Francuzi stworzyli superakumulator do twojego smartfona. Wyjaśniamy dlaczego nie ma się z czego cieszyć

Robert Kędzierski
Media donoszą o sukcesie francuskich naukowców, którzy stworzyli akumulator sześć razy pojemniejszy od tradycyjnego. Smartfon mógłby działać dzięki niemu tydzień na jednym ładowaniu. Wyjaśniamy dlaczego nie ma powodów do radości.

Smartfony są coraz potężniejsze i bardziej wydajne, ale wszystkie, bez wyjątku, mają słaby punkt: akumulator. Tylko nieliczne modele zapewniają pojemność gwarantującą komfort. Większość smartfonów wymaga ładowania niemal codziennie.

Zachodnie media donoszą o kolejnym przełomie, który miałby nas uwolnić od potrzeby ciągłego ładowania urządzeń. Francuscy naukowcy stworzyli nowy rodzaj akumulatora, w którym zamiast grafitu w anodzie zastosowano krzem, który zapewnia nawet sześciokrotnie większą pojemność.

Niestety naukowcy z Francji nie mają nawet szans na to, by snuć wizje o tym jak ich wynalazek zrewolucjonizuje przemysł. Testowe akumulatory szybko bowiem puchną po kilku cyklach ładowania.

Czytaj też: Megafabryka Tesli wciąż w budowie. Te zdjęcia rzucają na kolana. 

Rewolucji nie będzie jeszcze długo

Media donoszą o rewolucyjnych odkryciach dotyczących akumulatorów kilka razy w roku. Zresztą krzemowy akumulator raz już wymyślono - nad zbliżonym akumulatorem w 2012 roku pracowali uczeni z USA. I co? I, z punktu widzenia konsumenta elektroniki, nic. 

Rewolucji w akumulatorach długo jeszcze nie będzie z bardzo prostej przyczyny. Jak już pisaliśmy akumulatory, jak wszystkie inne komponenty, produkowane są według określonej technologii. I to właśnie sam proces technologiczny niesie ze sobą największe ograniczenia.

Innowacje pana Chianga

Yet-Ming Chiang, wykładowca Massachusetts Institute of Technology (MIT), udoskonalił proces tworzenia tradycyjnych akumulatorów, które od czasu pojawienia się w roku 1991 zbytnio się nie zmieniły. Chiang zrobił naprawdę wiele, by jego akumulatory były wydajniejsze. Po pierwsze znacząco "odchudził" elementy konstrukcyjne akumulatora, przez co ma on większą pojemność. Skrócił też jeden z newralgicznych etapów produkcji z 22 godzin do jednej.  Całkowicie wyeliminował też wielogodzinny etapu suszenia. Zmniejszył ilość wykorzystywanego spoiwa, zmniejszył grubość elektrod. Jego akumulatory da się produkować znacznie szybciej, przy tej samej wielkości zapewniają większą pojemność. 

Kto zaryzykuje?

I co? I również, jak w przypadku wielu przełomowych akumulatorów, nic. Z punktu widzenia konsumenta rewolucja Chianga niewiele zmieniła, bo jego innowacyjny proces produkcji wymaga modyfikacji fabryk. A koszt wybudowania fabryki akumulatorów wynosi co najmniej 100 milionów dolarów. Zbyt dużo, by na etapie produkcji okazało się, że innowacje jednak w praktyce przynoszą więcej szkody, niż pożytku. Mogłoby się okazać, że innowacyjne akumulatory sprawiają problemy. Nikt nie odważy się zaryzykować...

Dopóki więc producenci sprzętu będą skupiać się na negocjowaniu cen, producenci akumulatorów nie zaryzykują inwestycji w nowy sposób produkcji. Dlatego też odkrycie francuskim naukowców, podobnie jak wiele innych odkryć na tym polu, jeszcze długo nie przełoży się na lepsze działanie akumulatorów. 

Więcej o: