Decyzja w tej sprawie już jest. Przedłużamy wakacje kredytowe na cały przyszły rok
- podał premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z Polsat News. Dodał jednak przy tym, że zastosowane zostanie kryterium dochodowe. Jakie - tego premier nie przekazał. Oświadczył jedynie, że ma ono tych "sprawiedliwe".
W sierpniu rzecznik rządu Piotr Müller donosił, że kryterium dochodowe będzie na takim poziomie, że "przytłaczająca większość" kredytobiorców złotowych będzie mogła z nich skorzystać. O tym, że wydłużenie wakacji kredytowych jest rozważane, przedstawiciele rządu informowali już od kilku miesięcy. Teraz jednak decyzja ta została ostatecznie podjęta.
Jest tylko jeden, "malutki" problem. Otóż do wyborów nie jest już zaplanowane żadne posiedzenie Sejmu ani Senatu. Nie ma więc szans, żeby w tej kadencji wydłużenie wakacji zostało oficjalnie zrealizowane.
Czyli [Morawiecki - red.] obiecał, a nie ogłosił
- zauważa ekonomista Piotr Kuczyński.
Nie jest na razie znane nie tylko kryterium dochodowe (oraz jak będzie weryfikowane), ale też inne warunki wakacji kredytowych w 2024 r., m.in. w ilu miesiącach będzie można z nich skorzystać. W 2023 r. wakacje kredytowe można wziąć raz na kwartał, czyli cztery razy w ciągu roku.
Z rozwiązania mogą skorzystać tylko osoby z mieszkaniowymi kredytami w złotych. Frankowicze - mimo najwyższych lub niemal najwyższych rat w historii - z wakacji są wykluczeni. Złotówkowicze mogą skorzystać z wakacji kredytowych, o ile zaciągnęły kredyt w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych (a nie aby kupili mieszkanie w celach inwestycyjnych).
Każdy miesiąc wakacji kredytowych wydłuża o tyle okres spłaty kredytu. Innymi słowy, jeśli domyślnie okres spłaty kredytu miał zakończyć się np. we wrześniu 2033 r., to miesiąc wakacji kredytowych oznacza spłatę kredytu do października 2033 r.
Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że z wakacji kredytowych skorzystało ok. 56 proc. kredytobiorców złotowych.
Decyzja o przedłużeniu wakacji kredytowych jest oczywiście pozytywna dla tych kredytobiorców, którzy potrzebują takiego wsparcia. Jednocześnie spotyka się ze zdziwieniem i zaskoczeniem części komentariatu z dwóch powodów.
Po pierwsze, wakacje kredytowe to narzędzie stępiające politykę pieniężną Narodowego Banku Polskiego - której celem jest obniżenie inflacji w Polsce. Jednocześnie wydłużenie wakacji to dla rządu w zasadzie darmowa obietnica wyborcza - jej konsekwencje finansowe poniosą banki.
Po drugie, raty kredytów w złotych powinny już w najbliższych miesiącach spadać, wskutek obniżki stóp procentowych - o 75 punktów bazowych, z 6,75 proc. do 6 proc. - przez RPP na początku września. Ekonomiści prognozują, że na tym cięcie się w tym roku nie zakończy, np. eksperci z Pekao, Santander Banku i Banku Millennium prognozują, że na koniec 2023 r. stopy będą jeszcze o 50 punktów bazowych niższe, a analitycy z Credit Agricole - że nawet o 100 punktów bazowych. Swoją grę prowadzi cały czas prezes Glapiński, ktry właśnie powiedział, że "przestrzeń do dalszych obniżek stóp procentowych znacząco zawęziła się, choć nadal będzie się pojawiać wraz z napływającymi danymi".
Stopy raczej powinny też spadać w 2024 r., choć tu już niepewność jest większa, a np. ekonomiści mBanku obawiają się, że RPP będzie zmuszona w drugiej połowie roku nawet podnosić stopy, w obliczu braku spadków inflacji. Niemniej np. prognoza ekonomistów Credit Agricole mówi o głównej stopie NBP 4 proc. na koniec przyszłego roku, a Santander Banku i Banku Millennium - o 4,50 proc.
***
Zapraszamy do wysłuchania rozmów ze "Studia Biznes" Gazeta.pl w dużych serwisach streamingowych, np. tu: