Ekipa Donalda Tuska rozmawia z Westinghouse Electric Co. i Bechtel Group Inc., które mają wybudować pierwszą polską elektrownię atomową. Główny doradca PO ds. energetyki Grzegorz Onichimowski stwierdził w rozmowie z Bloombergiem, że przedsiębiorstwa powinny wykupić co najmniej 30 proc. udziałów w projekcie. Przedstawiciele PO mają naciskać w tej sprawie. Portal zwraca jednak uwagę, że umowa inwestycyjna nie przewidywała takiego obowiązku.
"Energia jądrowa, ciesząca się znaczącym poparciem społecznym, jest niezbędna dla powodzenia transformacji energetycznej w Polsce. Zdajemy sobie jednak sprawę z ryzyka związanego z takim projektem, dlatego pożądane byłoby, aby nasz partner/dostawca objął udziały kapitałowe" - pisze Grzegorze Onichimowski w komentarzu przesłanym Bloombergowi.
Pierwsza elektrownia atomowa w Polsce ma powstać na Pomorzu do 2040 roku. Będzie mieć moc 6-9 GW, którą zapewnią trzy reaktory AP1000 od Westinghouse. Onichimowski przekazał portalowi, że Polska może jednak nie potrzebować aż takiej mocy elektrowni atomowych.
"Idealnie byłoby zbudować dwie elektrownie atomowe. Pierwszą z Amerykanami, inna z być może innym partnerem" - powiedział doradca PO. Rozmowy na temat kolejnej elektrowni jądrowej prowadzone są z firmami z Francji oraz Korei Południowej.
Umowę na zaprojektowanie pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce w ramach rządowego programu energetyki jądrowej podpisano oficjalnie 27 września. Inwestycja zostanie zrealizowana w gminie Choczewo w województwie pomorskim. Spółka Polskie Elektrownie Jądrowe wybrała lokalizację "Lubiatowo-Kopalino". Wybór lokalizacji argumentowano koniecznością "zagwarantowania odpowiedniej mocy pojedynczego reaktora oraz maksymalizacji bezemisyjnych i stabilnych mocy wytwórczych, a także uwzględniając uwarunkowania krajowego systemu elektroenergetycznego i charakterystykę stosowanych w reaktorach jądrowych systemów bezpieczeństwa" - czytamy w rządowych dokumentach. Szacowany koszt inwestycji to ponad 100 miliardów złotych.