I tu na scenę wchodzi Sony. Całe na czarno. Wraz z Walkmanem. Nie, nie tym słynnym przenośnym odtwarzaczem kaset, który robił furorę w latach 80. i 90. XX w., ale z nowoczesnym odtwarzaczem cyfrowego audio, który - jak twierdzi sam producent - ma połączyć "wysoką jakość dźwięku z eleganckim wyglądem".
Nie oszukujmy się, odtwarzacz Sony nie jest sprzętem dla każdego. To produkt skierowany do wąskiej grupy odbiorców, dla których wysoka jakość dźwięku jest istotniejsza od komfortu związanego z posiadaniem jednego "urządzenia do wszystkiego", a tym stał się w ostatnich latach smartfon.
To właśnie jakość audio ma wyróżniać odtwarzacz Sony NW-A306 na tle smartfonów. Urządzenie to zostało wyposażone w cyfrowy wzmacniacz S-Master HX i system DSEE Ultimate (Digital Sound Enhancement Engine), który poprawia jakość skompresowanej muzyki z cyfrowych plików audio, wykorzystując do tego algorytmy AI.
Walkman Sony
Poprawę jakości dźwięku ma zapewnić również zastosowanie lutu rozpływowego z domieszką złota, dwa układy taktujące, kondensator foliowy oraz precyzyjny rezystor klasy audio.
Jak można się domyślić, nowy Walkman od Sony bez problemu poradzi sobie z bezstratnymi plikami audio w formacie FLAC44,1 kHz, a także FLAC 96 KHz. Pełna zgodność z Wi-Fi 2,4 GHz i 5 GHz i zainstalowany na urządzeniu system Android pozwoli nam również odtwarzać muzykę z wszystkich popularnych serwisów streamingowych.
Jeśli chodzi o design, to Japończycy postawili tu na prostotę i minimalizm. Można wręcz odnieść wrażenie, że nowy Walkman nawiązuje do designu kultowych odtwarzaczy Sony sprzed kilku ładnych dekad. Jedynym "nowoczesnym" elementem jest tu dotykowy ekran o przekątnej 3,6 cala.
Walkman Sony
Producent podkreśla, że wbudowana bateria na jednym ładowaniu pozwoli nam na 36 godzin słuchania muzyki w formacie FLAC 44,1 kHz. W przypadku FLAC 96 KHz będą to 32 godziny, a w przypadku muzyki z serwisów streamingowych - 26 godzin.
Odtwarzacz NW-A306 zadebiutuje na polskim rynku już w lutym. Na razie nie znamy ceny urządzenia.
Sony Walkman WM A602 fot. Pter de Wit/Wikimedia Commons/CC
1 lipca 1979 r. na japoński rynek trafił "Sony Walkman TPS-L2". Urządzenie kosztowało 39 tys. jenów, czyli około 150 dol. Uwzględniając inflację, dziś byłoby to 500 dolarów. Skąd pomysł na nazwę? Jest ona pochodną "Pressmana" - przenośnego dyktafonu, który Sony wypuściło na rynek dwa lata wcześniej.
Sam Akio Morita, ówczesny prezes Sony nie znosił nazwy "Walkman". Zażądał nawet jej zmiany. Ugiął się dopiero wtedy, gdy jeden z pracowników działu marketingu powiedział mu, że firma rozpoczęła już kampanię reklamową urządzenia, a ewentualna zmiana nazwy będzie wiązać się z ogromnymi kosztami.
W latach 80. XX wieku urządzenie Sony stało się światowym fenomenem. Chciał mieć go każdy. Stał się symbolem nowoczesności, buntu i młodzieżowego stylu życia. To również dzięki niemu w 1983 r. sprzedaż kaset magnetofonowych po raz pierwszy w historii przebiła sprzedaż winyli.
Walkman stał się także zjawiskiem socjologicznym. W 1984 r. japoński profesor Shuhei Hosokawa ukuł termin "The Walkman Effect" (efekt walkmana). W artykule opublikowanym na łamach "Popular Music" naukowiec sugerował, że urządzenie Sony odcina słuchaczy od świata zewnętrznego, tworząc dla nich bezpieczną strefę komfortu. Dwa lata później określenie "Walkman" trafiło do Oxford English Dictionary.
Era Walkmana zakończyła się wraz z końcem ery kaset magnetofonowych. Na przełomie lat 80. i 90. coraz większą popularnością zaczęły cieszyć się cyfrowe odtwarzacze. Płyty CD wypchnęły z rynku kasety magnetofonowe, tak jak wcześniej kasety wypchnęły z rynku płyty winylowe.