Chińczycy boją się o swoje iPhone'y. W internecie panika. "Kupiłem Redmi, by uniknąć kłopotów"

Bartłomiej Pawlak
Pekin miał zakazać swoim urzędnikom korzystania z iPhone'ów, a nawet przynoszenia ich do pracy. Informacja wywołała falę plotek wśród pracowników chińskich firm. Fani Apple obawiają się, że pracodawcy zakażą im korzystania z iPhone'ów, a część pisze, że już ma problemy.

Na początku września "Wall Street Journal" poinformował, że władze centralne Chin zakazały urzędnikom wykorzystywania iPhone'ów w celach służbowych, a nawet przynoszenia własnych smartfonów z nadgryzionym jabłkiem na obudowie do pracy. Później zakaz miał zostać rozszerzony na władze lokalne - m.in. władze prefektur i miast oraz na pracowników państwowych firm w Chinach. Apple mocno straciło na decyzji Pekinu, ale okazuje się, że zakaz najbardziej uderzył w zwykłych Chińczyków.

Zobacz wideo iPhone 14, czyli iPhone 13 na sterydach. Smartfon świetny, ale nie za tę cenę [TOPtech]

Chińczycy boją się o swoje iPhone'y. Nawet jeśli nie pracują dla rządu

Business Insider donosi, że wieść o zakazie wywołała panikę w chińskim internecie. Chińczycy przekazują sobie informacje na ten temat i obawiają się, że kolejne firmy, również te prywatne zaczną podzielać antyzachodni punkt widzenia władz centralnych. Pracownicy podejrzewają, że ich szefowie mogą wpaść na pomysł, aby zakazać korzystania z iPhone'ów w pracy lub nawet przynoszenia ich do biura. Inni obawiają się, że władze mogą pójść za ciosem i zakazać korzystania także z innych urządzeń Apple - np. MacBooków.

Na chińskim portalu społecznościowym Weibo pojawiają się głosy niezadowolonych pracowników, którzy twierdzą, że ich pracodawcy już zakazali korzystania z iPhone'ów. "Pracodawcy nie pozwalają na Apple, więc kupiłem Redmi, by uniknąć kłopotów" - cytuje wypowiedź jednego z nich BI. Inny ubolewa, że cały weekend czekał w kolejce po nowego iPhone'a, a teraz pracodawca nie pozwala mu korzystać z niego w biurze. Nie jest jednak jasne, którzy z internautów pracują w firmach państwowych (które - jak wynika z doniesień - są objęte zakazem), a który w prywatnych przedsiębiorstwach. Pekin wciąż nie potwierdził wprost, czy taki zakaz w ogóle został wydany i - jeśli tak - jak szeroką grupę osób może obejmować. Medialne szacunki mówią o ok. 56,33 mln osób, bo właśnie tylu pracowników zatrudniają łącznie władze lokalne i centralne Chin oraz państwowe przedsiębiorstwa w tym kraju.

Jak pisała jednak ostatnio japońska gazeta "Nikkei Asia", trend stopniowej rezygnacji z komputerów i smartfonów zza granicy ma trwać w chińskim rządzie już od wielu lat. Jeden z urzędników pracujący dla rządu centralnego w Pekinie powiedział, że wielu pracowników rządowych od dawna posiada dwa smartfony - Huawei do celów służbowych i iPhone'a do użytku prywatnego.

Chiny odpowiadają wymijająco. USA wprost: Próba odwetu

Chiny początkowo w ogóle nie odnosiły się do zakazu, nie potwierdzając, ani nie zaprzeczając, czy w ogóle go wydały. W środę Pekin zabrał głos po raz pierwszy, tłumacząc, że wykryto "obawy dotyczące bezpieczeństwa" w urządzeniach Apple. Mao Ning, rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Chin stwierdziła wymijająco, że nie wydano "żadnego dokumentu ustawowego, wykonawczego ani politycznego", który miałby zakazać zakupu i używania zagranicznych smartfonów - pisze "The New York Times". Ning nie wspomniała jednak, czy jakikolwiek zakaz wydano urzędnikom państwowym. 

Bloomberg donosi z kolei, że sytuacji "z niepokojem przygląda się" amerykańska Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Biały Dom - który również dopiero po raz pierwszy zabrał głos w tej sprawie - stwierdził, że uznaje działania Chin za "próbę odwetu na Stanach Zjednoczonych". Gwoli przypomnienia, Amerykanie wcześniej nałożyli sankcje na niektóre chińskie firmy (przede wszystkim Huawei), uniemożliwiając im współpracy z przedsiębiorstwami z USA. Za oceanem trwają też debaty nad ewentualnym zablokowaniem chińskiej aplikacji TikTok (na razie została ona zbanowana jedynie w stanie Montana). 

Więcej o: