„Dwa tygodnie po zamachach terrorystycznych w Stanach Zjednoczonych 11 września 2001 roku Władimir Putin wszedł na mównicę niemieckiego Bundestagu. (…) Wygłoszone przez niego, w najistotniejszych fragmentach po niemiecku, przemówienie, pełne odniesień do niemiecko-rosyjskich podobieństw, do dziś cieszy się w Niemczech popularnością" – piszą Friedrich Schmidt i Markus Wehner w niedzielę we „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" (FAS).
Jak zwracają uwagę autorzy, wielu Niemców nadal sądzi, że władze w Berlinie nie uchwyciły wyciągniętej ręki Putina i tym samym zaprzepaściły szansę na ułożenie sobie stosunków z Moskwą.
Wladimir Putin powiedział w Bundestagu, że Europa może stać się potężnym i samodzielnym ośrodkiem polityki światowej tylko wtedy, gdy połączy swoje możliwości z potencjałem Rosji. Krytykował, że decyzje podejmowane są bez udziału Rosji, chociaż zimna wojna dobiegła końca. Prezydent Rosji podkreślał znaczenie Dostojewskiego, Tołstoja, Goethego dla kultury europejskiej i nawiązywał do dynastycznych małżeństw niemiecko-rosyjskich. „Otwórzmy nową kartę w naszych dwustronnych stosunkach" – apelował. Oba kraje powinny przyczynić się do budowy „wspólnego europejskiego domu" – czytamy w FAS.
Przemówienie Putina było z rosyjskiego punktu widzenia jednoznacznym sukcesem. Niemieckie media były pod wrażeniem jego słów oraz reakcji niemieckich parlamentarzystów. Putin „zdobył Reichstag szturmem" – pisała gazeta „Sueddeutsche Zeitung".
FAS przypomniał nieco wcześniejszą wypowiedź Putina dla dziennika „Bild", w którym prezydent Rosji wezwał Niemców do większej pewności siebie. „Żaden kraj nie może wiecznie cierpieć wskutek win, wynikających z działań w przeszłości" – powiedział, co jak na prezydenta Rosji było niecodziennym stanowiskiem.
Putin odżegnywał się też od „totalitarnej stalinowskiej ideologii" i krytykował mur berliński jako symbol podziału Europy. Nie sprawiał wrażenia sowieckiego betonu, lecz raczej zranionego niedźwiedzia, który zabiega o szacunek dla własnego kraju. W dodatku, proponował pomoc w walce z terroryzmem, a nawet akceptował amerykańską obecność na terenie, który Rosja dotychczas uważała za swoją strefę wpływów.
Przemówienie w Bundestagu było dla Putina próbą „odzyskania straconego terenu" – oceniają autorzy. Niemcy miały pomóc w postawieniu na nogi gospodarki Rosji. Putin uważał się za następcę Piotra Wielkiego, który zapewnił Rosji wielkość ucząc się od Zachodu.
Polityka powinno się oceniać nie po słowach, lecz po czynach – zastrzegają dziennikarze FAS. Putin oczekiwał, że w zamian za wsparcie w walce z terroryzmem Zachód zaakceptuje jego działania w Czeczenii. Zabiegał też o udział Rosji w podejmowaniu decyzji w polityce światowej, kokietując ewentualnym udziałem Rosji w NATO.
Już 20 lat temu istniały poważne wątpliwości co do partnerstwa z Rosją w dziedzinie bezpieczeństwa. FAS wskazuje na zastrzeżenia krajów z Europy Środkowo-Wschodniej, które „dopiero co uwolniły się od represyjnego panowania Rosji" i traktowały Rosję z nieufnością.
Autorzy przypominają wydarzenie, które ich zdaniem demaskuje nieufny stosunek Putina do Zachodu i jego brak zainteresowania prawdziwym partnerstwem. Po zatonięciu w sierpniu 2000 roku podwodnej łodzi atomowej Kursk, Putin odrzucił propozycje pomocy ze strony Wielkiej Brytanii i Norwegii, chociaż zwiększało to szanse na uratowanie załogi. Prezydent chciał za wszelką cenę zapobiec wrażeniu, że Rosja skazana jest na pomoc Zachodu. Jego dewiza już wtedy brzmiała: „Rosja musi odgrywać rolę mocarstwa".
Autorzy przypominają likwidację niezależnych mediów, morderstwa przeciwników politycznych, interwencje przeciwko Gruzji i Ukrainie. Nie pomogło nawet to, że pod wpływem Niemiec i Francji nie doszło do przyjęcia Gruzji i Ukrainy do NATO – czytamy w FAS.
Schmidt i Wehner uważają, że zarzuty Putina wobec Zachodu o prowokowanie „kolorowych rewolucji" w byłych republikach sowieckich są wynikiem jego frustracji wynikającej z utraty przez Moskwę wpływów i znaczenia. Putin obarcza zagranicznych wrogów odpowiedzialnością za wewnętrzne problemy i błędy swojego kraju. Koszmarem byłaby utrata kontroli zdobytej 20 lat temu. Dlatego wspiera, niezależnie od wielu różnic, białoruskiego dyktatora Łukaszenkę w jego walce przeciwko protestom.
Putin kieruje swoim krajem w sposób coraz bardziej autorytarny i autokratyczny. Dlatego coraz trudniej przychodzi mu pozyskanie partnerów wśród europejskich partii centrowych, choć jest to możliwe w pojedynczych przypadkach. Dowodem jest rozpoczęta po agresji na Ukrainę budowa Nord Stream 2 czy też postawa byłego kanclerza Gerharda Schroedera.
Przepaść między politycznym systemem w Rosji a zachodnimi demokracjami jednak stała się zbyt duża, by Rosja mogła współpracować z siłami centrowymi w Niemczech. Dlatego Putin stawia na skrajne partie, szczególnie na Alternatywę dla Niemiec (AfD), której politycy przyjmowani są z honorami w Moskwie.
Nostalgia, jaką wśród wielu Niemców wzbudza przemówienie z 2001 roku, wynika z zastosowanych wówczas przez Putina chwytów, którymi posługuje się zresztą do dzisiaj. Mówił o pragmatyzmie i interesach gospodarczych, kulturowych więzach i koszmarze historii, a także o strachu przed konfliktem i nową wojną.
Zdaniem autorów Putin dawno temu pożegnał się z polityką kooperacji z Zachodem. Chce powrócić do kręgu mocarstw, ale w układzie z czasów przed rewolucją z 1917 roku, gdy Europa musiała się liczyć z Rosją. Dziś „car" Putin nie wygłosiłby takiego przemówienia jak 20 lat temu w Bundestagu. O tym, że był to zręczny manewr, świadczy fakt, że wielu Niemców nadal żałuje rzekomo zaprzepaszczonych szans, pomijając dawną i obecną rosyjską rzeczywistość.
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle.