Smartfony Apple powszechnie uważane są za urządzenia dobrze chronione przed atakami hakerskimi. Nie jednak w Rosji. Jak twierdzi "Kommiersant" (największy niezależny dziennik w Rosji), pracownicy administracji Władimira Putina mają jak najszybciej pozbyć się swoich iPhone'ów.
Jak wynika z doniesień, władze na Kremlu zorganizowały spotkanie dla urzędników zaangażowanych w przygotowania do wyborów prezydenckich, które w Rosji odbędą się w 2024 roku. Tam pierwszy zastępca szefa administracji prezydenta Siergiej Kirijenko ogłosił decyzję o zakazie korzystania z telefonów firmy Apple.
Zakaz będzie dotyczyć nie tylko osób pracujących nad przygotowaniem wyborów, ale i wszystkich urzędników zaangażowanych w politykę wewnętrzną. Każdy z nich ma pozbyć się swoich urządzeń do końca marca. - To koniec iPhone'a. Wyrzuć go albo oddaj dzieciom - mieli usłyszeć uczestnicy spotkania.
Rosjanie obawiają się bowiem, że urządzenia od Apple mogą być podatne na ataki hakerskie zachodnich służb wywiadowczych, a w konsekwencji na działania szpiegowskie innych krajów. Kreml ma w zamian dostarczyć pracownikom smartfony z innym systemem operacyjnym (najpewniej Android), i - jak można podejrzewać - nie będą to urządzenia amerykańskie czy koreańskie, a najpewniej chińskie.
Jak pisze Agencja Reutera, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że nie może potwierdzić tych doniesień. Jednocześnie powiedział, że zarówno urządzenia z systemem iOS, jak i Android, są podatne na ataki, dlatego nie mogą być one wykorzystywane do celów służbowych.
Agencja przypomina, że Rosjanie już raz skompromitowali się brakiem ostrożności, gdy Amerykanie oraz Brytyjczycy zdobyli i ujawnili ogrom danych wywiadowczych dotyczących nadchodzącej napaści wojsk Putina na Ukrainę.
Więcej o wojnie ukraińsko-rosyjskiej przeczytasz na Gazeta.pl