Ból firm chwilówkowych, oręż w rękach klientów. Ta liczba to skarb. Słusznie? [PIENIĄDZE]

Ma status "świętego wskaźnika" w bankowości. Rzeczywistą Roczną Stopę Oprocentowania musi poznać każda osoba zainteresowana kredytem w banku czy pożyczką w firmie niebankowej. Tak każe nie tylko polskie, ale i unijne prawo. Jednak choć jest to wskaźnik dobry, to nie pozbawiony wad.

RRSO to wykrywacz wszystkich finansowych trików w ofertach. Jest podstawowym narzędziem w rękach osób, które chcą odpowiedzialnie i jak najtaniej zaciągnąć kredyt. A przy okazji niezłą zabawką w rękach matematyków finansowych. Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania. RRSO.

W największym skrócie – Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania zbiera w sobie wszystkie koszty danej oferty. Wiadomo – z pożyczkami wiążą się różne koszty, m.in. odsetki, prowizja, składki ubezpieczeniowe, dodatkowe opłaty itd. Zamiast to wszystko dodawać, mnożyć i analizować, wystarczy spojrzeć na RRSO. Dzięki temu łatwo zestawimy ze sobą oferty różnych banków, SKOK-ów czy firm pożyczkowych.

Ogólna zasada jest prosta - im RRSO jest niższa, tym oferta tańsza. Czyli - mamy przed sobą dwie oferty pożyczek np. na 10 tys. zł na trzy lata. Czytamy pierwszą – oprocentowanie nominalne 5 proc., prowizja 10 proc., Czytamy drugą – oprocentowanie nominalne 10 proc., prowizja 5 proc. Którą wybrać? Patrzymy na RRSO i już wszystko wiemy (podpowiadam - tańsza okaże się druga opcja).

Wszystko wydaje się banalne? To teraz pozwólcie, że trochę całą sprawę zawikłam. A właściwie – ona sama się zawikła, gdy pokażę Wam jak wygląda wzór na wyliczenie RRSO (za dyrektywą unijną):

RRSO wzórRRSO wzór źródło: DYREKTYWA PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO I RADY 2014/17/UE z dnia 4 lutego 2014 r.

Raczej mało intuicyjne, prawda?

Jakby co, mogę dodać też coś na kształt definicji z literatury fachowej. W książce „Matematyka finansowa” Marii Podgórskiej i Joanny Klimkowskiej czytamy, że „przy rzeczywistej stopie procentowej spełniony jest warunek równoważności długu i spłaty, a zatem kapitał otrzymany przez dłużnika w ratach A jest równoważny kapitałowi otrzymanemu przez wierzyciela w ratach B”.

Coś się rozjaśniło? Nie? No właśnie.

Bo RRSO to w gruncie rzeczy, z punktu widzenia „zwykłego Kowalskiego”, mało intuicyjny wskaźnik jest. Żeby nie było wątpliwości – nie ma lepszego. I jest naprawdę mądry i pomocny – właśnie w porównywaniu ofert. Ale warto wiedzieć, jakie wnioski można wyciągać na podstawie RRSO, a jakich niekoniecznie.

Kiedy RRSO nie pomoże

Problem z RRSO jest choćby taki, że nie odpowiada na pytanie, ile dana pożyczka konkretnie kosztuje. RRSO na poziomie 10 proc. oznacza, że pożyczka kosztuje 10 proc. tego, co pożyczyłeś? Absolutnie nie. Podobnie jak RRSO 500 proc. nie oznacza, że oddajemy kilkukrotnie więcej.

Inna pułapka związana z Rzeczywistą Roczną Stopą Oprocentowania jest taka, że działa ona tylko i wyłącznie wówczas, gdy porównujemy oferty na ten sam okres. To bardzo ważne. Dlaczego? Wyobraźmy sobie pożyczki na 10 tys. zł na rok i na dwa lata. Oprocentowanie nominalne (czyli to, na podstawie którego wylicza się odsetki, nie mylić z RRSO) – 10 proc., prowizja za udzielenie pożyczki – 5 proc. W przypadku pożyczki na rok łącznie zapłacimy za nią ok. 1050 zł. W drugim - ponad 1570 zł. A jednak RRSO pożyczki na rok to ok. 21,70 proc., a tej dwuletniej – 16,30 proc. Chociaż łącznie za pożyczkę na dwa lata zapłacimy dużo więcej niż za tę na jeden rok, to jednak przyrównując koszty tej dłuższej do skali jednego roku okazuje się, że są one nieco niższe (w podanym przypadku to, w przypadku dłuższej pożyczki, m.in. kwestia rozciągnięcia w czasie spłaty prowizji).

RRSO to wskaźnik… biznesowy

RRSO może przybierać też różne wartości w zależności np. od ewentualnej wypłaty kredytu w transzach czy trybu spłaty (np. raty co tydzień, raty co miesiąc, jedna spłata na koniec itd.).

Tu należy się bowiem wyjaśnienie – RRSO jest de facto wskaźnikiem biznesowym. W swojej konstrukcji nie ma zaszytego przekonania, że jak tylko dostaniemy pieniądze na konto, to pobiegniemy je wydać w całości na zakup mieszkania, auta czy zmywarki. Raczej patrzy na to, co możemy z tych pieniędzy zrobić w całym okresie kredytu.

