Web 3.0 jest bliżej niż myślisz

To, że Sieć nie stoi w miejscu to oczywista oczywistość. To, że zmiany zachodzą zbyt wolno by można je było zauważyć z wewnątrz to kolejny truizm. Tymczasem może warto zastanowić się nad konsekwencjami, jakie niosą nieznaczne na pozór usprawnienia serwowane nam przez Google czy Facebooka.

Sieć, w jakiej obecnie się poruszamy to Web 2.0. Od "wersji pierwszej" różni się tym, że użytkownicy - my - jesteśmy w dużej mierze twórcami treści (blogi, YouTube, fora), a nie zwykłymi konsumentami. Web 3.0 to kolejny etap w ewolucji Sieci. Na czym ma on polegać i czy rzeczywiście jest już "tuż za rogiem" - to postaram się wyjaśnić w tekście.

No dobrze, co to jest Web 3.0 i jak ma działać?

Jednym z podstawowych założeń Web 3.0 jest sieć semantyczna, czyli oparta na znaczeniach , na kontekście. Sieć semantyczna to idea Tima Bernersa-Lee (odpowiedzialnego także za pierwszą przeglądarkę www czy standardy stron internetowych). Opisana została przez niego oraz jego współpracowników już w 2001 roku w Scientific American .

Jak twierdzą eksperci do prawdziwego rozkwitu takiej sieci brakuje nam zapewne co najmniej kilku lat (chociaż sądząc po obecnym tempie rozwoju Sieci, równie dobrze może stać się to dość szybko) - głównie z powodu zbyt słabo rozwiniętych narzędzi oraz braku odpowiedniej mocy obliczeniowej. Są już jednak pewne przesłanki wskazujące, że Web 3.0 nie jest już jedynie odległą mrzonką.

A jak to ma działać? Obecnie istniejące roboty wyszukujące, te, z których korzystamy codziennie, działają na dosyć prostej zasadzie bazowej - sprawdzają jak często dane słowo pojawia się na danej stronie oraz ile odnośników do witryny tej prowadzi. Takim robotom brakuje jednak sprytu.

W sytuacji idealnej (ku której zmierzamy) roboty wyszukujące informacje są inteligentne ; są w stanie przejąć część naszej komunikacji, planowania i innych codziennych czynności. A co to oznacza w praktyce? I dlaczego ma być lepiej niż teraz? Żeby się tego dowiedzieć zastanówmy się na chwilę jak Sieć wygląda obecnie.

Web 2.0 - ludzie ludziom pomagają

Web 2.0 to Sieć, jaką znamy teraz. Kamieniem milowym był dla niej (dość umownie) rok 2001, kiedy zmienił się jednokierunkowy paradygmat komunikacji. Wówczas to rozpoczęła się ekspansja blogów, nastał czas Wikipedii, a następnie Facebooka (serwisów społecznościowych w ogólności) i YouTube, kiedy to użytkownik zaczął aktywnie tworzyć treści znajdujące się w Internecie.

On the Internet, nobody knows you're a dogOn the Internet, nobody knows you're a dog Fot. Peter Steiner

Za flagowe serwisy Web 2.0 można uznać na przykład sklepy internetowe, w których pojawiały się recenzje amatorów, a nie fachowców (Amazon, polski Merlin), czy niektóre internetowe stacje radiowe (last.fm, amerykańska Pandora), podpowiadające użytkownikowi treści, które mogą mu się spodobać ("osoby, które zakupiły tą książkę zwróciły też uwagę na tytuł.."). Jeśli chodzi o stacje radiowe, to stawia je to w opozycji do tradycyjnych radiostacji, gdzie królem był DJ.

Ucieleśnieniem Web 2.0 są społeczności, których pochodną są serwisy typu Facebook. To na społeczności oparty był jeden z pierwszych czynników konstytuujących Web 2.0 - Page Rank Google'a. Jest on wykorzystywany w wyszukiwarce aby określić, które z miliardów stron internetowych najlepiej odpowiadają wpisanemu zapytaniu, a polega przede wszystkim na ustaleniu, ile witryn zewnętrznych linkuje do danej strony. W bardzo dużym uproszczeniu im witryn takich więcej, tym wyżej pojawia się strona w wynikach wyszukiwania. Page Rank opiera się na założeniu, że strona X musi być wyjątkowa, skoro tak wiele pozostałych do niej linkuje.

