Emmanuel Macron piastujący stanowisko prezydenta Francji w tegoroczne wakacje wyjechał z rodziną do położonej na Lazurowym Wybrzeżu posiadłości Fort de Bregançon. Zabytkowy budynek zlokalizowany w bezpośredniej bliskości Morza Śródziemnego od lat daje wytchnienie zapracowanym głowom państwa. Ich pobyt nad francuską riwierą kosztuje podatników niemałe pieniądze.
Choć na terenie rezydencji znajduje się pokaźnych rozmiarów basen, prezydent Francji chętniej korzysta z uroków naturalnego zbiornika wodnego i przylegającej do niego plaży. Jak podaje francuski serwis informacyjny Capital, koszt jednej sesji, na którą składa się plażowanie i kąpiel Emmanuela Macrona w Morzu Śródziemnym, wynosi obecnie aż 60 tys. euro. Niebotyczne koszty generowane są głównie przez procedury bezpieczeństwa, które każdorazowo muszą zostać zachowane.
Przed przybyciem prezydenta nad brzegiem pojawiają się specjalne służby, które przeczesują teren i upewniają się, że nie znajduje się na nim żadna osoba postronna. Zaliczają się do nich grupy nurków, które sprawdzają wodę pod kątem min podwodnych, łodzie żandarmerii narodowej mające pilnować bezpieczeństwa pływającego prezydenta, a nawet jednostki należące do morskiej marynarki wojennej. Na czas kąpieli Macrona są one stawiane w stan wyższej gotowości.