W Ameryce o aplikacji zrobiło się bardzo głośno przy okazji "narodowego święta", czyli Super Bowl. Firma zdecydowała się na wykupienie reklamy w prime time, czyli w najlepszym czasie, jeśli chodzi o liczbę odbiorców. Koszt takiej promocji to nawet kilka milionów dolarów za kilkunastosekundowy spot. Reklama informowała widzów o aplikacji i tym, że platforma przeznaczy 10 milionów dolarów na rabaty dla nowych użytkowników z USA.
Taka promocja okazała się skuteczna - aplikacja, która jeszcze cztery miesiące temu nie istniała, dziś bije rekordy popularności. Początkowo zdobyła użytkowników ze Stanów Zjednoczonych. Jak podaje Forbes, na rynku e-commerce w USA wyprzedziła m.in. Shein, Amazon.com i Apple. Następnie aplikacja Temu wkroczyła na kanadyjski rynek. Tutaj również zyskała ogromną popularność, ale i wzbudziła pewne obawy.
Eksperci zwracają jednak uwagę, że Temu to spółka zależna od PDD Holdings. Firma jest na giełdzie nowojorskiej i ma spółki zależne zarejestrowane głównie w Chinach, a to oznacza, że może podlegać właśnie chińskim regulacjom prawnym. Nie jest to niezgodne z prawem, jednak Komisja Rewizyjna ds. Ekonomii i Bezpieczeństwa (USCC) przyznaje, że chińska własność budzi obawy w sprawie prywatności jej użytkowników oraz cyberbezpieczeństwa. ??Temu, podobnie jak każda aplikacja e-commerce, która nie podlega kanadyjskim przepisom o ochronie danych, może stwarzać pewne ryzyko.
Fred Nerenberg, starszy konsultant ds. bezpieczeństwa cybernetycznego w kanadyjskiej firmie ochroniarskiej, wyjaśnił w rozmowie z CTVNews.ca, zwrócił uwagę na rosnące w ostatnim czasie obawy dotyczące szpiegostwa ze strony innych krajów (przede wszystkim chodzi o Chiny i Rosję - red.). Jak wskazał, oddajemy swoje dane osobowe, informacje o nawykach przeglądania itd., firmie, która nie musi, ale może mieć powiązania z obcym rządem. Wówczas dane te stałyby się narzędziem w rękach innych państw. Nerenberg podkreśla, że korzystając z takich usług, "w kwestii danych o nas zasadniczo zdajemy się na łaskę firm".
Aplikacja Temu może zbierać metadane, które są w stanie określić m.in., jak długo klienci przeglądali określone produkty lub ile razy odwiedzili konkretne strony. Na podstawie tych informacji powstają profile, które umożliwiają firmom kierowanie spersonalizowanych reklam czy ofert do użytkowników. Takie działania stwarzają większe prawdopodobieństwo dokonania zakupu przez konsumenta, ponieważ realnie jest lub był zainteresowany wybranym produktem czy usługą. Takie działania nie są oczywiście podejmowane jedynie przez Temu. To metody, po które sięga wiele, jak już nawet nie większość, firm. Nie oznacza to jednak, że takie działania można uznać za szczególnie etyczne.
Jak donosi CNN, chiński gigant handlu elektronicznego, do którego należy Temu, zdołał ominąć mobilne oprogramowania zabezpieczającego użytkowników, co umożliwia monitorowanie aktywności w innych aplikacjach. Dotyczy to np. sprawdzania powiadomień lub czytania prywatnych wiadomości. Według śledztwa CNN, w które byli zaangażowani badacze zajmujący się cyberbezpieczeństwem z Azji, Europy i Stanów Zjednoczonych, aplikacja wykorzystała luki prawne w zabezpieczeniach systemów operacyjnych Android, co umożliwiło uzyskanie danych, które w teorii nie powinny być przekazywane aplikacji.
Aplikacja Temu zyskała ogromną popularność, oferując bardzo duże rabaty wynoszące nawet 99 proc. pierwotnej ceny. Zdecydowaną większość towarów można nabyć za mniej niż 3 dolary, co w przeliczeniu na złotówki daje niecałe 13 złotych. Kolejną rzeczą, która zachęca do zakupów, są bardzo niskie koszty wysyłki nawet do innych państw. Temu oferuje też darmowe produkty dla użytkowników, którzy skutecznie polecają aplikację swoim znajomym poprzez kody polecające lub media społecznościowe.