Od początku czerwca we Francji obowiązuje znowelizowana ustawa antyterrorystyczna, która pozwala zablokować dowolną stronę internetową. Prawo wymierzone w terrorystów i ekstremistów uderzyło jednak w zwykłych obywateli.
Czytaj też: Sprawdziliśmy, czy można handlować kartami SIM.
Jak donoszą francuskie media dziś rano osoby chcące odwiedzić tak popularne adresy jak Google.fr czy Wikipedia zobaczyły komunikat o blokadzie strony z uwagi na ustawę antyterrorystyczną. Poszkodowani byli też klienci jednej z największych na francuskim rynku firm hostingowych OVH.
Próbujesz połączyć się z witryną nawołującą do aktów terroru
- głosi informacja.
Francuski Orange szybko przyznał, że blokada stron nastąpiła na skutek pomyłki i po kilkudziesięciu minutach przywrócił funkcjonowanie witryn.
Po serii zamachów na tle religijnym francuskie władze zdecydowały znowelizować ustawę antyterrorystyczną obowiązującą od roku 2012. Pierwszym skazanym na podstawie nowych przepisów był mężczyzna, który, według TVN24, regularnie odwiedzał strony dżihadystów, w tym zawierające instrukcję budowy bomby. Usłyszał wyrok dwóch lat więzienia.
Ustawa antyterrorystyczna obowiązuje również w Polsce. To w jej ramach polscy konsumenci muszą rejestrować karty telefoniczne okazując dowód tożsamości. Nowe regulacje również w Polsce pozwalają na zablokowanie dowolnej strony powiązanej z terroryzmem - bez wyroku sądu. Francuski incydent jest dowodem na to, że bez poprawnej kontroli łatwo o blokadę zupełnie normalnych stron.