Słabe baterie to jedno z największych wyzwań producentów smartfonów. Czasy ładowania telefonu raz w tygodniu minęły bezpowrotnie z pojawieniem się energożernych ekranów. Przez jakiś czas problem był na tyle duży, że najpopularniejszym akcesorium stał się powerbank. Kilka lat później kłopoty z baterią udało się pośrednio rozwiązać, zwiększając pojemność akumulatorów i wprowadzając szybkie ładowanie. Dzięki synergii tych dwóch mechanizmów nie musimy drżeć o to, że bateria rozładuje nam się np. w trakcie podróży. Ładowanie nie trwa już kilka długich godzin, więc wystarczy podłączyć telefon na kilkanaście minut przed wyjściem. Dzięki rozwojowi tej technologii jeszcze w tym roku powinno wystarczyć ledwie 5 min ładowania, by nie martwić się stanem baterii.
Technologii szybkiego ładowania jest kilka, niektórzy producenci rozwijają swoje rozwiązania. Inni korzystają z mechanizmów Qualcomma, który jest czołowym dostawcą układów do smartfonów. Firma najlepiej zna swoje podzespoły, co pozwala jej tworzyć wydajną technologię, która weszła właśnie w piątą generację. Quick Charge 5 to najszybsza technologia ładowania, która pozwala w 5 min naładować do połowy baterię o pojemności 4500 mAh. Jest też bardziej efektywna niż jej poprzedniczki (które są przez nią wspierane), co pozwoliło obniżyć temperaturę o 10 stopni Celsjusza, przy czterokrotnym wzroście prędkości ładowania. Takie osiągi możliwe są przy napięciu 20V oraz bateriach z dwoma szeregowo połączonymi ogniwami (2S). Warto jednak pamiętać, że szybkie ładowanie ma swoje ciemne strony i mocno ekspolatuje baterię, o czym ostatnio mówiła firma Oppo.
Qualcomm zastosował 12 różnych zabezpieczeń dot. napięcia, natężenia i temperatury. Technologia będzie zgodna z procesorami Snapdragon 865 i 865 Plus oraz nowszymi układami, które pojawią się na rynku w przyszłości. Quick Charge 5 w pierwszych urządzeniach będzie dostępny już w trzecim kwartale bieżącego roku.