Oto przykład. Wyobraźmy sobie, że dwóch ludzi pożycza po 5 tys. zł na rok, przy oprocentowaniu nominalnym 10 proc., żadnych innych opłat. Pierwsza osoba spłaci kredyt jedną ratą – w całości za rok. Druga – będzie go spłacać w równych, comiesięcznych ratach. Pierwsza osoba łącznie zapłaci 500 zł odsetek (bo 10 proc. z 5 tys. zł). Drugą osobę kredyt będzie kosztował dużo mniej – 275 zł. Dlaczego? Bo, spłacając regularnie kredyt w ratach, co miesiąc oddaje już część swojego długu, stąd w każdym miesiącu bank ma coraz niższą „podstawę” do naliczania odsetek. A jednak gdy popatrzymy na wskaźniki RRSO obu ofert, to okaże się, że niższa jest ona w przypadku… pierwszej pożyczki, tej droższej (RRSO pierwszej: 10 proc., RRSO drugiej: 10,47 proc.). Powód? RRSO uznaje, że skoro przez cały rok klient miał do dyspozycji pełne 5000 zł, to mógł z nich zrobić lepszy użytek niż klient, który te 5000 zł miał tylko na początku, a już po miesiącu zaczął sukcesywnie, po trochu, oddawać te pieniądze. Ten przykład jest raczej hipotetyczny, kredyty zwykło się spłacać w ratach, a nie „jednym rzutem” za parę miesięcy czy lat, ale pokazuje pułapkę w RRSO.

Te wszystkie dywagacje i przykłady prowadzą do jednej konkluzji – RRSO to dobry wskaźnik, ale mocno rekomenduję, aby zwracać również uwagę na całkowity koszt kredytu. Czyli konkretnie ile ten kredyt będzie kosztował. Połączenie informacji o RRSO i całkowitym koszcie kredytu powinno dać jaśniejszą wskazówkę, która oferta się bardziej opłaca.

RRSO boli branżę chwilówek

Jest też w RRSO pewna kwestia, która mocno boli firmy chwilówkowe. Stopa RRSO w ich przypadku mocno nawala, bo może sugerować, że są one nie bardzo drogie, ale horrendalnie, monstrualnie i nieprzyzwoicie drogie. Pomimo tego, że ich koszty mieszczą się w antylichwiarskich limitach określonych prawnie.

Dlaczego tak się dzieje? Ano właśnie dlatego, że, jak sama nazwa wskazuje, RRSO to roczna stopa oprocentowania. Mimo więc, że pożyczki są np. na 15, 30 czy 60 dni, RRSO w swojej konstrukcji „rozciąga” ich koszty na okres jednego roku, po wielokroć je mnożąc. Można to porównać np. do sytuacji, w której hotel musiałby podawać cenę za rok nocowania zamiast za jedną noc. Stosując reguły RRSO, takie „roczne oprocentowanie” w przypadku wypożyczenia na godzinę czy dwie roweru miejskiego Veturilo poszłoby w miliony, jeśli nie miliardy procent.

- W przypadku RRSO wynoszącym kilkaset procent, budowane jest błędne wrażenie, że kwota do spłaty stanowi wielokrotność udzielonej pożyczki - komentuje Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych. - Jest to po prostu nieprawda, bo maksymalne limity pozaodsetkowych kosztów dla pożyczek udzielanych przez instytucje pożyczkowe są jasno określone ustawą o kredycie konsumenckim [25 proc. kwoty pożyczki + ok. 2,5 proc. za każdy miesiąc; do tego odsetki w wysokości maksymalnie 10 proc. w skali roku – przyp. red.] – dodaje Ryba.

W tym miejscu przykład. Dla miesięcznej pożyczki, której koszty mieszczą się w antylichwiarskich limitach (ledwo, ale się mieszczą) – za pożyczone 1000 zł za miesiąc trzeba oddać 1281 zł. 28 proc. przez miesiąc to bardzo dużo. Z drugiej strony, RRSO na poziomie 1953 proc. może sugerować, że żeby ją spłacić trzeba by chyba sprzedać dom.

- W przypadku niskich kwot i krótkich okresów, RRSO zawsze przyjmuje ekstremalnie wysokie wartości, np. przy pożyczce wynoszącej 100 zł udzielanej na tydzień, której koszt ustalono na poziomie 10 zł, RRSO wyniesie ponad 14 tys. proc. – wylicza Ryba.

- Przedstawiając koszty krótkoterminowych pożyczek pozabankowych dobrym rozwiązaniem byłoby podanie Rzeczywistej Miesięcznej Stopy Oprocentowania. Wskaźnik RRSO wydaje się nieadekwatny jeśli mówimy o pożyczkach na miesiąc lub kilka miesięcy – sugeruje z kolei Grzegorz Dziencioł, Marketing Manager firmy pożyczkowej VIA SMS.

To, jak branża pożyczkowa radzi sobie z RRSO, to właściwie ich sprawa. Na rzeczywistą miesięczną stopę oprocentowania na pewno nie ma szans, w sensie ujęcia jej w prawie. Ale oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby, jeśli tylko im to pomoże, obok RRSO pokazywały też swoim klientom RMSO.

Już wkrótce mus w reklamach

Prezydent w zeszłym tygodniu podpisał ustawę o kredycie hipotecznym (ale nowelizującą też m.in. ustawę o kredycie konsumenckim, czyli dotyczącą pożyczek gotówkowych), która nałoży na pożyczkodawców obowiązek prezentowania w reklamach Rzeczywistej Rocznej Stopy Oprocentowania w sposób „tak samo widoczny, czytelny i słyszalny” jak inne informacje cenowe. Niemniej uważny telewidz zauważy, że już teraz coraz częściej czcionka, którą podawana jest RRSO w reklamach, bywa naprawdę spora. To efekt tego, że branża bankowa i pożyczkowa nie czekały na nowe prawo i w połowie zeszłego roku same przyjęły podobną zasadę w ramach „dobrych praktyk”.

.. źródło: Vivus

RRSO to bardzo pożyteczny oręż w rękach klientów. Ale warto mniej więcej wiedzieć, jak się nim obchodzić.

Więcej o: