Twoje e-maile mogą trafić do FBI? Google walczy, by tak się nie stało. Na przeszkodzie stoi prawo z 1986 roku

Robert Kędzierski
W USA toczy się obecnie konflikt pomiędzy FBI a Google. Podobnie jak w przypadku prawnej batalii z Apple, chodzi o prywatność. Amerykańskie władze chcą mieć dostęp do e-maili przechowywanych na serwerach poza terytorium USA. Firmy internetowe chcą natomiast, by o każdym przeszukaniu skrzynki e-mailowej decydował sąd, a nie prokurator.

Niestety, istnieje pewne ryzyko, że twoje e-maile wysyłane przez Gmaila trafią kiedyś w ręce w FBI. W USA toczy się właśnie batalia prawna, która ma zmusić Google do przekazania służbom wiadomości, które są przechowywane poza granicami kraju.

Sąd nakazał ujawnienie danych, ale gigant internetu odwołuje się od tej decyzji. Ma ku temu dwa powody. Po pierwsze, firma chce chronić naszą prywatność. Drugi powód jest jednak nieco zaskakujący. Jak wyjaśnia Independent, Google nie zawsze wie, gdzie przechowywany jest konkretny e-mail. Informacje użytkowników są bowiem czasem rozsiewane po wielu centrach danych. Część wiadomości może zostać zapisana na serwerach w USA, część w Niemczech, Rosji lub innym kraju.

Czytaj też: UE wycofuje się z najbardziej irytującego pomysłu w historii internetu.

Ochrona prywatności czy przestępczości?

Google otrzymuje rocznie około 25 tysięcy zapytań w sprawie ujawnienia danych. W większości przypadków dotyczą one przestępstw kryminalnych: oszustw czy handlu narkotykami. W takim wypadku trudno oczekiwać od sądu, by nie przychylił się do wniosku o ujawnienie zawartości skrzynki. Z drugiej jednak strony, raz wydany wyrok zezwalający na przekazywanie informacji służbom takim jak FBI, może podważać nasze poczucie prywatności. Władza lubi bowiem nadużywać swoich uprawnień. 

Prawo sprzed dekad trzeba zmienić

W Stanach Zjednoczonych toczy się dziś dyskusja nad koniecznością reformy prawa. Kwestię prywatności regulują bowiem przepisy z 1986 roku (Privacy Act). 

Firmy internetowe są zirytowane faktem, że dane zapisane online są chronione słabiej. Twierdzą, że e-maile powinny być chronione w taki sam sposób, jak informacje przechowywane fizycznie w domu. Chcą, by sądy musiały wydawać nakazy przeszukania skrzynki e-mailowej w taki sam sposób, jak ma to miejsce przy przeszukaniu domów i mieszkań. Tymczasem dziś wystarczy nakaz od prokuratora.

- wyjaśniał New York Times.

O konflikcie na linii FBI-firmy technologiczne mówi się już od dawna. Jednym z najgłośniejszych sporów była sprawa terrorysty, który wraz ze swoją partnerką zamordował 14 osób podczas strzelaniny w amerykańskim San Bernardino.

Apple odmówił wówczas odblokowania należącego do niego iPhone'a, ale FBI ostatecznie sama wydobyła dane z urządzenia. Nie przydały się jednak w śledztwie.

Więcej o: