W 2016 roku Barbie może być kim zechce, więc zostanie także twórcą gier. Nowe modele popularnych lalek mają uczyć dzieci, że podziały nie istnieją i nawet kobieta może pracować w "męskich" zawodach. Choć granie w gry już przestało być rozrywką wyłącznie dla facetów (ba, według raportu Ministerstwa Kultury , w Polsce po gry "sięga więcej kobiet, 53%, niż mężczyzn - 47%), to ich tworzenie wciąż kojarzone jest z mężczyznami. Shannon Studstill, szefowa studia Sony Santa Monica, zdradziła , że w jej firmie kobiety to 20% całego składu. A to i tak jeden z lepszych wyników w branży. W Polsce jest podobnie. Bartek Nowakowski z wrocławskiego studia Ten Square Games mówił mi kiedyś, że kobiety to 1/4 zespołu. Pamiętajmy jednak, że to mniejsze, niezależne studio.
Lalki fot. barbie.com fot. barbie.com
Barbie - twórca gier to ciekawy sposób na to, żeby tę sytuację odmienić. Wydaje się jednak, że lalka walcząc ze stereotypami, sama je buduje. Pracująca w studiu Barbie nie ma koleżanek, więc domyślamy się, że reszta ekipy to faceci. Na dodatek ubrana jest najmniej kobieco. Jej koleżanki z innych branż mogą chodzić w sukienkach, a ta z gamedevu musi nosić jeansy oraz trampki, a nie szpilki czy kozaki, jak reszta. Trudno uwierzyć, że to nie jest męskie środowisko.
To i tak mniejsza wpadka niż w 2010 roku. W książce "Barbie I Can Be a Computer Engineer" Barbie zapytana o tworzoną przez nią grę odpowiedziała, że zajmuje się wyłącznie designem, a programowanie to działka mężczyzn. Bez nich gry by nie było.
Seksistowskie? Tak uznali protestujący, dzięki którym książkę wycofano. Faktem jest, że twórcy tej historii wcale nie przesadzili. "Statystyka jest nieubłagana - kiedy otwieramy rekrutację, np. na stanowisko programisty zgłasza się 1 kobieta na 30 mężczyzn" - zdradził mi kiedyś Łukasz Hacura z Anshar Studios. Oczywiście to kwestia "starego podziału" na hobby męskie i żeńskie. Dzisiaj jest już normalniej i grająca kobieta nikogo nie dziwi.
Właściwie to jest "trochę normalniej". W mediach społecznościowych nie brakuje dziewczyn, które z growej pasji robią wydarzenie. "Kobieta - gracz", "kobieta - nerd" , tak jakby było to coś wyjątkowego, zasługującego na podkreślenie. Nie zauważyłem tego przy czytelniczkach (nikt nie pisze o sobie "czytająca kobieta"), czy miłośniczkach filmu.
Możemy się cieszyć, że Lara Croft nie przyciąga już biustem i wyjątkowo krótkimi spodniami, ale branża gier wcale nie zmieniła podejścia do kobiet. Twórcy Remember Me wspominali , że mieli problem ze znalezieniem wydawcy dla swojej gry tylko dlatego, że bohaterką była kobieta. Większość uważała, że gry z mężczyznami sprzedają się lepiej.
To był 2013 roku. W 2015 roku podobne wątpliwości miał Shuhei Yoshida . Szef Sony Worldwide Studios zastanawiał się, jak gracze zareagują na bohatera Horizon: Zero Dawn , który nie będzie mężczyzną. Skoro takie kwestie bywają "ryzykowne", to chyba jest to najlepszy opis tego, jak traktuje się kobiety w branży gier.
To zresztą pokazuje też, jak głupie są dyskusje na temat "kobieta - bohater gry". Wiele osób oburzało się, że w trybie sieciowym Assassin's Creed: Unity nie można grać żeńską postacią. Ubisoft, wydawca serii, wziął krytyczne głosy do serca i już w następnej odsłonie pojawiła się bohaterka, będąca grywalną postacią. Tylko co z tego, skoro postacie w Assassin's Creed: Syndicate były do bólu schematyczne i przewidywalne. Facet, wiadomo, w gorącej wodzie kąpany i gotowy do bitki. Kobieta starała się działać racjonalnie. Twórcy tak skonstruowali rozgrywkę, by grając Evie gracz musiał postawić na bardziej taktyczne rozwiązanie, unikać walki i zabijać po cichu, z ukrycia.
Branża gier wciąż nie wie jak poradzić sobie z "problemem" jakim są kobiety. Niektórym wydaje się, że wszystko będzie dobrze, gdy wprowadzimy parytety. Gdy będzie jeszcze więcej bohaterek i jeszcze więcej kobiet-programistów. Z tego punktu widzenia lalka Barbie tworząca gry jest bardzo ważnym wydarzeniem, kroplą, która drąży skałę. Można powiedzieć, że są już pierwsze efekty, bo Dead or Alive Xtreme 3 nie ukaże się na zachodzie. Twórcy nie chcą wydawać swojej gry poza Japonią, bo boją się krytyki, jaka może spaść na tytuł, w którym nie brakuje skąpo ubranych dziewczyn:
Ale to tylko zamiatanie problemu pod dywan. Gry potrzebują dobrej historii i dobrze napisanych bohaterów, żeby przestać skupiać się na płci. Obawiam się, że do tego daleka droga. Kiedy spełni się marzenie wielu i wreszcie powstanie gra stworzona przez zespół składający się z samych kobiet, wydarzeniem będzie właśnie ten fakt: że nie ma mężczyzn. Wciąż będziemy mieć do czynienia z podziałem, a umiejętności zejdą na dalszy plan.
W tekście "Kilka luźnych myśli o tym dlaczego musiałam w końcu napisać tekst o sytuacji kobiet w muzyce (w szczególności niezależnej), choć bardzo chciałabym żyć w czasach, w których mogę w świętym spokoju zająć się swoimi rzeczami" Andżelika Kaczorowska pisze:
Lata lecą, a wciąż w tekstach czy nawet komentarzach o muzyce zdarza się, że ktoś użyje przymiotników takich jak "dziewczęcy", "babski" itd. w znaczeniu pejoratywnym - zwykle jest to równoznaczne, z czymś, co ma być słabe technicznie, czy też bezbarwne (vide: niezbyt fortunny epitet "bez jaj"). Wiem, słyszałam wiele tłumaczeń, że "tak się tylko mówi" i nie ma co sobie psuć krwi z tego powodu. Jednak, gdy ktoś używa tego typu określeń, to nawet nieświadomie, ale no sorry, wartościuje muzykę ze względu na cechy stereotypowo przypisywane płciom. Za przykład niech posłuży fakt, że najpopularniejszy objazdowy festiwal w Polsce nazywa się "Męskie granie". Pomysłodawcy zapewne chcieli, by dzięki temu ich marka kojarzyła się z czymś porządnym, mięsistym, wysokiej jakości; nie dałoby się zrobić imprezy "Damskie granie" i osiągnąć tego samego efektu marketingowego. Są różne narracje dotyczące kobiecości, ale czemu mainstreamowe wykonawczynie chcące uchodzić za "mocne, barwne osobowości" muszą się pchać do tego, by "męsko grać"? Nie mogą po prostu grać po swojemu?
Skoro w świecie muzyki sytuacja kobiet wciąż jest tematem dyskusji, to czego można się spodziewać po raczkującej branży gier. Na pewno nie tego, że jedna lalka Barbie odmieni los wirtualnych i prawdziwych kobiet.