Libertarianin Javier Milei będzie rządził Argentyną. Wstrząs dla gospodarki i sceny politycznej

Kontrowersyjny libertarianin Javier Milei zwyciężył w wyborach prezydenckich w Argentynie. Uzyskał 56 procent głosów, a jego rywal - obecny minister gospodarki Sergio Massa - 44 procent. - Dzisiaj rozpoczyna się odbudowa Argentyny. Dziś zaczyna się koniec upadku Argentyny - powiedział Milei po ogłoszeniu wyników wyborów.

Prezydent elekt zapowiedział zakończenie trwającego od dziesięcioleci kryzysu gospodarczego kraju, który doprowadził między innymi do inflacji sięgającej 143 procent.

Zobacz wideo Banki centralne na potęgę kupują złoto do swoich rezerw. Notowanie kruszcu coraz wyższe

Javier Milei: Dziś zaczyna się koniec upadku Argentyny

- Dzisiaj rozpoczyna się odbudowa Argentyny. Dziś zaczyna się koniec upadku Argentyny. Dziś kończy się zubożający model wszechobecnego państwa, na którym korzystają tylko niektórzy, podczas gdy większość cierpi

- powiedział Javier Milei po ogłoszeniu wyników wyborów.

- Model dekadencji dobiegł końca, nie ma odwrotu. Przed nami monumentalne problemy: inflacja, brak pracy i bieda. Sytuacja jest krytyczna i nie ma miejsca na półśrodki  - dodał, cytowany przez Reutersa

Zyskał on wyjątkowo wysokie poparcie wśród młodych ludzi, którzy od wielu lat żyją w permanentnym kryzysie bez perspektyw na polepszenie sytuacji gospodarczej.

Wielu Argentyńczyków określiło głosowanie na przedstawiciela skrajnej prawicy jako wybór "mniejszego zła", twierdząc, że zapowiadane bolesne reformy gospodarcze są lepsze niż kryzys gospodarczy. Głosujący wskazywali lewicę reprezentowaną przez Sergio Massa jako winną ogromnego zadłużenia państwa.

"Precz z nimi wszystkimi". Feta w Buenos Aires w rytmie rocka

W stolicy Argentyny po ogłoszeniu wyników wyborów świętowały tysiące zwolenników Javiera Mileia, skandując w rytm rockowej muzyki jego hasło: "Precz z nimi wszystkimi". Odpalono też fajerwerki. - Przyjechaliśmy świętować ten historyczny triumf. Jestem szczerze zachwycony, Milei reprezentuje zmianę na lepsze - powiedział Reutersowi Efrain Viveros, 21-letni student. 

- Być może nie zgadzam się ze wszystkim, co mówi Milei, ale on jest naszą przyszłością. Reprezentuje przyszłość dla młodych ludzi takich jak ja, Massa był wszystkim, co jest nie tak z naszym krajem - wtórowała Irene Sosa, 20-letnia studentka. 

Milei to coś nowego, trochę nieznanego i trochę przerażającego, ale czas otworzyć nową kartę

- dodał 31-letni pracownik restauracji. Z kolei 42-letnia nauczycielka Susana Martinez, która głosowała na Sergio Massę, powiedziała, że "przeraża ją polityka" Javiera Mileia. 

Gospodarcza terapia szokowa "z piłą łańcuchową" w tle

Zwycięstwo Javiera Milei to wstrząs dla sceny politycznej Argentyny. Pod względem gospodarczym może mieć znaczący wpływ na handel zbożem, litem i paliwami kopalnymi. Podczas kampanii wyborczej prezydent-elekt wielokrotnie krytykował Chiny i Brazylię, określając je jako kraje komunistyczne. Równocześnie opowiada się za nawiązaniem bliższych relacji z USA.

Nowy prezydent będzie musiał zmierzyć się z największym kryzysem gospodarczym w kraju od 20 lat. W Argentynie inflacja zbliża się do 150 procent i rośnie ubóstwo, a zadłużenie w Międzynarodowym Funduszu Walutowym sięga 44 miliardów dolarów. Javier Milei zapowiada terapię szokową dla krajowej gospodarki. Planuje między innymi zamknięcie banku centralnego, porzucenie peso i drastyczne cięcie wydatków budżetowych.

Javier Milei sprzeciwia się również pensji minimalnej i popiera politykę zaciskania pasa jeszcze bardziej rygorystyczną niż wymagania Międzynarodowego Funduszu Walutowego. A to właśnie między innymi surowe warunki pożyczek od tej instytucji utrzymują Argentynę od dekad w permanentnym kryzysie. Milei ponadto chce zdolaryzować całą gospodarkę. Postuluje też usunięcie ministra edukacji, zdrowia oraz prac publicznych, które zastąpiłby prywatnymi inwestycjami. 

Nowy prezydent jest także stanowczo przeciwny aborcji, opowiada się za luźniejszymi przepisami dotyczącymi broni i krytykuje pochodzącego z Argentyny papieża Franciszka. Zwykle nosił piłę łańcuchową jako symbol planowanych cięć w gospodarce, ale w ostatnich tygodniach odłożył ją na półkę, aby poprawić swój umiarkowany wizerunek.

Więcej o: