Polski. WP nieoficjalnie podaje, że pasażerowie feralnego lotu to klienci biura podróży Grecos.