Jeszcze tylko jeden mecz...
Nieco starsi gracze pamiętają czasy, gdy to Pro Evolution Soccer rządziło światem wirtualnej piłki. Przez kilka lat PES dystansował konkurencyjną FIFĘ niemal na każdym polu. Sytuacja zmieniła się na początku obecnej dekady, gdy panowie z EA postanowili się wziąć ostro do roboty, a rywale z Konami nieco przysnęli.
W efekcie, w ostatnich latach FIFA znów była niemal bezkonkurencyjna. A to źle, bo brak konkurencji nie służy zarówno samym twórcom, jak i graczom. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że Konami znów wraca na boisko. Pierwsze pozytywne sygnały pojawiły się już przy okazji ubiegłorocznej premiery PES-a. W tym roku mogę natomiast napisać z całą odpowiedzialnością, że Pro Evolution Soccer znów jest dla FIFY równorzędnym rywalem, a w kilku elementach wypada od niej po prostu lepiej.
Pierwszym z tych elementów jest bez wątpienia grywalność. Choć w FIFĘ 17 gra mi się bardzo przyjemne, o czym wspominałem w swojej recenzji, to jednak silnik meczowy nowego PES-a zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu. Można powiedzieć, ze zakochałem się w nim od pierwszego meczu.
Pro Evolution Soccer 2017 fot. D. Maikowski
To co w dziele Konami urzekło mi najbardziej, to jego różnorodność. Tu każdy mecz jest inną historią. Każda akcja ma swoje unikalne DNA. Gra zachęca nas do tego, abyśmy eksperymentowali, a jednocześnie skutecznie zniechęca do korzystania ze schematów.
Muszę przyznać, że w czasie pierwszych 2-3 rozegranych spotkań, zapisałem co najmniej kilkanaście powtórek wideo ze zdobytymi bramkami i ciekawymi akcjami. W FIFIE niezwykłe zagranie czy bramka zdarza mi się raz na kilka spotkań. W przypadku PES-a, niemal każde kolejne kopnięcie piłki ma w sobie coś unikalnego.
Zaletą gry Konami jest również inteligencja zawodników. Dotyczy to zarówno naszych partnerów z drużyny, jak również rywali. Obrońcy czyszczą przedpole niczym Paolo Maldini, pomocnicy co jakiś czas popisują się nieszablonowym podaniem i potrafią dogrywać piłki "na nos", a napastnicy toczą zacięte pojedynki z bramkarzami, którzy również zdecydowanie poprawili swoje umiejętności.
Pro Evolution Soccer 2017 fot. D. Maikowski
Zawodnicy poruszają się w płyny i naturalny sposób. Konami dopracowało również system kolizji, choć w mojej opinii ten element wciąz wypada nieco gorzej niż w FIFIE. To, co wypada natomiast zdecydowanie lepiej, to drybling. W FIFIE jest on często wymuszony i nienaturalny. W grze Konami - zdecydowanie bardziej autentyczny.
Jeśli mogę się do czegoś przyczepić, to do pracy sędziów, którzy bardzo często podejmują absurdalne decyzje. Są również zbyt pobłażliwi. Żeby dostać czerwoną kartkę, trzeba chyba wysłać rywala bezpośrednio do szpitala. Nawet perfidne wejścia wślizgiem w przeciwnika bez piłki, w 80 proc. przypadków kończą się wyciągnięciem żółtego kartonika. Pod względem sędziowania, FIFA wypada od PES-a znacznie lepiej.
Pro Evolution Soccer 2017 fot. D. Maikowski
Konami popracowało również nad modelami zawodników oraz animacjami, które wyglądają zdecydowanie bardziej realistycznie. Na uwagę zasługuje oprawa meczowa - stadion, prezentacja drużyn, hymn Ligi Mistrzów, atmosfera na trybunach, przerywniki filmowe czy komentarz - to wszystko naprawdę robi wrażenie i sprawia, że wirtualny mecz coraz bardziej zbliża się do prawdziwego piłkarskiego widowiska.
Menu gry to natomiast kompletnie nie moja bajka. Odnoszę wrażenie, że na tym polu PES praktycznie się nie zmienia. Poszczególne ekrany gry są brzydkie lub bardzo brzydkie. Można tu wspomnieć choćby o ekranie ustawień taktycznych, który jest graficznym "potworkiem" i przypomina mi gry piłkarskie z lat 90-tych XX wieku. Estetyczne menu gry to coś, czego Konami mogłoby się nauczyć od EA.
Jeśli chodzi o tryby rozgrywki, to zbyt wiele wiele się nie zmieniło, co nie znaczy, że grając w PES 2017 będziemy się nudzić. Wręcz przeciwnie. Dzieje się tu całkiem sporo. Możemy rozegrać mecz towarzyski, spróbować swoich sił w sezonach on-line, zagrać w Lidze Mistrzów, lub wziąć na warsztat myPES, czyli konkurenta dla FIFA Ultimate Team. Ten ostatni wypada niestety dużo słabiej od produktu EA. Świetnie wypada natomiast popularny tryb Master League, który doczekał się kilku drobnych usprawnień związanych przede wszystkim z transferami.
Pro Evolution Soccer 2017 fot. D. Maikowski
Johnson w reprezentacji Polski
Przechodzimy do kwestii najbardziej drażliwej, czyli licencji. A raczej ich braku. Na tym polu Konami kuleje od lat, a mnie - jako zapalonego kibica piłki nożnej - bardzo to boli.
Cóż z tego, że Konami ma licencję na Ligę Mistrzów, skoro występują tu takie drużyny jak Man Red (Manchester United) czy Man Blue (Manchester City)?
Cóż z tego, że Konami ma licencję na FC Barcelonę i jej Camp Nou, skoro w Gran Derbi drużyna LIonela Messiego mierzy się z tajemniczym MD White?
Brak licencji dotyka również reprezentacji narodowych, w tym kadry Adama Nawałki, która w niczym nie przypomina zespołu grającego z sukcesami na Euro 2016. Liczyliście na Roberta Lewandowskiego i Arkadiusza Milika? Zapomnijcie. W reprezentacji Polski prym wiodą piłkarze z brytyjskimi nazwiskami.
Pro Evolution Soccer 2017 fot. D. Maikowski
Na szczęście Konami udostępnia graczom przydatne narzędzie w postaci edytora gry. A społeczność PES-a nie próżnuje. W sieci już dawno pojawiły się aktualizacje, dzięki którym możemy zagrać Realem Madryt i reprezentacją Polski z Lewandowskim. Co ważne, opcja ta jest dostępna nie tylko dla posiadaczy PC-tów, ale i dla użytkowników PS4 4. Ci, którzy grają na Xbox One, muszą się niestety obejść smakiem.
Nie zmienia to jednak faktu, że pod względem licencji dzieło Konami wciąż znajduje się lata świetlne za FIFĄ. I nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie się to zmieni.
Pro Evolution Soccer 2017 fot. D. Maikowski
Podsumowanie
PES 2017 to bodaj najlepsza odsłona serii Konami w ostatniej dekadzie. Na boisku gra jest bliska ideału. Mecze są dynamiczne, płynne, a przy tym różnorodne, wymagające i nieszablonowe. Świetnie wypada oprawa audiowizualna oraz tryb Master League.
Cieniem na boiskowe wydarzenia kładą się natomiast problemy z licencjami, mało estetyczne menu, praca sędziów oraz tryb myPES, który jest jedynie ubogim krewnym FIFA Ultimate Team. Te niedociągnięcia nie powinny jednak przysłaniać całościowego obrazu, który wyłania się przede mną po wielu godzinach spędzonych z grą Konami.
PES 2017 to po prostu kawał dobrej wirtualnej piłki nożnej. Oby tak dalej.
Ocena: 8,5/10
Recenzja Pro Evolution Soccer 2017 dotyczy wersji gry na PlayStation 4. Kopię gry dostarczył nam jej polski dystrybutor - firma Techland.