Skala działania Google jest tak olbrzymia, że czasami rodzi problemy. Trudno bowiem zapanować nad gigantyczną siecią, która wyświetla reklamy w niemal każdym zakątku internetu. Google właśnie boleśnie się o tym przekonał.
Czytaj też: Takie korzystanie z YouTube ma być bezwzględnie zakazane.
Verizon i AT&T, amerykańscy operatorzy telefonii, a jednocześnie najwięksi reklamodawcy, czasowo wstrzymują emisję reklam w YouTube. Odkryto bowiem, że wyświetlały się one w filmach nawołujących do ekstremizmu, a nawet terroryzmu.
Rzecznik AT&T w rozmowie z Business Insiderem wyraził bardzo jasne stanowisko.
Jesteśmy głęboko zaniepokojeni faktem, że nasze reklamy pojawiły się w treściach YouTube powiązanych z terroryzmem i nienawiścią. Dopóki Google nie zapewni nas, że sytuacja się nie powtórzy wstrzymujemy swoje reklamy we wszystkich serwisach poza wyszukiwarką.
- stwierdził.
W podobnym tonie wypowiedział się przedstawiciel Verizon.
Google w reakcji na incydent zapowiedział już, że zwiększy możliwość kontroli swoich klientów nad tym gdzie wyświetlają się ich reklamy.
Problem nie zaistniałby jednak gdyby filmy z nieodpowiednimi treściami nigdy nie trafiły na YouTube. Całkowita kontrola nad zawartością filmów, które wgrywają użytkownicy jest jednak niemożliwa. Ludzkość spędza obecnie w YouTube... miliard godzin dziennie.
Według Tech Crunch w całej sprawie nie chodzi jedynie o moralność, ale i o pieniądze. Obaj telekomunikacyjni giganci budują swoje własne zaplecze reklamowe. Verizon przejął w tym celu Yahoo za kwotę 4,4 mld dol. Konflikt z Google może więc być czymś w rodzaju próby sił.
Kantar Media podaje, że Verizon i AT&T są odpowiednio trzecim i czwartym reklamodawcą w USA. W zeszłym roku wydali na ten cel 0,94 mld dol.