Sprzedaż detaliczna dołuje. Motor polskiej gospodarki kolejny miesiąc na minusie

Sprzedaż detaliczna w sierpniu spadła o 2,7 proc. rok do roku (w cenach stałych) - podał w czwartek Główny Urząd Statystyczny. To wciąż oczywiście kiepskie dane, ale wygląda na to, że recesja konsumencka w Polsce zelżała i polski konsument zaczyna wstawać z kolan.
Zobacz wideo Spadek złotówki będzie odczuwalny dla kieszeni przeciętnego Polaka

2,7 proc. - o tyle procent (w cenach stałych) SPADŁA w sierpniu, w porównaniu z sierpniem 2022 r., sprzedaż detaliczna w Polsce. Oznacza to, że w sklepach (zarówno spożywczych, jak i "branżowych" - np. sklepach budowlanych, meblowych, ze sprzętem RTV/AGD, księgarniach, stacjach paliw itd.) kupiliśmy o tyle mniej towarów niż przed rokiem.

Mimo wszystko, dane są wyraźnie lepsze od konsensusu prognoz ekonomistów, który wskazywał na spadek o 3,9 proc. rok do roku. Spadek sprzedaży detalicznej w sierpniu jest już siódmym z rzędu odczytem wskazującym na ujemną dynamikę. Ostatni raz GUS dane na plusie (i to symbolicznym, o 0,1 proc.) zameldował w styczniu.

Jak wynika z danych GUS, wzrost sprzedaży rok do roku odnotowano wyłącznie w branży "pojazdy samochodowe, motocykle, części" (o 3,4 proc.). Największe tąpnięcie - o ponad 10 proc. rok do roku - odnotowano natomiast w segmentach "meble, rtv, agd", "prasa, książki, pozostała sprzedaż w wyspecjalizowanych sklepach" oraz "pozostałe" (czyli to, co nie "mieści" się w innych kategoriach).

embed

Gwoli ścisłości, GUS podał także dane o dynamice sprzedaży detalicznej w cenach bieżących. Tu odnotowano wzrost o 3,1 proc. rok do roku. To oznacza, że o tyle więcej pieniędzy niż rok temu wydaliśmy na zakupy. Innymi słowy - wciąż wysoka inflacja sprawia, że wydajemy w sklepach więcej niż przed rokiem, choć kupujemy mniej.

Sprzedaż detaliczna znowu na minusie. Dlaczego?

Wyjaśnienia trwającego tąpnięcia w sprzedaży detalicznej - a konsumpcja to przecież jeden z najważniejszych motorów polskiej gospodarki - są co najmniej dwa (i prawdopodobnie ze sobą współgrają).

Pierwsza to po prostu erozja naszych dochodów. Wysoka inflacja, wysokie raty kredytów mieszkaniowych oraz dochody, które nie wszystkim rosną tak szybko, sprawiają, że po prostu zaciskamy pasa. Niby nasze nastroje konsumenckie od niemal roku poprawiają się (mówi o tym tzw. bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej, wyliczany przez GUS) i są najlepsze od października 2021 r., ale nie przekłada się to na naszą większą aktywność zakupową niż przed rokiem (choć pierwsze jaskółki zmian widać, o czym dalej).

Drugie wyjaśnienie jest dużo bardziej prozaiczne - przez ostatni rok mieliśmy do czynienia z dużą falą wyjazdów ukraińskich uchodźców z Polski. Rok temu te osoby podbijały sprzedaż w sklepach, dziś już ich nie ma w kraju.

Obecny epizod spadków sprzedaży detalicznej w Polsce rok do roku jest najdłuższy przynajmniej od 2006 r., od kiedy GUS melduje dane. Co do zasady dynamika roczna zwykle była (wyraźnie) dodatnia. Przed okresem pandemii - gdy zdarzały się miesiące wyraźnych spadków sprzedaży, wynikających z ograniczeń w handlu - sprzedaż detaliczna w Polsce spadała, a nie rosła, w 2013 r.

Sprzedaż detaliczna rok do roku na minusie, ale "momentum" już przyzwoite

GUS wciąż raportuje ujemne dynamiki sprzedaży detalicznej w ujęciu rok do roku - czyli wciąż kupujemy mniej niż przed rokiem - ale mimo wszystko wygląda na to, że coś się w tej kwestii rusza. Jak podał Urząd, w sierpniu sprzedaż była wyższa o 2,8 proc. niż w lipcu. Był to już trzeci wzrost miesiąc do miesiąca z rzędu i bardzo dobry wynik na tle danych z poprzednich lat. Chyba można mimo wszystko powiedzieć, że sprzedaż wstaje z kolan.

Konsument powoli wstaje

- reasumują ekonomiści mBanku. W podobnym tonie piszą też eksperci Pekao i ING Banku Śląskiego.

***

Zapraszamy do wysłuchania rozmów ze "Studia Biznes" Gazeta.pl w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: