Tytan pracy. Huawei MateBook D16 ma sporo mocy, choć najtańszy wariant to "opcja minimum" [TEST]

Dobry laptop powinien być lekki, a przy tym wydajny. Mobilny, ale i komfortowy w codziennej pracy. MateBook D16, zaprezentowany w ubiegłym tygodniu przez Huawei, dostępny jest w trzech wariantach. Najmocniejszy nazwałbym bez wątpienia tytanem, który poradzi sobie z większością zadań w profesjonalnej pracy. O szkole czy studiach nie wspominając. Model najtańszy, chociaż wciąż kusi relacją ceny do wydajności, tak potężny już nie jest.

23 czerwca - podczas konferencji w Stambule - Huawei zaprezentował szereg nowych urządzeń. Jednym z nich był laptop Huawei MateBook D16.  Przez samego producenta określony został jako "mainstreamowy". Urządzenie ma więc sprawdzić się w firmie, a także być idealne dla studenta i ucznia. Dostępny jest w trzech wariantach - z procesorem i5 (8 i 16 GB pamięci RAM) oraz z procesorem i7 (16 GB RAM). W redakcji next.gazeta.pl sprawdziliśmy, jak sprawdza się najmocniejszy z modeli. 

Zobacz wideo Czy smartfonowy gigant "umie w laptopy"? Testujemy Realme Book Prime [TOPtech]

Huawei MateBook D16. WYGLĄD I EKRAN

Huawei nie twierdzi, że "szesnastka" to najmniejszy i najsmuklejszy laptop świata, dlatego nie powinno dziwić, że w kategorii "mobilność" najwyższych not nie zdobędzie. Urządzenie waży 1,7 kg. Poszukaliśmy modeli zbliżonych rozmiarem ekranu i udało się natrafić na nieco szczuplejszych konkurentów. Różnica nie jest druzgocząca, bo lżejsze laptopy ważą ok. 1,4-1,5 kg, ale jak widać konkurencja sięgnęła bo bardziej wyszukane stopy. 

Projektantom MateBooka D16 udało się stworzyć urządzenie, które wygląda nowocześnie i solidnie. "Na żywo" sprzęt prezentuje się lepiej niż na zdjęciach. Metalowa obudowa, standard w tym segmencie, jest mocna i ma prosty kształt. To zaleta, bo projektanci czasami silą się na oryginalność zupełnie niepotrzebnie. Całość utrzymano w modnym, stalowoszarym kolorze. Warte podkreślenia są cienkie ramki - nie biegaliśmy z linijką po sklepie, by przekonać się, czy w tej kategorii któryś z modeli jest lepszy, wystarczy spojrzeć, by wiedzieć, że jest dobrze. 

Huawei MateBook D16Huawei MateBook D16 Fot. Robert Kędzierski

Ekran, jak sugeruje nazwa modelu, jest wyświetlaczem nieco większym, niż w klasycznych laptopach. Zamiast przekątnej 15,6 cala zastosowano 16 cali. Niby niedużo, ale jeśli te dodatkowe cale pozwolą zmieścić chociażby pasek Windows, to jest to powód do zadowolenia.

Warte uwagi są też proporcje. Jest to bowiem pierwszy model Huawei z ekranem 16:10 typu FullView Display. Dzięki temu laptop nadaje się i do pracy i do "konsumpcji" treści multimedialnych. Godziny z pakietem biurowym, aplikacjami do komunikacji, mailami, licznymi stronami internetowymi, nie stanowiły problemu. Pomaga temu rozdzielczość Full HD (1920x1200 pikseli). Nie oszukujmy się jednak - dużo zależy tu od indywidualnej kultury pracy. Mi większej rozdzielczości ekranu jednak czasem brakowało, laptopy często są tu jednak ograniczone. Dlatego pracuję na nich tylko, gdy muszę. 

Matryca IPS (o tym, jaką matrycę wybrać rozmawialiśmy z Danielem Maikowskim w jednym z odcinków podcastu Technoterpia) pochwalić się może dobrymi parametrami takimi jak 100 proc. pokrycia w gamie kolorów sRGB. Kolory są żywe i naturalne, kąty widzenia bez zarzutu. Jasność ma spory zapas mocy, wieczorami ustawienia maksymalne "wypalają oczy". Ekran określiłbym jako uniwersalny, a kolory jako odpowienio nasycone i naturalne. 

Jakość wykonania nie budzi zastrzeżeń. Huawei MateBook D16 robi wrażenie nie tylko, gdy na niego patrzymy, ale gdy bierzemy go do rąk. Trzymam w dłoniach jednolitą bryłę. Nic tu nie skrzypi, nie daje wrażenia "taniości". Wszelkie plastikowe obudowy powinny już przejść do historii. 

