Zainstalowałem Windows 11. Z początku mnie irytował, ale po czasie go polubiłem

Dwa tygodnie spędzone z Windows 11 przekonały mnie, że z przesiadką na najnowszy OS Microsoftu nie należy się spieszyć. Bo - choć system z początku mnie irytował - dziś sprawdza się bardzo podobnie do udanego poprzednika.
Zobacz wideo Kultowy XP i "pluskwa millenijna". Oto najlepsze i najgorsze wersje Windowsa [TOPtech]

Windows 11 jest dostępny dla zwykłych użytkowników od 5 października, co oznacza, że część szczęśliwców już od ponad dwóch tygodni może cieszyć się dostępem do najnowszego systemu operacyjnego Microsoftu. Tylko część, ponieważ firma wydaje aktualizacje falowo, a więc będzie ona trafiać na kolejne spełniające wymogi komputery jeszcze przez kilka najbliższych tygodni. 

Czy warto jednak spieszyć się z instalacją nowego systemu, gdy tylko na ekranie komputera z Windows 10 pojawi się taka opcja? Teoretycznie nie ma powodu, by uaktualnienia nie przeprowadzać, choć - jeśli cenicie sobie idealne działanie swojego komputera - z przesiadką można chwilę się wstrzymać. Zwłaszcza, że popularna "Dziesiątka" będzie wspierana przez Microsoft jeszcze przez parę lat.

Zainstalowałem i pożałowałem

Uwielbiam testować wszelkie nowości, a więc, gdy tylko (kilka dni po premierze) na moim prywatnym komputerze pojawiła się informacja o możliwości zainstalowania Windowsa 11, szybko zdecydowałem się na upgrade. Podobnie było zresztą, gdy na rynku pojawiała się "Dziesiątka", czyli (nie będę ukrywał) zdecydowanie moja ulubiona odsłona "Okienek".

O ile jednak pierwsze dni z "Dziesiątką" wspominam bardzo pozytywnie, o tyle pierwsze chwile z Windows 11 były dość irytujące. Co prawda system zaktualizował się bardzo szybko i zupełnie bezproblemowo, a całość przebiegła oczywiście automatycznie, dlatego ten etap oceniam na wielki plus. Małe problemy zaczęły się, gdy z komputera zacząłem już normalnie korzystać.

Po pierwsze mój (mający już półtora roku, ale wciąż dość mocny) laptop po aktualizacji zauważalnie zwolnił. Wentylator włączał się częściej, spód komputera zrobił się cieplejszy, a płynność obsługi systemu znacząco spadła. Ba, w pierwszych dniach nawet operacja przeniesienia okna w inne miejsce ekranu sprawiała, że obraz delikatnie klatkował.

Szybko zauważyłem też inne błędy i problemy. Od czasu do czasu pojawiał się brak reakcji na wciśnięcie kursora myszy, a po jednej z aktualizacji (które pojawiają się dość często) komputer samoczynnie się wyłączył i uruchomił ponownie, a na ekranie zobaczyłem napis "Jesteś100tam %. Upewnij się, że komputer jest włączony" (to jakaś nowość, bo w Windows 10 w czasie wykonywania aktualizacji pojawiał się nieco inny komunikat). Udało mi się to uwiecznić na zdjęciu, choć jest ono wyjątkowo słabej jakości: 

Windows 11 - 'Jesteś100tam %' - co to znaczy?Windows 11 - 'Jesteś100tam %' - co to znaczy? fot. mat. własne

Inny przykład? Po wejściu w ustawienia i kliknięciu w kartę Windows Update, okno ustawień samoczynnie zamykało się. Tego problemu nie napotkałem jednak jeśli wcześniej kliknąłem w dowolną inną kartę w ustawieniach. Wtedy mogłem już bez problemu przejść do Windows Update.

Podobnych niespodzianek nie było wiele, jednak były dość irytujące. Na tyle, że pożałowałem decyzji o szybkim przejściu na Windows 11. Szczęśliwie moja frustracja nie trwała długo. Po kilku dniach i wielu aktualizacjach, system zaczął działać zupełnie normalnie i do dziś nie mam już z nim żadnych problemów. Szkoda jednak, że nie było tak od początku.

Przeniesione Menu Start i denerwujący Teams

Poza tym, w pierwszych dniach denerwowało mnie przeniesienie Menu Start w lewej krawędzi na środek paska zadań. To dość dziwny ruch ze strony Microsoftu i w przypadku korzystania z klasycznej myszy takie ustawienie Menu Start jest dość niewygodne.

Nie dość, że łatwiej zjechać kursorem do krawędzi ekranu niż szukać ikonki na jego środku, to jeszcze otwarcie Menu Start zasłania okno umieszczone w centrum wyświetlacza. Warto jednak zaznaczyć (szkoda, że odkryłem to po czasie), że przycisk ten można na szczęście przenieść w dawne miejsce z poziomu ustawień.

Windows 11Windows 11 Windows 11

Kolejną denerwującą rzeczą było pojawienie się ikony Microsoft Teams na pasku zadań. Zupełnie mi niepotrzebnej, bo prywatnie z komunikatora tego nie korzystam i w Windows 10 w ogóle go nie miałem (w Windows 11 został on zintegrowany z systemem, dlatego pojawia się u każdego). Co gorsza, skrótu do Teamsów nie da się odpiąć od paska zadań, tak jak robi się to ze zwyczajnymi programami - można to zrobić tylko z poziomu ustawień. Szkoda, że Microsoft tak to skomplikował.

Poza tymi kilkoma niedogodnościami, z którymi musiałem sobie jakoś poradzić, nie mam się do czego przyczepić. Windows 11 działa normalnie i nie różni się bardzo od Windowsa 10. To raczej zaawansowane odświeżenie starego systemu niż zupełna nowość ze strony Microsoftu. Być może jednak nowości zaszyte w "jedenastce" bardziej docenia np. gracze (nie zabrakło nowości dla nich) lub osoby korzystające z MS Teams. Na pewną ocenę też jest jeszcze za wcześnie, dlatego w tym tekście opisałem jedynie kilka rzeczy, które najbardziej rzuciły mi się w oczy.

Podsumowując

Często mówi się, że tylko co drugi Windows jest dobry. Niezwykle popularny swego czasu XP był bardzo ceniony, jednak debiutująca 6 lat później Vista Microsoftowi już "nie wyszła". Nie inaczej było z lubianym Windowsem 7 i bardzo nielubianym 8. W końcu nadszedł Windows 10. Choć wśród wielu osób wzbudzał mieszane uczucia i wywoływał skrajne emocje, generalnie był bardzo udanym, stabilnie działającym i prostym w obsłudze systemem, do którego (no może poza kwestiami prywatności) ciężko było się przyczepić.

Windows 11 nie jest jednak systemem złym. Przeciwnie, gdy problemy dotykające pierwszych użytkowników zostaną poprawione, będzie zapewne tak dobry jak Windows 10. Zresztą nie ma się co dziwić. Microsoft zrobił się niezwykle zachowawczy i Windows 11 nie jest żadną rewolucją, ale jedynie poważniejszym odświeżeniem starego systemu. Czy to dobrze? Zależy kto, co lubi. Na pewno, dzięki niewielu zmianom, do interfejsu w Windows 11 z łatwością można się przyzwyczaić.

Więcej o: