Fotografie zostały wykonane 16 sierpnia przez Capella Space, komercyjną firmę zajmującą się obrazami satelitarnymi. Zdjęcia dają "silne oznaki, że Rosja przygotowywała się do testowania pocisku manewrującego o napędzie jądrowym" - wskazują eksperci z Middlebury Institute of International Studies Center for Nonproliferation Studies.
CNN podaje, że na zdjęciach satelitarnych można zobaczyć znane miejsce wojskowych testów w rosyjskiej części koła podbiegunowego. Jeffrey Lewis, ekspert ds. broni w Middlebury Institute, podkreślił, że naukowcy monitorowali je w ostatnich miesiącach i zauważyli dużą liczbę statków towarowych, które często wizytowały lokację. Według niego na zdjęciach widać rosyjskich pracowników, którzy wznieśli dużą osłonę w celu ochrony pocisku przed uciążliwą pogodą.
- Osłona została zdemontowana, ukazując wielki obiekt na wyrzutni. To prawdopodobnie SSC-X-9 Skyfall - powiedział Lewis. - W pobliżu wyrzutni znajduje się również znaczna liczba obiektów, które prawdopodobnie są pojazdami i kontenerami transportowymi. Żaden z nich nie był obecny podczas ostatniego zobrazowania miejsca w czerwcu - dodał.
CNN wskazuje, że Rosja wydała niedawno ostrzeżenie dla marynarzy o niebezpiecznych operacjach, które zostaną przeprowadzone pomiędzy 15 a 20 sierpnia w pobliżu rosyjskiej części koła podbiegunowego.
Według CNN zdjęcia mogą być dowodem na to, że Rosja przygotowuje się do testu eksperymentalnej rakiety Buriewiestnik (oznaczenie NATO SSC-X-9 Skyfall), która jest napędzana energią jądrową. Jeffrey Lewis uważa, że zastosowanie reaktora jądrowego dałoby pociskowi samosterującemu nieograniczony zasięg lotu bez bycia zauważonym przez amerykańskie radary i system obrony przeciwrakietowej.
Ekspert zaznaczył, że istnieją jednak poważne wątpliwości, czy rakieta może działać skutecznie bez powodowania zagrożenia dla ludzkiego życia i środowiska. Ryzyko związane z korzystaniem z tego typu broni spowodowało, że niektórzy specjaliści nazywają ją "latającym Czarnobylem"
Rosja przeprowadziła co najmniej jeden lot testowy pocisku manewrującego o napędzie jądrowym z tego samego miejsca w listopadzie 2017 r. Według CNN, Moskwa prowadziła wiele podobnych testów w następnych miesiącach, ale żaden nie został uznany za udany.
O rakiecie Skyfall zrobiło się po raz pierwszy głośno w 2019 r. Media obiegły wówczas informacja, że na poligonie na dalekiej północy Rosji doszło do wybuchu, który wywołał duży wzrost promieniowania. Rosyjskie władze przyznały, że eksplozja miała miejsce podczas testowania "silnika rakietowego z pomocniczym radioizotopowym źródłem energii". W wyniku wypadku zginęło pięć osób - to rosyjscy specjaliści państwowego koncernu Rosatom, zajmującego się głównie energetyką jądrową.
Zachodni eksperci uznali, że wypadek miał związek z eksperymentalną rakietę Skyfall. Władze Stanów Zjednoczonych stwierdziły również, że nowa rosyjska rakieta była już wstępnie testowana na przełomie 2017 i 2018 r. Wszystkie próbne loty miały skończyć się katastrofami.
- Rosja musi wiele wyjaśnić w kwestii incydentu z udziałem rakiety Skyfall, który miał miejsce ósmego sierpnia. USA ustaliły, że eksplozja w pobliżu Nienoksy była wynikiem reakcji jądrowej. Nastąpiła ona podczas operacji wydobycia rosyjskiej rakiety z napędem jądrowym, która leżała na dnie Morza Białego po teście w pierwszych miesiącach roku 2018 - stwierdził wówczas Thomas G. DiNanno, przedstawiciel Departamentu Stanu USA ds. kontroli zbrojeń.