O narastającej krytyce decyzji niemieckiego landu Meklemburgia-Pomorze Przednie w sprawie powołania fundacji pseudoekologicznej, która ma pomóc w dokończeniu budowy rosyjsko-niemieckiego gazociągu pod Bałtykiem, pisze w środę (13.1.2021) niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". W rozmowie z gazetą współprzewodnicząca niemieckich Zielonych Annalena Baerbock zażądała wycofania się z tych planów. Jak zauważyła, założenie fundacji prawa publicznego wspierającej budowę Nord Stream 2 tylko podkreśla fakt, że w żadnym razie nie jest to czysto biznesowy projekt.
"To, że z pomocą rosyjskich pieniędzy finansowana ma być fundacja pod przykrywką ochrony klimatu, która służyć ma tylko i wyłącznie dokończeniu gazociągu, jest po prostu bezczelne. Nie tylko z punktu widzenia polityki klimatycznej, ale i geopolityki" - oceniła Baerbock.
Dodała, że Nord Stream 2 nie jest potrzebny do zabezpieczenia zaopatrzenia w gaz, bo istniejąca sieć gazociągów zupełnie do tego wystarcza. Zdaniem niemieckiej polityk celem Kremla jest wykluczenie za pomocą gazociągu Polski i Ukrainy z tranzytu gazu. "To, że rząd federalny od lat w tym pomaga, pomimo krytyki wielu europejskich sąsiadów i Parlamentu Europejskiego, jest już wystarczająco złe" - oceniła Baerbock.
I podkreśliła, że "absolutnie nie do przyjęcia" jest to, że premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manuela Schwesig zakłada fundację, "która w dużej części ma być finansowana przez rosyjski koncern państwowy, zabezpieczając tym samym strategiczny projekt Kremla".
Powołana w zeszłym tygodniu Fundacja dla Ochrony Klimatu i Środowiska Meklemburgii-Pomorza Przedniego ma zostać zasilona przez kraj związkowy kwotą 200 tysięcy euro, z kolei spółka Nord Stream 2 AG zadeklarowała wpłatę 20 mln euro w tym roku i w następnych latach. W sumie może przeznaczyć na fundację nawet 60 mln euro. Fundacja ma ma przyczynić się do kontynuacji budowy gazociągu w obliczu groźby nałożenia na firmy uczestniczące w inwestycji sankcji USA. Rozważane jest zakupienie przez fundację komponentów i maszyn niezbędnych do ukończenia gazociągu.
Jak zauważa "FAZ", wątpliwości może budzić statut fundacji, który daje spółce Nord Stream 2 AG prawo głosu. Może ona np. zaproponować pierwszego dyrektora wykonawczego fundacji, odpowiedzialnego za segment gospodarczy jej działalności. Ma mieć także dwóch członków w kuratorium.
We wtorek przeciwko decyzji władz Meklemburgii-Pomorza Przedniego demonstrowała grupa ekologów z ruchu Fridays for Future. Z kolei organizacja Deutsche Umwelthilfe (DUH) zażądała reakcji Komisji Europejskiej i zagroziła, że zaskarży rząd północnoniemieckiego landu z powodu złamania prawa o fundacjach.
Według DUH z dotychczas dostępnych dokumentów wynika, że nazwa fundacji to "kamuflaż", a głównym celem nie jest wcale ochrona klimatu, lecz działalność gospodarcza, na której skorzysta tylko jedno prywatne przedsiębiorstwo czyli spółka Nord Stream 2 AG. Zdaniem prawniczki DUH Cornelii Ziehm nie można wykluczyć, że jest to ingerowanie w wolną konkurencję, co wymagałoby notyfikacji do Komisji Europejskiej.
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle.