Trafiliście w ostatnim czasie na (dość dziwną) nazwę "Wordle" w internecie? A może na portalach społecznościowych widzieliście tajemnicze tabelki wypełnione szarymi, żółtymi i zielonymi kwadracikami? Jeśli tak, nie jesteście jedyni. Internet, a w szczególności Twittera zalała w ostatnim czasie wielka fala postów z wynikami z gry Wordle.
To brytyjska gra online, która dziwnym trafem właśnie stała się gigantycznym hitem w Europie i w USA. Dość powiedzieć, że na jej temat rozpisują się największe i najbardziej prestiżowe gazety, takie jak "The New York Times", "The Wall Street Journal", "The Washington Post" czy "Forbes", a w sieci pojawiają się coraz to nowe łamigłówki inspirowane oryginałem. Tłumaczymy, o co chodzi w Wordle i kto stoi za jej sukcesem.
To prosta gra, polegająca na odgadywaniu słów. Każde słowo składa się z pięciu liter, a gracz ma do dyspozycji sześć szans. I tyle. Bez jakiejkolwiek podpowiedzi na starcie, gracz musi odgadnąć, jakie słowo mają na myśli twórcy łamigłówki. Jak zatem zrobić to w maksymalnie sześciu próbach?
Instrukcja gry Wordle fot. zrzut ekranu ze strony powerlanguage.co.uk/wordle / Wordle
Zasada jest prosta. Wpisujemy dowolne pięcioliterowe słowo, a system podpowiada, które z liter występują w tym szukanym. Te litery, które pojawiają się w docelowym słowie, ale na innym miejscu (np. nie jako trzecia, ale jako pierwsza litera) zaznaczane są na żółto, a te, umiejscowione poprawnie na zielono. Wszystkie pozostałe litery świecą się na szaro.
Istotne jest, aby pierwsze znalezione słowa jak najbardziej różniły się od siebie, a każde kolejne nie zawierało liter (lub miało ich jak najmniej) już zaznaczonych na szaro. Tak wygląda przykładowy przebieg gry Wordle:
Przykładowa gra Wordle fot. zrzut ekranu ze strony powerlanguage.co.uk/wordle / Wordle
Wynikami z gry można oczywiście w łatwy sposób podzielić się na Twitterze, z czego gracze bardzo chętnie korzystają. To dlatego, społecznościówkę zalała fala tabelek wypełnionych szarymi, żółtymi i zielonymi kwadracikami, które pokazują, w ilu próbach graczowi udało się odgadnąć hasło. Gra dostępna jest (przynajmniej na razie) wyłącznie w przeglądarce internetowej (w TYM miejscu).
Historia Wordle jest równie zaskakująca, co pomysłowość, którą wykazał się autor łamigłówki. Jej twórcą jest mieszkający w Nowym Jorku programista, Josh Wardle i to właśnie kombinacja tego nazwiska ze słowem "word" (pol. "słowo") dała nazwę grze. Wardle stworzył grę w prezencie dla swojej partnerki, która jest miłośniczką łamigłówek.
Jak opisuje "New York Times", przez pierwsze miesiące Josh Wardle grał w Wordle wyłącznie ze swoją partnerką. Gra pomagała im zabić czas spędzany w domu podczas pandemicznych ograniczeń wprowadzonych w USA. Później Wardle przesłał grę rodzinie, z którą wynikami dzielił się za pośrednictwem WhatsAppa.
Niezwykle pozytywny odbiór Wordle sprawił, że twórca zdecydował się podzielić nią ze znajomymi. Efekt był podobny, Wardle w końcu uznał, że może udostępnić grę publicznie. Tak też się stało, ale — jak opisuje dziennik — nie od razu gra stała się tak popularna. Jeszcze 1 listopada grało w nią zaledwie 90 osób.
Wordle stało się wiralem dopiero po dodaniu przycisku do dzielenia się wynikiem na Twitterze. Możliwość szybkiego i łatwego pochwalenia się wynikiem w serwisie społecznościowym sprawiła, że gra masowo zyskiwała zwolenników. Po dwóch miesiącach, 2 stycznia br. w Wordle grało już 300 tys. osób — podaje "NYT". A popularność łamigłówki wciąż rośnie, dlatego liczba graczy jest dziś prawdopodobnie znacznie większa.
Co ciekawe, podobną grę Josh Wardle wymyślił już w 2013 roku, ale jego przyjaciele w ogóle nie byli nią zainteresowani. Pomysł więc porzucił na wiele lat, a dopiero nowa gra bazująca na starym pomyśle okazała się ogromnym hitem.
W rozmowie z BBC twórca Wordle zaznacza, że stworzył grę dla zabawy i nie zamierza jej komercjalizować. Deklaruje, że chce, aby gra pozostała darmowa i dostępna dla wszystkich. - Nie rozumiem, dlaczego coś nie może być po prostu zabawne. Nie muszę pobierać od ludzi pieniędzy i chciałbym, aby tak pozostało — stwierdził.
Więcej o grach przeczytasz na Gazeta.pl
Oczywiście, aby zagrać w Wordle, potrzebna jest przynajmniej podstawowa znajomość języka angielskiego, bo gra dostępna jest wyłącznie w języku Szekspira. Potrzebny jest zasób słów, w którym znajdziemy dwa, trzy lub cztery różne słowa złożone z pięciu liter, a następnie do znanych już liter dopasujemy kolejne.
Szczęśliwie dla osób, preferującym grę w ojczystym języku już powstały analogiczne łamigłówki, w których odgadujemy również polskie słowa. Najpopularniejsza u nas to Literalnie, która wyglądem i działaniem niemal nie różni się od Wordle. Została stworzona przez polskich studentów, którzy wprost przyznają, że inspirowali się anglojęzycznym oryginałem.
Gra Literalnie fot. zrzut ekranu z literalnie.fan