"Wall Street Journal" powołując się na swoich informatorów poinformował w środę, że chińscy urzędnicy dostali zakaz korzystania z iPhone'ów oraz smartfonów innych (niewymienionych z nazwy) zagranicznych marek. Zdaniem "WSJ", zakaz obejmuje nie tylko wykorzystywanie tych urządzeń do celów służbowych, ale nawet przynoszenie prywatnych smartfonów firmy Apple do pracy.
Informacja mocno uderzyła w producenta iPhone'a. W czwartek - jak pisaliśmy - akcje Apple spadły o 3,6 proc. Teraz okazuje się, że doniesienia zaszkodziły amerykańskiemu gigantowi jeszcze bardziej. Akcje Apple wciąż spadają, a kapitalizacja przedsiębiorstwa zmalała już o ponad 6 proc. Oznacza to, że Apple jest dziś warte bagatela 190-200 miliardów mniej niż jeszcze dwa dni temu.
Tak duży spadek kapitalizacji to oczywiście efekt niebotycznej kwoty, na jaką wyceniane jest Apple. W lipcu amerykański gigant pobił rekord wszech czasów, przebijając po raz pierwszy granicę 3 bilionów dolarów (dziś wycena jest już nieco niższa). Podczas zamknięcia sesji w czwartek jedna akcja giganta warta była 177,56 dolara. 5 września było to o 12,14 dolara więcej, a 31 lipca za każdą akcję płacono 196,45 dolara (i był to historyczny rekord).
Wydaje się jednak, że to nie koniec problemów, bo - jak dowiedział się w piątek japoński dziennik "Nikkei Asia" - Pekin postanowił rozszerzyć zakaz. Poza urzędnikami władz centralnych z iPhone'ów muszą teraz zrezygnować osoby zatrudnione przez samorządy, w tym władze lokalne prefektur i miast. Co więcej, podobny ban obejmie również pracowników przedsiębiorstw państwowych - wymienia gazeta, powołując się swoich informatorów, w tym urzędnika chińskich władz.
Pracowniczka jednej z państwowych firm z Pekinu powiedziała z kolei w rozmowie z "Nikkei Asia", że poufną notatkę o wprowadzeniu zakazu pracownicy otrzymali jeszcze w pierwszych dniach września. Wynikało z niej, że od 1 października z iPhone'ów mają zrezygnować pracownicy mający dostęp do informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa, a od marca 2024 roku zakaz obejmie wszystkich zatrudnionych w jej firmie.
Jeśli wierzyć wyliczeniom chińskiego urzędu statystycznego z 2021 r., władze lokalne i centralne Chin oraz państwowe przedsiębiorstwa zatrudniają łącznie ok. 56,33 mln osób. Jest więc bardzo prawdopodobne, że Apple w mniejszym lub większym stopniu odczuje wprowadzenie zakazu w przyszłych wynikach sprzedażowych.
Zgodnie z doniesieniami, decyzja Chin może być symbolicznym odwetem skierowanym w stronę USA. Amerykańskie władze w 2019 roku nałożyły szereg sankcji na chińskiego giganta technologicznego Huawei, a od pewnego czasu próbują również zablokować aplikację TikTok (na razie swoim mieszkańcom TikToka zakazał używać jedynie stan Montana). W styczniu br. USA, Japonia i Holandia zapowiedziały też, że będą kontrolować przepływ sprzętu i technologii potrzebnych do produkcji półprzewodników w Chinach z obawy o wykorzystanie ich przez Pekin do rozwoju technologii militarnych.
Z drugiej strony Chiny od pewnego czasu starają się jak najbardziej uniezależnić od zachodnich, a w szczególności amerykańskich rozwiązań i technologii, co zresztą jest elementem wojny technologicznej i handlowej, jaką prowadzą USA z Chinami. Trend stopniowej rezygnacji z komputerów i smartfonów zza granicy ma trwać w chińskim rządzie już od lat - pisze "Nikkei Asia". Jak powiedział urzędnik pracujący dla rządu centralnego, wielu pracowników rządowych ma obecnie dwa smartfony - Huawei do celów służbowych i iPhone'a do użytku prywatnego.
Sytuacja pokazuje też, że Pekin nie zamierza oszczędzić żadnej amerykańskiej firmy, by uniezależnić się od zachodnich urządzeń i technologii. Nawet Apple, które pośrednio daje zatrudnienie setkom tysięcy, o ile nie milionowi osób w Chinach - stwierdził analityk DA Davidson Tom Forte w rozmowie z "The Guardian" w czwartek. Apple produkuje większość swoich smartfonów w chińskich fabrykach tajwańskiej firmy Foxconn, która jest głównym dostawcą giganta z Doliny Krzemowej. Co więcej, Chiny są dla Apple jednym z kilku najbardziej istotnych rynków na świecie. Sprzedaż urządzeń Apple w tym kraju wygenerowała w 2022 roku aż 18 proc. całkowitych przychodów amerykańskiego giganta - przypomina BBC.