"Narodowa Agencja ds. Zapobiegania Korupcji (NACP) włączyła chińską grupę firm Alibaba Group Holding Limited, która jest właścicielem platformy handlu internetowego AliExpress, na listę międzynarodowych sponsorów wojny, ponieważ nadal działa w Federacji Rosyjskiej" - poinformowano w komunikacie państwowej jednostki. Jak dodano, chińska firma wspiera Rosję nie tylko finansowo, ale też ideowo.
Przede wszystkim strona wciąż działa w Rosji i - jak informują tamtejsze media - czerpie z tego niemałe zyski. W zeszłym roku miało to być 16,3 mld rubli. To jednak nie wszystko. Według informacji Agencji Reutera, na które powołują się Ukraińcy, chińska firma Quzhou Nova ma kupować miedź z zakładów Debalcewe zlokalizowanych na ukraińskich terenach okupowanych przez Rosję. Miedź jest wykorzystywana do produkcji asortymentu sprzedawanego potem poprzez platformę AliExpress. Ponadto na stronach giganta internetowego handlu mają być cenzurowane ukraińskie treści. Ukraiński urząd podaje, że w marcu zeszłego roku platforma miała zablokować (za wpis o wojnie) profil ukraińskiego streamera, który miał na AliExpress ponad 268 tys. obserwujących. Jednocześnie prorosyjskie posty nie są usuwane.
Wpisanie na listę organizacji sponsorujących wojnę rozpoczętą przez Rosję w Ukrainie, nie ma żadnych skutków prawnych, jednak wpływa negatywnie na wizerunek. Wśród firm, które znajdują się na liście są m.in. Raiffeisen Bank, chiński gigant technologiczny Xiaomi, francuskie korporacje Yves Rocher i Auchan. W tym tygodniu Narodowa Agencja ds. Zapobiegania Korupcji wysłała listy do wymienionych firm, w których zaoferowała ich prezesom wizytę w Ukrainie i przestawienie skutków rosyjskiej agresji oraz omówienie możliwości zakończenia współpracy z Rosją.