"Jedno jest pewne: Amerykanie nie zdołają przeszkodzić w dokończeniu budowy gazociągu przez Bałtyk - Nord Stream 2. Budowa jest zbyt zaawansowana" - piszą Frank Dohmen i Alexander Jung w najnowszym wydaniu tygodnika "Der Spiegel".
Inwestycja pochłonęła dotychczas od sześciu do siedmiu miliardów euro. Na odcinku ponad tysiąca kilometrów rury łączące Rosję z Niemcami są już ułożone.
"Całkowicie nierealistyczne jest myślenie, że z powodu brakujących 150 kilometrów przy wybrzeżu duńskim cały projekt upadnie" - powiedział "Spieglowi" szef jednej z firm uczestniczących w budowie magistrali. Prezydent Władimir Putin i szef spółki Nord Stream Matthias Warning poradzą sobie z tym problemem - dodał przedsiębiorca.
Zdaniem "Spiegla" amerykańskie sankcje mogą mieć nieoczekiwane konsekwencje dla zaopatrzenia Europy w gaz. Autorzy przypominają, że 31 grudnia kończy się rosyjsko-ukraińska umowa o tranzycie rosyjskiego gazu przez Ukrainę. Celem Niemiec jest doprowadzenie do podpisania nowej umowy, która zapewni Ukrainie także w przyszłości wpływy z tranzytu.
Strona rosyjska sygnalizowała dotychczas zgodę na taką umowę. Nałożenie sankcji może jednak spowodować zmianę stanowiska Moskwy. Należy obawiać się, że Rosjanie zerwą negocjacje - pisze "Der Spiegel", powołując się na źródło w Nord Stream.
Władze w Moskwie zarzucają ukraińskiemu koncernowi Naftogas, że paktuje z rządem USA. Przedstawiciele ukraińskiej firmy spotykali się z ambasadorem USA w Berlinie Richardem Grenellem.
Ten konflikt może mieć "nieprzyjemne następstwa" dla zaopatrzenia Europy w gaz - ostrzega "Der Spiegel". Autorzy przypominają, że ponad 10 lat temu Rosja wstrzymała dostawy gazu do Europy, zarzucając Ukrainie, że nielegalnie przejmuje cześć surowca. Prze tydzień Europejczycy martwili się o dostawy. "Przerwa w dostawach skończyła się, ale obawy pozostały" - czytamy w "Spieglu".
Jeżeli dostawy gazu 1 stycznia zostaną przerwane na trzy miesiące, w UE zabraknie w styczniu 6,3 mld metrów sześciennych tego surowca - piszą autorzy, powołując się na wyliczenia Instytutu Gospodarki Energetycznej Uniwersytetu (EWI) w Kolonii. Jednym z następstw byłby wzrost cen gazu.
EWI uspokaja, że brak dostaw będzie mógł być zrekompensowany rezerwami surowca magazynowanymi w zbiornikach oraz dostawami gazu skroplonego LNG. "Nikt nie będzie musiał marznąć" - zapewnił Simon Schulte z EWI.
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle.