Telefon komórkowy nie jest groźny dla zdrowia?

Światowa Organizacja Zdrowia ostrzega: promieniowanie elektromagnetyczne telefonu komórkowego może sprzyjać złośliwym nowotworom. Ale co to właściwie znaczy? Że po tylu latach wciąż nie ma jednoznacznych dowodów - uspokajają sceptycy.

Moim zdaniem, to znaczy, że trzeba zachować umiar.

Co jakiś czas słyszymy o kolejnych pracach naukowych, które wskazują na możliwość powstawania np. raka mózgu pod wpływem mikrofal emitowanych przez antenę telefonu.

W tej sprawie wypowiedziała się właśnie Światowa Organizacja Zdrowia , klasyfikując emitowane przez telefony fale elektromagnetyczne jako czynnik typu 2B , czyli prawdopodobnie wywołujący nowotwory.

WHO zdecydowało się na to na podstawie wielu dotychczas przeprowadzonych badań. Z wielu z nich wynikało, że częste rozmowy przez telefon nie tylko podgrzewają nam okolice skroni (bo telefon się grzeje), ale podnoszą ryzyko zachorowania na różne nowotwory. Wczorajszy raport WHO wymienia wyraźnie wyższe ryzyko glejaka.

Mowa o ryzykach, bo naukowcy są raczej ostrożni i podejrzliwi.

I chwała im za to! Od tego są naukowcami.

Chwała też najzagorzalszym "obrońcom komórek", którzy usiłują publikowane badania podważyć - byle używali do tego naukowej argumentacji.

Badano to kiedyś na szwedzkich biznesmenach dźwigających pierwsze wielkie telefony komórkowe, wciąż bada się to - na coraz większych populacjach i wciąż mamy niby tylko przypuszczenia i dość ostrożne zwykle kalkulacje ryzyka.

Na rzetelną ocenę długofalowych skutków musimy jeszcze poczekać, ale wolałbym nie obudzić się w świecie, w którym cała moja (!) generacja ma kolejną plagę do zwalczania.

Raport WHO opiera się na tej masie "przypuszczeń" i "podejrzeń" i - moim zdaniem - dobrze, że urzędnicy się na taki krok zdecydowali. Warto pamiętać, że nie jest to rekomendacja wydana na podstawie nowych badań, a jedynie na podstawie przeglądu już dokonanych analiz. Ostatni dokument? Z 2004 r.

W świetle zupełnie podstawowych praw fizyki, można stwierdzić dwie rzeczy.

Długość fal używanych w komórkach współgra z wielkością wielu białek znajdujących się w naszych organizmach, a zatem - emisja takich fal może wprawiać cząsteczki w rezonans i - być może - wywoływać niepożądane reakcje chemiczne. Do czego one doprowadzą? Nie wiemy. Ale pamiętajmy o takiej możliwości tuląc komórkę do skroni.

Po drugie, wystarczy nieznacznie odsunąć urządzenie od głowy, by siła tego oddziaływania radykalnie spadła. (Czyli zestaw słuchawkowy ma pewne zalety również poza samochodem.)

Zalecenia w tej drugiej sprawie producenci umieszczają zresztą w opakowaniu z telefonem. Tak, właśnie w tych śmiesznych instrukcjach i dokumentacjach, których nikt nie czyta.

Ponadto, zwróćmy uwagę jak intensywnie komórek używają coraz mniejsze dzieci. O ile organizmy dorosłych mogą być bardziej odporne, potencjalny wpływ fal na rozwijające się dopiero mózgi najmłodszych użytkowników komórek jest naprawdę niepokojący.

Ja, w każdym razie, nie dam swojemu dziecku komórki zbyt wcześnie. Długo się będę wahał i mnożył warunki.

Głupsze od natychmiastowego wyrzucenia telefonu z krzykiem jest wmawianie sobie i innym, że ryzyko jest zerowe, bo jeszcze nie było efektownej fali zgonów. Też lubię gadżety, ale co to za logika - gardłować, że coś jest nieszkodliwe, póki nie dowiedziono jego szkodliwości?

Więcej o: