Jeszcze w czasach klasycznych telefonów komórkowych, ale także pierwszych smartfonów, niemal każde urządzenie miało baterię, którą użytkownicy mogli samodzielnie wymienić. Później jednak większość producentów postawiła na niewymienne ogniwa. Unia Europejska chce to zmienić, ale Apple uważa, że wymienne akumulatory w smartfonach jedynie przysporzą dodatkowych kłopotów.
W czerwcu br. UE wprowadziła nowe przepisy, w myśl których do 2027 roku baterie w smartfonach mają być łatwo wymienialne. Nie chodzi tu przy tym o powrót do obudów z klapką, którą ściągniemy w kilka sekund, ale o takie projektowanie telefonów, aby proces wymiany akumulatora ograniczał się do użycia ogólnodostępnych narzędzi (te niedostępne producent musiałby dostarczyć użytkownikowi bezpłatnie).
Dzięki temu baterie w smartfonie mógłby bez problemu wymienić nie tylko każdy serwis naprawy, ale i przynajmniej część użytkowników - samodzielnie w domu.
Przedstawiciel Apple uważa, że to kiepski pomysł. John Ternus, wiceprezes Apple ds. inżynierii sprzętowej w wywiadzie dla kanału ORBIT na YouTube tłumaczy, że produkcja iPhone'a w taki sposób, aby baterię dało się wymienić samodzielnie bez uszkadzania sprzętu, byłaby ogromnym wyzwaniem. Ternus twierdzi, że przeprojektowanie iPhone'a jest co prawda możliwe, ale znacząco zwiększy ryzyko wystąpienia awarii.
Możesz uczynić dany komponent wewnętrzny łatwiejszym w utrzymaniu, czyniąc go demontowalnym, ale w rzeczywistości zwiększa to ryzyko wystąpienia awarii. Korzystając z danych, możemy zrozumieć, które części telefonu wymagają naprawy, a które w rzeczywistości są wykonane lepiej i tak niezawodne, że nigdy nie trzeba ich naprawiać. To zawsze jakaś równowaga
- stwierdził Ternus cytowany przez serwis Inverse.
Zdaniem przedstawiciela Apple, głównym problemem jest fakt, że flagowe smartfony są dziś w większości wodoszczelne. W przypadku samego iPhone'a - jak tłumaczy Ternus - Apple musiało zastosować "wiele zaawansowanych technologicznie klejów i uszczelniaczy", aby otrzymać wodoszczelność potwierdzoną certyfikatem IP68. Fakt ten ma mocno utrudniać dostęp do wnętrza obudowy.
Inverse przypomina, że być może Apple uda się uniknąć konieczności przeprojektowywania iPhone'ów produkowanych na rynek europejski. W przepisach znalazła się bowiem furtka, która wyłącza z obowiązku urządzenia pracujące "w środowisku regularnie narażonym" na działanie wody lub zanurzanie oraz sprzęt przeznaczony do "mycia lub płukania".
Pytanie, czy Apple udowodni, że iPhone jest właśnie takim urządzeniem.