Obecnie Yahoo jest cieniem swojej dawnej potęgi. W tekście "Dlaczego Google rządzi dziś światem, a Yahoo walczy o przetrwanie?” Daniel Maikowski opisywał aktualną sytuację firmy:
Akcje Yahoo są wyceniane na 37 dolarów przy kapitalizacji rynkowej wynoszącej 35 mld dolarów. Amerykański gigant przespał początek ery smartfonów i mediów społecznościowych, jak również kilka innych technologicznych rewolucji. Wszyscy pogodzili się już z tym, że sprowadzona z Google Marissa Mayer nie okaże się cudotwórcą, który wprowadzi firmę na ścieżkę sukcesu, a rada nadzorcza spółki ogłasza, że kluczowe elementy biznesu Yahoo (wyszukiwarka, strona internetowa oraz poczta) wkrótce trafią na sprzedaż.
Nie brzmi to zbyt dobrze, ale Yahoo się nie poddaje. Dowodem na to jest aplikacja Yahoo Esports, która niedawno pojawiła się na Androidzie, a teraz zadebiutowała na sprzętach z iOS. Yahoo Esports to niezbędnik fana e-sportu. W programie znaleźć można informacje związane z grami, rozgrywkami czy zawodnikami. Są też wyniki i terminarze spotkań. Najważniejsze są jednak transmisje na żywo, skróty oraz analizy meczów. Aplikacja skupia się na najpopularniejszych e-sportowych tytułach: League of Legends, Dota 2, Counter-Strike: GO, Heroes of the Storm czy Street Fighter V. I co ciekawe - dostępna jest również w języku polskim.
Wbrew pozorom, zainteresowanie się Yahoo e-sportem nie jest prostym skokiem na kasę i wykorzystaniem mody. Serwis esports.yahoo.com czy aplikacja na Androida zebrały naprawdę pozytywne oceny, więc Yahoo się przygotowało i oferuje dobre, darmowe źródło e-sportowych informacji. Czy dawny gigant stanie się ważnym graczem na e-sportowym rynku?
Z tym może być problem. Androidowa aplikacja, która zadebiutowała w kwietniu, jak do tej pory trafiła do nie więcej niż pięciu tysięcy użytkowników. Nie są to liczby, które rzucają na kolana, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę olbrzymią popularność e-sportu.
Jeszcze gorzej prezentuje się serwis. Yahoo Esports na Facebooku lubi... 669 osób. A strona wystartowała w marcu.
Może okazać się, że Yahoo popełniło kolejny ten sam błąd - przespało właściwy okres i spóźniło się ze swoją aplikacją o co najmniej kilkanaście miesięcy. Co z tego, że serwis i aplikacje są dobre, skoro fani e-sportu mają już swoje miejsca i nie widzą powodu, żeby rezygnować z przyzwyczajeń.