Od kilku tygodniu z bardzo poważnymi problemami zmaga się miasto Baltimore w stanie Maryland na wschodnim wybrzeżu USA. Miasto padło ofiarą bardzo poważnego cyberataku, z którego otrząsać będzie się jeszcze przez długi czas.
Władze miasta zostały zaatakowane przez hakerów oprogramowaniem ransomware (szantażującym). Przestępcom udało się przejąć i zablokować dostęp do aż 10 tys. komputerów należących do miasta, niemal paraliżując jego funkcjonowanie.
Nie wiadomo, w jaki sposób cyberprzestępcom udało się zainstalować oprogramowanie na ogromnej liczbie komputerów. Zainfekowanie miało miejsce w pierwszej połowie maja, ale FBI cały czas bada sprawę. Na razie dowiedzieliśmy się tylko, że przestępcy mogli wykorzystać oprogramowanie "RobbinHood", a więc stosunkowo nowy program typu ransomware, który w kwietniu zaatakował komputery w mieście Greenville w Karolinie Północnej.
Rada miasta przyznała, że w zamian za kod deszyfrujący hakerzy zażądali okupu w bitcoinach o równowartości 100 tys. dolarów. Baltimore pozostało jednak nieugięte i nie wykorzystało pieniędzy podatników do wypłaty haraczu przestępcom. Niestety atak okazał się na tyle poważny, że włodarze miasta byli zmuszeni na jakiś czas do powrotu do ery offline i zamiast z komputerów znów korzystali z kartek i długopisów.
Z relacji amerykańskich mediów dowiadujemy się, że atak spowodował ogromne problemy z codziennym funkcjonowaniem władz miasta. Poza komputerami i służbową pocztą zablokowany przez przestępców został m.in. dostęp do miejskiego monitoringu i systemy wykonujące płatności za media. Stanął również cały rynek nieruchomości - nie można było sprzedawać i kupować domów w mieście.
Ostatni z problemów został rozwiązany kilka dni temu, gdy miasto zdecydowało się porzucić elektroniczne systemy na rzecz papieru. W przypadku kilku innych problemów również zdecydowano się na tę opcję. Wiele czynności pracownicy muszą jednak wykonywać przy pomocy własnych komputerów i prywatnych kont e-mail, bo dostęp do komputerów i skrzynek e-mail wciąż nie został odzyskany przez informatyków.
Czytaj też: Stan wyjątkowy w okolicach Seattle. Powodem atak hakerów
Pracownicy urzędu miasta musieli zadziałać sami. Aby kontynuowanie pracy w ogóle było możliwe cześć z nich postanowiła założyć darmowe konta Gmail i z pomocą tych skrzynek e-mail wykonywali swoje obowiązki służbowe.
Na ich drodze stanął jednak Google. Systemy wyszukiwarkowego giganta wykryły nietypowy ruch i automatycznie zablokowały dostęp do darmowych kont w poczcie Gmail. Pracownicy urzędu miasta masowo zakładali bowiem nowe darmowe konta korzystając z komputerów znajdujących się w tej samej sieci. Na szczęście Google w porę zareagował i odblokował już skrzynki pozbawionych służbowej usługi pocztowej pracowników.
Szacuje się, że całkowite usuwanie skutków ataku ransomware może zająć nawet kilka miesięcy.
Czytaj też: Bank Pekao ostrzega przed fałszywymi informacjami o blokadzie konta. Klasyczne wyłudzenie