Huawei MateBook D16Huawei MateBook D16 Fot. Robert Kędzierski

O tym, że nowy laptop Huawei sprawdzi się w prace i nauce świadczy też klawiatura z blokiem numerycznym. To pierwszy model z tego typu rozwiązaniem. Przydatne są też przyciski w prawym narożniku, które w szybki sposób wywołać mogą kalkulator czy funkcję AI Search. Ta pierwsza przyda się uczniom i księgowym, druga działa dobrze, gdy musimy znaleźć jakiś plik na dysku. Ja z nich nie korzystałem zbyt często. 

Klawiatura jest dość standardowa - mi, piszącemu na klawiaturze mechanicznej, niski skok klawiszy raczej przeszkadzał. Pomyślałem sobie: to kwestia przyzwyczajenia. Nie do końca. Porównałem bowiem model Huawei ze służbowym sprzętem HP. I konkurent pod względem komfortu pisania otrzymałby ode mnie więcej punktów. 

Kamera ukryta została w górnej krawędzi ekranu. I to nie byle jaka, bo tym razem zastosowano dwumegapikselowy obiektyw szerokokątny. Wspiera ją sztuczna inteligencja, ale dla użytkownika lepszą informacją będzie systemowa pomoc w nagrywaniu czy wycinaniu zrzutów ekranowych. Mają się przydać podczas prezentacji i spotkań. Warto przypomnieć, że Huawei stosuje też w niektórych modelach kamerę wysuwaną z klawiatury. Klasyczne rozwiązanie mi wydaje się jednak lepsze.

Porty to laptopowy standard "z plusem". Z prawej strony dwa standardowe wejścia USB, z lewej dwa porty USB-C, z czego jeden służy do ładowania. Ale to jedno dodatkowe wejście wielu ucieszy, bo ułatwi współpracę z nowoczesnymi smartfonami czy innymi urządzeniami peryferyjnymi. Oprócz tego mamy też port HDMI i wyjście słuchawkowe. 

Huawei MateBook D16Huawei MateBook D16 Fot. Robert Kędzierski

WYDAJNOŚĆ. Wiele rdzeni robi swoje

Nowe modele Matebooka D16 napędzany są procesorami Intel 12. generacji. Huawei daje następujące możliwości konfiguracji:

  • Intel Core i5-12450H z 8 GB RAM (8 rdzeni, 12 wątków)
  • Intel Core i5-12450H 16 GB RAM (8 rdzeni, 12 wątków)
  • Intel Core i7-12700H z 16 GB RAM (14 rdzeni, 20 wątków)
  • Dysk: w każdym przypadku to 512GB (SSD z NVMe)
  • System to Windows 11

Ja miałem przyjemność testować najmocniejszy z modeli. 14 rdzeni zarządza 20 wątkami, co faktycznie wydaje się wystarczające dla nawet najbardziej wymagających. Warto podkreślić, że właśnie ten zaprezentowany w pierwszym kwartale bieżącego roku procesor znalazł się w mocniejszym modelu D16s. 

Wydajność dla wielu osób jest kwestią subiektywną, ale nie dla twórców benchmarków. W teście Geekbench 5 Huawei Mate D16 z procesorem i7 zdobył 729 punktów w teście z jednym rdzeniem oraz 5848 punktów w przypadku operacji na wielu rdzeniach. I to jest wynik, który czyni urządzenie Huawei modelem, który warto brać pod uwagę nawet w przypadku wysokich wymagań wobec komputera. Warto podkreślić, że ten procesor trafia również do laptopów gamingowych, których cena sięga ponad 20 tys. zł, z pewnością mamy więc do czynienia z jednostką o sporym potencjale. Gdybym miał zmontować na tym sprzęcie film do pracy nie wahałbym się ani chwili. Używałbym go też do Photoshopa. 

Test Huawei MateBook D16Test Huawei MateBook D16 Źródło: Geekbench

Producent zapewnia, że zastosowane procesory to już "poziom pro". Nowa architektura - przynajmniej w teorii - ma zapewnić dostateczny zapas mocy, by z wieloma zadaniami poradzić sobie bez rozgrzewania wszystkich rdzeni do czerwoności. A tych może być łącznie nawet 14. Daje to do 90 proc. więcej wydajności przy pracy wielowątkowej i do 20 proc. więcej przy ocenie jednowątkowej. 

Karta graficzna to zintegrowany układ Iris Xe Graphics. W wersji odświeżonej, jednej z najmocniejszych wśród laptopów "z integrą", ale raczej nie najmocniejszy. Huawei nie opisuje jednak tego laptopa jako gamingowy, więc wymagać zbyt wiele nie można. I tak jednak mniej wymagające tytuły da się uruchomić.

A jak z odgłosami "spod maski?? Przy jakiejkolwiek pracy biurowej, gdy laptop służy jako komputer stacjonarny (podłączony do monitora) wiatraków w zasadzie nie słychać, a z wydajnością nie ma problemów. Mamy tu przecież potężny silnik, który potrafi więcej niż sprawne wyświetlanie okien przeglądarki.  

O tym, że laptop system chłodzenia można się przekonać, gdy "obroty" procesora utrzymują się dłużej na wysokim poziomie. Mamy tu do czynienia z podwójnym systemem chłodzenia Shark Fin, który potrafi odezwać się dość silnym warkotem, szczególnie gdy dół obudowy jest już mocno rozgrzany. 

Testy, które trwają kilkanaście dni nie pozwolą jednak stwierdzić, czy w dłuższej perspektywie chłodzenie ma odpowiednią wydajność. Ja liczyłbym się z tym, że ceną za wysokie osiągi jest też spore nagrzewanie się sprzętu, jeśli go "pokatujemy" przez co najmniej kilkadziesiąt minut. 

BATERIA. Energii ci nie zabraknie. Chyba że wyciskasz z procesora siódme poty

Zasilacz Huawei MateBook D16 jest niewiele większy od "smartfonowego". I to wielki plus. Akumulator w modelu jest bowiem dość pojemna (60 Wh), bez problemu korzystałem aktywnie z komputera dosłownie cały dzień. Gdy jednak podczas wieczornej rozgrywki prądu zabrakło, wystarczyło podłączyć komputer dosłownie na pół godziny. Energii starczyło na kolejne dwie godziny pracy i zabawy. 

Jest jednak i druga strona medalu. Kiedy już wejdziemy na "wysokie obroty" podczas pracy, to energia z baterii zaczyna jednak znikać w dość szybkim tempie. W praktyce więc: gdy mamy do czynienia z mniej zaawansowanymi zadaniami, gdy pracujemy "biurowo", energii na cały dzień starczy. Gdy jednak zaczynamy obciążać procesor, musimy liczyć się z koniecznością doładowania. 

CENA. Warto nie czekać, lub poczekać dłużej

Wszystkie powyższe rozważania muszą sprowadzić się do jednej konkluzji: Warto kupić Huawei MateBook 16, czy nie. Odpowiedź ułatwi jeden istotny fakt:  Huawei - jak to ma w zwyczaju - w przedsprzedaży oferuje sprzęt taniej. Tym razem obniżył cenę nawet o 700 zł. 

Regularna cena modelu z procesorem i5 z 8 GB RAM to 3999 zł. Tanio nie jest, ale w przedsprzedaży sprzęt kupić można za 3299 zł. Huawei dorzuca jeszcze bezprzewodową myszkę za złotówkę. Ten model nazwałbym "opcją minimum", bo 8 GB RAM-u w przypadku części zastosowań może być niewystarczające.

W przypadku modelu i5 w wersji z 16 GB RAM zapłacić trzeba już 4399 zł. W przedsprzedaży kosztuje 3699 zł. I w tym wypadku otrzymamy prezent w postaci myszki.

Model, który testowałem (procesor i7, 16 GB RAM), Huawei wycenił na 5699 zł, a w przedsprzedaży oferuje go za 4999 zł (z myszką gratis, rzecz jasna). Szybka wycieczka przez porównywarkę cen pozwoliła mi stwierdzić, że w podobnej cenie trudno znaleźć sprzęt o zbliżonej specyfikacji. 

A czy warto, zamiast modelu D16 wybrać D16S? Wyższy z modeli ma ekran o większej rozdzielczości (2520 x 1680 pikseli) i większy dysk (1 TB). Tu mówimy już o urządzeniu wycenionym na 7499 zł. Różnica w cenie jest więc spora. 

Regularna cena testowanego przeze mnie laptopa może być uznana za wysoką. Na szczęście w przedsprzedaży jest już lepiej. Mamy bowiem do czynienia z naprawdę porządnym procesorem, którego nie ograniczono małą ilością pamięci RAM czy mało wydajnym dyskiem. Zastosowano całkiem dobrą matrycę, dysk, który większości użytkowników wystarczy. Przyw większości zastostosowań zadowala też bateria i szybki czas jej ładowania, ale czas pracy przy dużym obciążeniu nieco rozczarowuje. Mimo wszystko za stosunek wydajności do ceny MateBook D16 z procesorem i7-12700H w przedsprzedażowej cenie zdecydowanie mogę polecić. Huawei tym konkretnym modelem zrobił ukłon w stronę tych, którym zależy na wydajności w pracy.   

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

Posłuchaj podcastu Odc. 24: Disney+ wchodzi do Polski, a Netflix traci użytkowników. Chaos na rynku VOD?
Więcej o: