To może być przełom w podboju kosmosu. Hawking i rosyjski miliarder chcą dotrzeć do Alfa Centauri

Yuri Milner, rosyjski miliarder, ogłosił śmiały plan: chce wysłać w kierunku Alfa Centauri miniaturowe sondy. Podróż ma zająć zaledwie 20 lat. Stephen Hawking i Mark Zuckerberg nie mają wątpliwości, że to możliwe.

Yuri Milner, rosyjski miliarder, inwestor i fizyk, ogłosił powołanie do życia projektu Breakthrough Starshot. Jego celem jest dotarcie do najbliższego nam układu słonecznego, Alfa Centauri.

Przedsięwzięcie, wspierane przez genialnego fizyka Stephena Hawkinga oraz Marka Zuckerberga, może być jednym z najważniejszych przełomów w historii podboju kosmosu. I to z kilku powodów.

Popierają projekt Breakthrough StarshotPopierają projekt Breakthrough Starshot Fot. Breakthrough Starshot

Nie rakietą, a znaczkiem pocztowym

Dystans dzielący nas do Alfa Centauri, będącej zespołem trzech gwiazd, jest gigantyczny. To co prawda "zaledwie" cztery lata świetlne, ale odległość i tak jest nieosiągalna dla jakichkolwiek statków kosmicznych, jakimi dysponuje ludzkość. Przebycie miliardów kilometrów jest po prostu niemożliwe przy napędzie rakietowym. 

Milner ma więc zupełnie inny pomysł. W stronę Alfa Centauri wyślemy tysiące miniaturowych sond o nazwie StarChips. Będą miały niewielki rozmiar - znaczka pocztowego lub małego smartfona.

StarchipStarchip Fot. YouTube

 

 Na kilku centymetrach kwadratowych powierzchni mają zmieścić się kamery i różnego rodzaju sensory. To całkiem prawdopodobne. Jednym z przykładów takiej miniaturyzacji jest komputer Micro Mote, który ma wielkość ziarnka ryżu.

Tysiące miniaturowych "statków kosmicznych", ważących kilka gramów, niezbyt drogich w produkcji, zwiększa szansę na to, że część z nich dotrze do celu i dostarczy nam danych, o jakich do tej pory nie mogliśmy nawet marzyć.

M3, najmniejszy komputer świata?M3, najmniejszy komputer świata? Fot. Martin Vloet, University of Michigan)

Gigantyczny żagiel zamiast paliwa

Najbardziej chyba innowacyjnym elementem w tym projekcie jest podejście do napędu. Ma nim być specjalny żagiel. Koncepcja ta nie jest nowa: kosmiczny żagiel poruszany przez wiatr słoneczny - strumień cząstek nieustannie emitowanych przez naszą gwiazdę. 

Jeśli jednak mamy dotrzeć do Alfa Centauri w czasie nie przekraczającym 20 lat, to promieniowanie Słońca nie wystarczy. Żagle sond będą więc napędzane gigantycznymi laserami umieszczonymi na Ziemi. Proces rozpędzania ma trwać zaledwie dwie minuty. To wystarczy uzyskać im 20 procent prędkości światła i dotrzeć do celu za naszego życia.

Laser napędzający żagiel sondyLaser napędzający żagiel sondy Fot. http://breakthroughinitiatives.org/

O sukcesie misji dowiemy się jednak dopiero cztery lata później. Bo tyle będą podróżować do nas dane z sond. 

A wszystko to za marne...

Uwagę zwraca też niezwykle niski koszt rozpoczęcia projektu oszacowany na 100 milionów dolarów. Zapewne wystarczy to na solidny start. New York Times wylicza, że cały projekt może kosztować 10 miliardów dolarów. Jak wyjaśnia Forbes Milner stara się myśleć racjonalnie i szuka oszczędności. Mógłby na przykład wysłać lasery napędzające sondy na orbitę, to pozwoliłoby uniknąć problemów wywoływanych przez ziemską atmosferę. Stworzenie takiej infrastruktury w kosmosie podniosłoby jednak koszty projektu... pięćdziesięciokrotnie. 

To może się udać, ale...

W projekt Milnera, który sam jest fizykiem i stąpającym twardo po ziemi inwestorem, wspierającym m. in. Facebooka, Twittera, czy Spotify, zaangażowani są też inni specjaliści. Szefem projektu został Pete Worden, były dyrektor AMES Research Center należącego do NASA. 

Milner nie ukrywa swoich intencji - celem projektu jest odkrycie pozaziemskiej cywilizacji. Aż trudno uwierzyć, że może to udać się w przeciągu kilku dekad. Cztery lata temu w pobliżu Alfa Centauri B wykryto planetę wielkości Ziemi. Wstępne obliczenia mówią o tym, że jest na niej zbyt gorąco, by życie mogło się tam wykształcić. Być może miniaturowe sondy zweryfikują te założenia. Jedno jest pewne, jeżeli projekt Breakthrough Starshot się powiedzie, będzie to milowy krok w historii eksploracji kosmosu przez nasz gatunek. 

Musimy czekać

Niestety na realizację projektu Breakthrough Starshot musimy poczekać. Jak długo? Zapewne 20-30 lat. Dziś nie mamy jeszcze odpowiedniej technologii, odpowiednich laserów. Miniaturowe sondy też nie są gotowe do tak długiej podróży - będą narażone na niszczycielskie promieniowanie. Nie wiadomo też jak zasilić je, by zdołały wysłać dane z powrotem na Ziemię.

New York Times informuje, że w projekt Milnera zaangażowanych zostanie cały sztab specjalistów, którzy muszą rozwiązać około dwudziestu tego typu bardzo konkretnych problemów. Sam fakt, że eksploracja tak odległych rejonów kosmosu może się udać jeszcze za naszego życia uznać należy za ekscytujący.