Przez ostatnią dekadę iPhone był niemal synonimem Apple. Na sprzedaży tego urządzenia firma zarobiła miliardy dolarów i stała się (obok Microsoftu, Google i Amazona) najpotężniejszą spółką technologiczną na świecie. Wiele wskazuje na to, że era Apple jako "tej firmy od iPhone'a" może powoli dobiegać końca.
Takie sygnały pojawiają się już od co najmniej od kilkunastu miesięcy, a zaprezentowane we wtorek nowe kwartalne wyniki pokazują, że Apple przechodzi przez okres transformacji. W ostatnich trzech miesiącach iPhone po raz pierwszy w historii odpowiadał za mniej niż połowę przychodów spółki.
To wydarzenie bez precedensu, choć zarówno dla Apple, jak i rynkowych ekspertów dużym zaskoczeniem nie jest. Sprzedaż iPhone'ów spadała przez trzy kwartały z rzędu, więc w końcu musiało dojść do takiego przewartościowania. W ostatnim kwartale iPhone wygenerował 25,99 mld dolarów przychodu. Rok temu było to 29,47 mld dolarów. Trend spadkowy jest więc wyraźny i trudno go zignorować.
Dlaczego sprzedaż iPhone'ów spada? Powodów jest wiele. Można tu wymienić problemy Apple w Chinach, które toczą wojnę handlową z administracją Donalda Trumpa. Co ciekawe, w ostatnim kwartale sprzedaż Apple w Państwie Środka spadła "jedynie" o 4 proc., a w poprzednim kwartale było to 22 proc.
Drugi powód to konkurencja ze strony smartfonów z Androidem. Kilka lat temu jedynym poważnym konkurentem Apple na rynku smartfonów "premium" był Samsung. Dziś swojego kawałka tortu żąda również Huawei. A nie można zapomnieć również o rosnących w siłę markach Xiaomi i OPPO.
Powód trzeci: konsumenci są zmęczeni krótkim cyklem życia produktów, który dyktują im producenci. Nie chcą wymieniać swojego smartfona co roku, bo nie czują takiej potrzeby. Branża nie potrafi ich również do tego skłonić, bo od jakiegoś czasu obserwujemy pewną technologiczną stagnację. Owszem, smartfony są coraz szybsze, mają coraz lepsze aparaty i coraz większe ekrany. Różnice między iPhonem X a iPhonem XS nie są jednak tak fundamentalne, jak te - dajmy na to - pomiędzy iPhonem 3G oraz iPhonem 4.
Remedium na rosnące problemy ze sprzedażą iPhone'a mają być usługi, które w ostatnich latach stały się dla szefa Apple Tima Cooka "oczkiem w głowie". Chodzi tu przede wszystkim o takie serwisy, jak Apple Music, iCloud, App Store czy Apple. W ostatnim kwartale wygenerowały one dla Apple rekordowe 11,46 mld dolarów (wzrost o 12 procent!) i odpowiadają dziś już za 19 proc. biznesu firmy z Cuperitno.
A ma być jeszcze lepiej. Tak, jak zapowiadaliśmy, już jesienią Apple planuje uruchomić dwie kolejne usługi. Chodzi o Apple TV Plus, czyli serwis streamingowy, który ma konkurować z Netfliksem i HBO GO oraz Apple Arcade - usługę, która da nam dostęp do ekskluzywnych gier na iPhone'a, iPada i MacBooka.
Między innymi z tego powodu rynkowi eksperci spodziewają się, że kolejny kwartał będzie dla Apple dużo lepszy. Prognozują oni 61 mld dolarów przychodu. Sam Apple jest jeszcze bardziej optymistyczny, bo zapowiada, że sprzedaż w kolejnych trzech miesiącach może sięgnąć nawet 64 mld dolarów.
Apple fot. Investing.com
W tym kontekście sugerowanie, że Apple przechodzi dziś kryzys, jest niezbyt poważne. Owszem, sprzedaż iPhone'ów spada. Owszem, Apple szuka sposobu, aby zasypać te "dziurę". Jednak nawet w tym "trudnym" okresie firma potrafi wygenerować kwartalny zysk netto na poziomie 10,04 mld dolarów, a jej rezerwy gotówkowe sięgają ponad 210 mld dolarów. 99 procent firm na świecie wprost marzy o takim "kryzysie".
Również reakcja rynku na ostatnie wyniki kwartalne pokazuje, że w Apple nic złego się dziś nie dzieje. We wtorek akcje Apple w handlu posesyjnym na giełdzie w Nowym Jorku rosły o prawie 4,5 procent, a kapitalizacja rynkowa spółki sięga dziś 960 mld dolarów.