Dwie duże antyrakiety odpalono z bazy Vandenberg w Kalifornii w poniedziałek. Cel odpalono z odległego o prawie osiem tysięcy kilometrów atolu Kwajalein. Do przechwycenia doszło gdzieś nad Pacyfikiem.
Amerykanie twierdzą oficjalnie, że wszystko poszło zgodnie z planem. Lecąca jako pierwsza antyrakieta uderzyła w obiekt symulujący głowicę jądrową, a druga "wybrała sobie" największy obiekt z pozostałych szczątków i też go trafiła.
Był to pierwszy test systemu nazywanego Ground Based Midcourse Defense (naziemna obrona w środkowej fazie lotu), w którym odpalono i naprowadzono na cel dwa antypociski GBI. Z założenia do groźnych celów mają być wystrzeliwane dwa albo więcej, aby zwiększyć szanse na trafienie. Problem z tymi konkretnymi antyrakietami jest bowiem taki, że jak na razie ich skuteczność jest kiepska. W ramach dotychczasowych testów udało się przechwycić tylko mniej więcej co drugi cel.
System GBMD jest najbardziej ambitnym ze wszystkich systemów antyrakietowych. Jako jedyny ma móc przechwytywać rakiety o zasięgu międzykontynentalnym w środkowej fazie ich lotu, kiedy znajdują się najwyżej nad Ziemią. Oznacza to największe odległości do pokonania i najtrudniejsze naprowadzanie przy pomocy szeregu stacji radarowych rozrzuconych na dużym obszarze.
Pozostałe amerykańskie systemy antyrakietowe, takie jak Aegis BMD - umieszczone na okrętach i lądzie jako Aegis Ashore - oraz mobilny lądowy THAAD, mają niszczyć wrogie rakiety albo w początkowej i końcowej fazie lotu, albo takie o krótszym zasięgu, które lecą niżej. Ogólnym celem Amerykanów jest mieć kilka uzupełniających się systemów antyrakietowych, które będą w stanie zwalczać cele na całej trasie ich lotu.
Tak wyglądał prototyp pierwszej wersji głowicy antyrakiety GBI. To w praktyce niewielki pojazd kosmiczny, który śledzi swój cel i manewruje, aby w niego uderzyć i zniszczyć samą energią kinetyczną Fot. DoD
System GBMD jest najbardziej krytykowanym ze wszystkich amerykańskich systemów antyrakietowych. Za administracji prezydenta George W. Busha w 2002 roku zarządzono budowę jego baz na Alasce i w Kalifornii w okresie podwyższonego poczucia zagrożenia ze strony Iranu i Korei Północnej, choć był wówczas jeszcze daleki od dopracowania. Nadal nie jest gotowy, choć teoretycznie istnieją dwie jego bazy, każda z kilkunastoma gotowymi do startu antyrakietami. Trzecią bazę planowano budować w Polsce, w Redzikowie, jednak administracja Baracka Obamy zrezygnowała z tego pomysłu, stawiając na bardziej dopracowany system Aegis ASHORE.
Na rozwój systemu i budowę baz GBMD wydano już ponad 40 miliardów dolarów. Pojedyncza antyrakieta GBI kosztuje 75 milionów dolarów. Od 1999 roku przeprowadzono 41 próbnych odpaleń. Około połowy było nieudanych. W ostatnich latach statystyka wygląda coraz lepiej, jednak pomimo optymistycznej retoryki wojskowych, system trudno uznać za dopracowany. W USA regularnie pojawiają się głosy, że należałoby wręcz z niego zrezygnować i skupić się na mniej ambitnych systemach krótszego zasięgu.
Za sprawą stosunkowo niewielkiej liczby gotowych do startu antyrakiet i ich spodziewanej niskiej skuteczności, oficjalnie system GBMD jest uznawany za obronę przed "ograniczonym atakiem rakietami międzykontynentalnymi". Należałoby to odczytać, jako: najpewniej obroniłby USA przed jedną czy dwiema rakietami nadlatującymi z Korei Północnej. Nie jest to jednak pewne, ponieważ nigdy jeszcze nie użyto w testach rakiety międzykontynentalnej z prawdziwego zdarzenia, a jedynie ich imitacje lecące nieco niżej i wolniej.