Za sprawą zrzutów ekranowych, które wyciekły niedawno do sieci już wiemy, że Microsoft Teams wizualnie bardzo przypomina Slacka. Są kanały tematyczne, prywatne konwersacje między użytkownikami, możliwość przesyłania plików, używania emoji, zdjęć oraz GIF-ów. Wychodzi na to, że narzędzie integruje się również ze Skypem do rozmów głosowych i wideo oraz pakietem biurowym Office 365 (Word, Excel, PowerPoint).
Do tej pory koncern oficjalnie nie ujawniał swoich planów konkurowania ze Slackiem. Wiadomo jednak, że od kilku miesięcy Microsoft Teams jest sprawdzane przez wewnętrzną grupę testerów koncernu. Strona usługi pierwotnie widoczna pod adresem teams.skype.com w ostatnich dniach zmieniła się na teams.microsoft.com.
Konferencja Microsoftu, o której mowa we wstępie odbędzie się 2 listopada w Nowym Jorku.
Tymczasem Slack ma 4 mln aktywnych użytkowników dziennie, a około 1,25 mln z nich to użytkownicy płacący za usługę. Mimo imponujących statystyk tempo rozwoju serwisu zaczyna tracić rozpęd. Z 50-procentowego wzrostu liczby aktywnych użytkowników dziennie zanotowanych w grudniu 2015 roku obecny wskaźnik zatrzymał się na 33 procentach. Nie jest to jeszcze powód do paniki, ale ponieważ konkurencja nie śpi (Facebook, Dropbox), a dodatkowo się powiększa (Microsoft), szefowie Slacka będą musieli się na tym problemem pochylić.
Jak podkreślają dziennikarze serwisu TechCrunch, największa zaleta Slacka może być jednocześnie jego kluczem do zguby. Chodzi w tym wypadku o maksymalnie uproszczoną oraz intuicyjną strukturę serwisu bazującą na komunikatorze. Z jednej strony wspiera ona wygodną komunikację w obrębie całej firmy, ale z drugiej przyczynia się niestety do wzrostu prokrastynacji wśród pracowników. To może powodować odpływ poważnego biznesu.