Apple zmaga się ostatnio z dużym ruchem w swoich salonach na całym świecie. To pokłosie afery z zaniżaniem taktowania procesorów.
Przypomnijmy. W połowie grudnia Apple przyznało, że celowo spowalnia starsze iPhone'y, oczywiście - jak twierdzi - dla naszego dobra. Zdaniem firmy winne są iPhone'y ze starszymi bateriami - gdyby nie throttling, mogłoby dochodzić do nagłego wyłączenia się telefonu.
Kilka dni później gigant z Cupertino zdecydował się przeprosić i obniżył cenę wymiany wyeksploatowanych baterii w starszych iPhone'ach. Użytkownicy modeli iPhone 6 i nowszych mogą skorzystać z usługi w cenie 29 zamiast 79 dolarów.
To spowodowało napływ klientów do Apple Store. Jeden z nich postanowił wymienić baterię w swoim iPhonie 6S Plus w salonie w Zurychu. Nikt nie spodziewał się jednak, że może to spowodować tyle problemów.
Stary akumulator telefonu przegrzał się i zapalił podczas wymiany. IPhone lekko poparzył rękę pracownika, który dokonywał serwisu. Ze smartfonu wydostało się też trochę dymu, jednak nie doszło do pożaru.
Lokalna policja przekazała, że personel sklepu zachował się wzorowo:
Personel zareagował dobrze. Przegrzaną baterię posypano piaskiem kwarcowym, a w celu odpompowania nagromadzonego dymu została uruchomiona wentylacja.
Ze sklepu wyprowadzonych zostało około 50 osób. Serwisantowi i siedmiu klientom została udzielona pomoc medyczna na miejscu, jednak nikt nie wymagał hospitalizacji.
Policja przekazała, że teraz sprawą zajmują się biegli sądowi, którzy zbadają dokładne przyczyny tego incydentu. Apple nie wystosowało komentarza w tej sprawie.
---