W efekcie ludzie zaczęli ufać opiniom innych ludzi, nawet tych, których nie znali i o których nic nie wiedzieli. Zamiast szukać informacji u ekspertów (np. czytając prasę) coraz częściej po prostu wyszukiwali jej w sieci, ufając jakości algorytmów szukania.

Zaburzenia komunikacji

Szybko okazało się jednak, że "wypowiedzi" innych ludzi w internecie mogą być fałszowane przez wyspecjalizowane automaty lub po prostu spamerów, a same serwisy wyskakujące na pierwszych miejscach wynikach wyszukiwania są tworzone jedynie w celu przekierowania nas w inne miejsce - za odpowiednią prowizją. Komu nie zdarzyło się szukać np. "konkretnego hotelu w Grecji" i trafić na stronę, które z wakacjami, z Grecją i z hotelem wiele wspólnego nie miała. Z pewnością jednak mogliśmy na niej kupić bilety tanich linii lotniczych. W efekcie celowość niektórych poszukiwań w internecie przestała mieć sens - nie spełniała naszych oczekiwań.

Rozwiązaniem tego problemu może być właśnie Web 3.0, który ma wyszukiwać informacje rozumiejąc nasze intencje oraz kontekst poszukiwań. Inteligentne roboty mają widzieć, że szukając hotelu w Grecji naprawdę nie interesują mnie jeszcze przeloty.

Pionierzy

Jedną z bardziej banalnych przesłanek jest ostatni pomysł Facebooka na stworzenie na łamach serwisu sekcji Pytania i Odpowiedzi . Dotychczas z wątpliwościami lub pytaniami w Sieci radziliśmy sobie na kilka sposobów. Albo wpisywaliśmy zapytanie do wyszukiwarki albo pytaliśmy na forach, w gronie znajomych na serwisach społecznościowych. W Polsce niezbyt przyjęły się rozwiązania typu Yahoo Answers . Jedną z prób jest serwis Podaj Dalej ale jak dotychczas osiągniętej przez niego popularności nie można oceniać w kategoriach narodowych (jak np. Nasza Klasa).

On the Internet, nobody knows you're a dogFot. AP

Niemniej sekcja Q&A na Facebooku może być hitem. Nie-anonimowe osoby odpowiadające na pytania, których reputacja jest znana z racji umiejscowienia w grupie. Dla Yahoo może to być dość duży cios, podobnie jak dla Google, który w lutym kupił serwis Aardvark pełniący dość podobne funkcje. Dla Facebooka może to z kolei być duża szansa jeśli chodzi o pozycję zajmowaną w Sieci - może stać się wówczas miejscem do którego zwracamy się szukając odpowiedzi pewniejszej niż ta, której dostarczyć może wyszukiwarka. Dowiedzieć będziemy się mogli zarówno gdzie jest najlepsze jedzenie, jak dojechać, czy warto wybrać się na dany film , co jest sensem życia, itd. Treść uprawomocniona będzie przez kontekst; przez znaczenie.

Kolejnym zwiastunem zmian jest wyszukiwarka, która jest w stanie wykryć kontekst wypowiedzi i rozpoznaje sarkastyczne zdania . To bardzo ważny krok w kierunku sieci semantycznej, która przecież oparta ma być na znaczeniu. Jeśli uda się w przyszłości rozszerzyć zakres możliwości mechanizmu tak, by rozpoznawał wypowiedzi inne, niż sarkastyczne, posuniemy się naprzód jeszcze bardziej. Do tej pory przy wyszukiwaniu na przykład recenzji produktu można było trafić na opinie

Przepiękny, wyświetlacz całkiem spory, producent obiecuje niewiarygodną wydajność. Szkoda, że ma wadę fabryczną i ekran wyświetla jedynie kolor zielony.

Wyszukiwarki które potrafią rozpoznawać kontekst nie umieszczą strony z taką recenzją w wynikach wyszukiwania na przykładowe zapytanie "(produkt) wydajność".

Inna opcja wyszukiwania kontekstowego już pojawiła się na rynku (amerykańskim, oczywiście). Chodzi o usługę Google Product Search na urządzeniach mobilnych . Wyszukiwarka jest w stanie ustalić nie tylko nasze położenie (GPS), lecz również przy wyszukiwaniu konkretnych produktów wskazać, czy i w jakiej cenie znajdują się w pobliskich sklepach .

Do tego można dodać opcję także wprowadzoną przez Google - determinację wyszukiwania mobilnego na podstawie położenia . Na przykład podczas ostatniej powodzi frazy wpisywane w wyszukiwarkę trzeba było dokładnie precyzować - "poziom wody w Wiśle, Kraków". Na podstawie geolokalizacji system sam wie, wyniki z jakiego obszaru przedstawiać jako najważniejsze.

Google Product SearchGoogle Product Search Fot. Google

Nie rozstajemy się już prawie z komputerem i Internetem. Część z nas ma ciągle do nich dostęp i nosi je we własnej kieszeni . Dostęp do Sieci możemy mieć za pośrednictwem samochodu, lodówki i jeszcze kilku urządzeń. Na fali rozwoju technologii 3D tylko patrzeć, jak wyniki wyszukiwania będą układać się w sześcian. Wchodzimy w interakcje z komputerem, które nie wymagają użycia peryferiów takich jak klawiatura czy myszka (Wii, Natal, ekrany dotykowe). W takich okolicznościach Web 3.0 tylko patrzeć.

Web 3.0 - co nas czeka?

Starając się utrzymać treść na poziomie raczej popularno-naukowym, niż naukowym definicja Web 3.0 będzie dość uproszczona. Kolejne "wydanie" Sieci w dojrzałej wersji zakłada istnienie inteligentnych robotów, które będą w stanie odnaleźć interesujące nas informacje na podstawie kontekstu (najtańsze meble, najkrótszy utwór danego wykonawcy) i częściowo przejmą niektóre funkcje komunikacji w Sieci (ustalenie wolnych terminów spotkania dwóch osób, rezerwacja stolika). Internet będzie bardziej "dopasowany" do użytkowników; będzie odgadywał ich potrzeby bez konieczności dawania wyszukiwarce precyzyjnych wskazówek.

Już teraz eksperci wskazują na fakt, że ilość danych znajdujących się w Internecie staje się zbyt duża na możliwości "tradycyjnych wyszukiwarek" . Trzeba wypracować nowe sposoby, w jakie wiedza może być systematyzowana i odnajdywana. Web 3.0 w znacznej mierze opiera się na rozwoju sztucznej inteligencji i nie sposób zaprzeczyć, że ten, komu pierwszemu uda się zaimplementować podstawowe założenia Web 3.0 zdetronizuje obecnych władców Internetu.

Efektem ubocznym Web 3.0 jest jednak uproszczenie sieciowych aktywności. O ile sugerowanie mi w sklepie internetowym, że ta książka może mi się spodobać jest wielce przydatne, o tyle personalizowanie wszystkich doświadczeń internetowych jakoś niezbyt do mnie przemawia. Ale to pewnie wrodzone malkontenctwo i siła przyzwyczajenia . Tak więc jesteśmy świadkami dokonującej się (r)ewolucji, która umyka naszej uwadze, a nasze dzieci pewnie będą czytać o niej w przyszłym odpowiedniku Wikipedii na ekranie wszczepionym w skórę własnej ręki .

Zdanie "Obyś żył w ciekawych czasach " uznawane jest przez Chińczyków za jedno z gorszych możliwych przekleństw, co mnie zawsze zastanawiało. Żyjemy w ciekawych czasach. A mam nadzieję, że będą jeszcze ciekawsze.

Joanna Sosnowska

Więcej o: