"Nuernberger Zeitung" ocenia, że limit prędkości stał się symbolem. Zauważa, że ten, kto go popiera, uchodzi za "postępowo-ekologicznego trendsettera", a kto jest mu przeciwny, postrzegany jest jako "ignorant", któremu środowisko i życie ludzkie są obojętne. Zdaniem dziennika w przypadku takiej dyskusji Zieloni zawsze mają przewagę, bo myślą, że "mantrę moralnej i ekologicznej poprawności mają na wyłączność". Ci, którzy ochronę środowiska "mają w nosie", to przecież inni. Zdaniem dziennika to sprawia, że polityka staje się łatwa; oszczędzasz sobie żmudnej debaty o tym, czy to, co jest pożądane, jest również skuteczne.
Dziennik "Der neue Tag" przypomina: najpierw seria wpadek Annaleny Baerbock, kandydatki na kanclerkę, a potem ponowne odkrycie Zielonych jako partii zakazów. "Uboga programowo chadecja może teraz wcisnąć gaz do dechy i ustawić się na pasie do wyprzedzania: Zieloni chcą zakazać uciechy z pędzenia!"… Gazeta z Weiden zauważa, że kandydat na kanclerza CDU/CSU Armin Laschet "wylicza powody, które przemawiają przeciwko ograniczeniu prędkości: oszczędność CO2 w ten sposób jest marginalna, na wiejskich drogach dochodzi do większej liczby wypadków". Dziennik uważa, że "jest to tak samo logiczne, jak mówienie podczas gry w piłkę nożną, że ciągnięcie za koszulkę zmniejsza ryzyko kontuzji i dlatego nie może to być uznane za faul". W opinii gazety rozsądnym rozwiązaniem byłoby zmniejszenie zagrożeń i emisji wszędzie tam, gdzie jest to możliwe i doświadczanie prędkości podczas jazdy na rowerze.
Z kolei inna gazeta z Norymbergi, "Nuernberger Nachrichten", przywołuje słowa Guenthera Becksteina, długoletniego bawarskiego ministra spraw wewnętrznych, który w sporze z polityczką Zielonych Renate Kuenast uznał za "dość absurdalne" czynienie z ograniczenia prędkości "sedna czarno-zielonej współpracy". Dodaje, że kolega partyjny Becksteina, Andreas Scheuer oraz kandydat unii na kanclerza Armin Laschet mają inne zdanie i niezmiennie twierdzą: "droga wolna". "Od około 50 lat. Witamy w przeszłości" - podsumowuje dziennik.
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle.