Test projektora The Freestyle zbiegł się u mnie w czasie z weekendowym wypadem za miasto. Miałem więc okazję, aby sprawdzić ten sprzęt "w terenie". W tym miejscu mogę więc od razu potwierdzić, że tytuł tego tekstu nie jest na wyrost. The Freestyle rzeczywiście mieści się w plecaku. A wiem to, bo pakując się, wrzuciłem go do swojego plecaka wraz z laptopem, powerbankiem i ładowarkami.
Jak sprzęt Samsunga poradził sobie podczas testów? Oto 5 rzeczy, które warto o nim wiedzieć.
1) Kompaktowy i stylowy
Tak, jak wspomniałem na samym początku, mamy tu do czynienia z bardzo kompaktowym projektorem. The Freestyle waży zaledwie 0,83 kg, a jego wymiary to 103 x 172 x 95 mm. Urządzenie Samsunga zostało wyposażone w przydatną podstawkę, która pozwala nam ustawić lampę pod różnymi kątami. Jeśli bardzo chcemy, to możemy nawet wyświetlić obraz na suficie
The Freestyle został wyposażony w dwa porty - USB-C (złącze zasilania) oraz microHDMI. Obok nich znajduje sie też fizyczny włącznik mikrofonu, który umożliwia głosową obsługę urządzenia.
Samsung The Freestyle fot. DM
Na przednim panelu z lampą, umieszczono też cztery dotykowe przyciski do sterowania projektorem. Muszę przyznać, że korzystanie z nich nie jest zbyt wygodne. Na szczęście do projektora dołączono pilot - bardzo podobny do tego, który znajdziemy w telewizorach Samsunga.
Jeśli chodzi o design, to The Freestyle prezentuje się bardzo stylowo, a przy tym minimalistycznie. Co ciekawe, do urządzenia możemy dokupić specjalny adapter, który umożliwi nam jego montaż w gnieździe żarówki, dzięki czemu projektor możemy zawiesić tuż pod sufitem.
The Freestyle dysponuje wbudowanym głośnikiem o mocy 5W. Nie ukrywam, że byłem zaskoczony tym, jak czysto, a przy tym głośno gra ten maluch. Co więcej, znakomicie radzi sobie z dźwiękiem przestrzennym. Jeśli jednak będziemy potrzebować mocniejszego uderzenia, to The Freestyle bez problemu sparujemy z dowolnym głośnikiem Bluetooth.
Samsung The Freestyle fot. DM
The Freestyle oferuje funkcję automatycznego ustawienia ostrości obrazu oraz automatycznej korekty trapezu. W teorii więc po włączeniu projektora z miejsca powinniśmy uzyskać najlepszy możliwy obraz. W praktyce bywa z tym jednak różnie - czasami projektor po prostu gubił ostrość, a tryb automatyczny nie potrafił sobie z tym poradzić.
Dlatego zdecydowanie zalecam samodzielną kalibrację obrazu. To dodatkowe 2-3 minuty "zabawy", jednak gra jest warta świeczki. W przypadku moich testów nie zdarzyło się, żeby obraz w trybie automatycznym prezentował się lepiej niż w przypadku trybu manualnego.
Samsung The Freestyle fot. DM
The Freestyle jest nie tylko kompaktowym, ale i całkowicie "samodzielnym" projektorem. Nie musimy (choć możemy) podłączać go do żadnego urządzenia zewnętrznego. Wynika to z faktu, że sprzęt ten pracuje pod kontrolą systemu Tizen i posiada wbudowane funkcje Smart TV.
W praktyce oznacza to, że na projektorze tym możemy zainstalować te same aplikacje, co w przypadku telewizorów Samsunga. Jest więc Netflix, HBO Max, Spotify, Viaplay, YouTube, Prime Video oraz dziesiątki innych appek VOD (i nie tylko).
Samsung The Freestyle fot. DM
Szkoda tylko, że system Tizen w The Freestyle nie działa tak szybko i responsywnie, jak w przypadku telewizorów, na co wpływ ma z pewnością zastosowanie niezbyt wydajnego układu SoC.
Jeśli jednak chcemy podłączyć projektor do innego urządzenia to - poza złączem microHDMI - mamy też cały wachlarz technologii łączności bezprzewodowej, takich jak Wi-Fi Direct, Apple AirPlay 2 mirroring z Androida czy DLNA.
W przypadku przewodowego połączenia z PlayStation 5 bądź Xbox Series X/S warto pamiętać, aby wyposażyć się w kabel HDMI-microHDMI lub też odpowiednią przejściówkę.
Samsung The Freestyle fot. DM
The Freestyle został wyposażony w lampę LED, która pracuje w technologii DLP. Maksymalna jasność to 550 lumenów, a rozdzielczość to 1920 x 1080. Zgodnie ze specyfikacją producenta, przekątna projekcji wynosi tu od 30 do 100 cali.
Należy jednak pamiętać, że im większy ekran, tym mniej szczegółowy, a przy, tym ciemniejszy będzie obraz. Szkoda, że Samsung nie postawił tu na rozdzielczość 4K - w tym wypadku 100 cali miałoby większy sens, a przy FullHD jest jedynie sztuką dla sztuki.
Samsung The Freestyle fot. DM
Nie zmienia to faktu, że w dobrze wyciemnionym pomieszczeniu The Freestyle potrafi "rzucać" na ścianę naprawdę przyjemny dla oka obraz, a obecność technologii HDR10 jest tu dodatkowym smaczkiem, który podciąga nieco zbyt wyblakłe kolory.
Samsung The Freestyle fot. DM
Pozytywnie zaskoczył mnie też niski input lag, który wynosi około 60 ms. Do topowych telewizorów Samsunga The Freestyle nie ma podejścia, ale w porównaniu z innymi projektorami wypada bardzo dobrze. Z rozegraniem turnieju w FIFY na tym urządzeniu nie będziecie mieć żadnego problemu.
Samsung The Freestyle fot. DM
Jeśli chodzi o negatywne zaskoczenia, to największym jest chyba brak wbudowanego akumulatora, co przy kompaktowym projektorze jest wręcz dyskwalifikujące. Owszem, za pomocą portu USB-C The Freestyle możemy podłączyć do zewnętrznego powerbanku, jednak nie do każdego - wymagany jest sprzęt o mocy minimum 50W.
Drugą możliwością jest wyposażenie się w dedykowany powerbank od Samsunga. Dysponuje on pojemnością 32 000 mAh, co przekłada się na około 3 godziny pracy urządzenia. Co więcej, powerbank ten możemy w sprytny sposób spiąć z podstawką samego projektora.
Samsung The Freestyle fot. DM
Gdzie leży więc haczyk? Za powerbank do The Freestyle musimy zapłacić ok. 800 zł. OK, biorąc pod uwagę jego specyfikację, nie jest to cena tragiczna. Będę jednak upierał się przy tym, że akumulator powinien znaleźć się w zestawie z projektorem, który sam kosztuje przecież ponad 3,5 tys. złotych.