Primark 21 sierpnia otworzył pierwszy sklep w Polsce w warszawskiej Galerii Młociny. Sieć promuje się hasłem "Niesamowita moda w niesamowitych cenach". Jednocześnie chwali się zaangażowaniem w działania środowiskowe i prowadzeniem firmy zgodnie z zasadami społecznej odpowiedzialności biznesu (ang. Corporate Social Responsibility, CSR).
Przez wiele lat w stronę Primarka kierowano wiele zarzutów, dotyczących m.in. wykorzystywania dzieci w fabrykach, z którymi współpracuje firma (Sharlene Gandhi na portalu Sense and Sustainability). Marka jednak prowadzi od paru lat programy, które miały zmienić jej wizerunek i pokazać, że potrafi dbać o środowisko oraz swoich współpracowników. Mary Creagh z brytyjskiej Partii Pracy uważa, że to pokłosie katastrofy budowlanej w Szabharze w kompleksie Rana Plaza. W 2013 roku zginęło tam 1127 osób, co zdaniem Creagh było bolesną pobudką dla firm na całym świecie. Swój sklep miał tam także Primark.
Idea CSR rozwijana jest od kilku dekad. Wciąż nie jest jednak tak powszechną praktyką, jak być powinna. Zakłada ona, że budując strategię firmy, uwzględnia się w niej nie tylko aspekty finansowe, ale także interesy społeczne i ochronę środowiska. Jednocześnie często też słyszy się zarzuty wobec przedsiębiorstw, które prowadzą politykę CSR, iż robią to tylko w celach marketingowych, a ich działania nie mają znaczenia. Primark stara się być świadomą marką, ale i wobec ich działań pojawiają się obiekcje, czy nie uprawiają tzw. greenwashingu (w wolnym tłumaczeniu ekościemy czy zielonego kłamstwa). Greenwashing to wywoływanie wśród klientów wrażenia, że produkty firmy są wytwarzane w zgodzie z naturą i ekologią. Pisał o tym m.in. w zeszłym roku "Forbes", nie rozstrzygając jednak, czy Primark stosuje tę taktykę.
Niektórzy bowiem oceniają wszelkie działania na rzecz środowiska jedynie pozytywnie. Nawet gdy osoby takie zdają sobie sprawę, że może być to działanie marketingowe, podnoszą argumenty, że ostatecznie firmy coś robią i jeżeli rzeczywiście podejmują jakieś ruchy ekologiczne, to jest to krok w dobrą stronę. Druga grupa uważa natomiast, że to wyjątkowo podłe kłamstwo i tuszowanie prawdziwego problemu. "The Guardian" podaje, że przemysł tekstylny jest drugim, po przemyśle naftowym, pod względem generowanego zanieczyszczenia środowiska. Nie sposób więc odmówić racji osobom, które naciskają na szybkie i głębokie zmiany i nie chcą, by korporacje mydliły im oczy. Primark jest doskonałym przykładem, jak złożone i współzależne są kwestie dotyczące ochrony środowiska.
Primark bardzo się stara, by być postrzeganym jako firma odpowiedzialna społecznie. W sklepie na ścianach co i rusz natykamy się na slogan „Ludzie. Planeta. Szacunek”, który doskonale oddaje intencje firmy. Plakaty w Primarku informują, że na stronie internetowej można sprawdzić wszystkich dostawców marki, których firma sama monitoruje. Rocznie przedsiębiorstwo organizuje 3 tys. audytów, które prowadzi 110 ekspertów dbających o bezpieczeństwo pracy i godne zarobki pracowników. Każdy podwykonawca jest poddawany ocenie co najmniej raz w roku.
Primark podkreśla na sklepowych banerach, że bawełna pozyskiwana jest zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju. Materiał dostarczają farmy prowadzone przez kobiety w Indiach, Pakistanie czy Chinach. Primark pomaga im się rozwijać, uczy je jak zużywać mniej wody i chemikaliów do produkcji, a także zapewnia wsparcie w zakresie bezpieczeństwa, higieny oraz edukacji. Sieć sprzedaje też własne kosmetyki, wszystkie oznaczone jako cruelty-free, co oznacza, że podczas testów nie była stosowana żadna forma okrucieństwa wobec zwierząt. Produkty Primarka zasłużyły na oznaczenie, gdyż w ogóle nie są testowane na zwierzętach. Ostatni element CSR to papierowe torby zakupowe, które wykonane są ekologicznych materiałów, m.in. kartonów, w których sieć transportuje towary. Ostatnio w sklepach pojawiły się też kosze na używane ubrania, które zostaną potem poddane recyklingowi lub odsprzedane.
Wobec firmy łatwo wysunąć wiele zarzutów. Chociażby to, że niezależnie od starań, jakie wkłada w zrównoważony rozwój przedsiębiorstwa, słabe jakościowo ubrania szkodzą środowisku. Kupowanie dziesiątek t-shirtów, tylko dlatego, że są tanie, nie ograniczy ich produkcji. Potrzebujemy trwałych ubrań, których nie będziemy wymieniać co sezon.
Firma używa ponoć ekologicznego brokatu w okresie festiwalowym, ale prawdziwie ekologicznym działaniem byłoby zrezygnowanie z niego całkowicie. Na łamach Evening Standard Cally Russel, prezes Lost Stock (firma powstała, by wspierać pracowników odzieżowych w Bangladeszu, dotkniętych kryzysem pandemicznym), zarzuca Primarkowi, że nie chodzi im o prawdziwie ekologiczne działania, a jedynie uciszenie sumienia klientów, ruszone przez nadmierną konsumpcję.
Ponadto można uznać, że Primark nieco nagina rzeczywistość, pisząc, że ich produkty wykonane są z organicznej bawełny. Po części jest to prawda, ale widząc taki slogan, zakładamy, że jest to produkt w 100 proc. organiczny. Portal The Revivial Collective przytacza swój wywiad z Emily Evans z Zola Amour, która wyraża swoją frustrację, gdyż każdy, kto oferuje takie produkty wie, że nie da się stworzyć w pełni organicznej piżamy i sprzedawać jej z zyskiem za sześć funtów. Evans się nie myli, gdyż jak pisze "Forbes" programy Primarka w Indiach pozwoliły obniżyć użycie chemicznych nawozów o 24,7 proc., a pestycydów o 50,3 proc. Nie wyeliminowało to ich jednak całkowicie - tym odznaczają się produkty organiczne, w których nie stosuje się żadnych chemikaliów. Ponadto dzięki akcjom pomocy zyski z dostaw w Indiach wzrosły o 200 proc. po trzech latach, a w Pakistanie o 26,8 proc. po roku prowadzenia programu. Primark niewątpliwie ma swój interes w takich działaniach.
Firma jednak na każdy zarzut ma gotową odpowiedź. Jeśli chodzi o tanie ubrania, Tim Kelly, dyrektor Primarka ds. rozwoju nowego biznesu, uważa, że nie każdy może sobie pozwolić na koszulkę za 50 funtów, czy kurtkę za 100 funtów. Dodaje, że przedsiębiorstwo zdaje sobie sprawę, że jeszcze długa droga przed nimi, ale skupiają się na odzieży dostępnej dla każdego. W przypadku programów pomocy dostawcom i "organicznych" produktów Primark tłumaczy, że stosuje podejście holistyczne, a niektórych preparatów nie można pominąć, by zachować produkcję na odpowiednim poziomie. Jednocześnie na tym im mocno zależy, ponieważ chcą zapewnić dochód i dobrobyt rolnikom.
"The Guardian" podaje, że komisja ds. audytu środowiskowego brytyjskiej Izby Gmin, opublikowała raport na temat zrównoważonej mody, zgłębiający temat tego, co najwięksi detaliści robią, by ograniczyć ich wpływ na środowisko. Primark trafił do najwyżej kategorii zaangażowania w kwestie środowiskowe. Na drugim końcu znalazły się nowo powstałe sklepy internetowe, jak Missguided czy Boohoo. Na łamach tej samej gazety Primarka broni także Richard Hyman, analityk handlu detalicznego i były dyrektor w firmie Mintel. Jego zdaniem Primark to ostrożnie zarządzany biznes, który nie pozwoliłby, by takie zarzuty były prawdziwe.
Primark gorzej wypada jednak w rankingu Good on You, organizacji zajmującej się oceną firm odzieżowych pod względem tego jak unikają szkody pracowników, zwierząt i środowiska. W każdej z tych kategorii Primark otrzymał 2/5, czyli "niewystarczająco dobry". W indeksie przejrzystości, firma uzyskała 31-40 proc. Sieć publikuje listy dostawców, ale głównie w ostatniej fazie produkcji, niechętnie udostępnia informacje o wcześniejszych etapach.
Primark ograniczył dzięki swoim programom zużycie wody o 4 proc. To jednak dosłownie kropla w morzu potrzeb. Według danych WWF na wyprodukowanie jednej bawełnianej koszulki potrzeba aż 2700 litrów wody. Primark mógłby wiec zrezygnować z bawełny i korzystać z takich materiałów jak len, bambus czy lyocell, czyli sztuczny jedwab. Firma jednak tego nie rozważa. Kathrin Stewart, dyrektor ds. etycznego handlu i środowiskowego zrównoważenia, powiedziała w Forbesie, że w przyszłości mogą używać tych materiałów, ale teraz liczy się dla nich zwiększenie jakości obecnych oraz zmniejszenie ich wpływu na środowisko. Powodem jest to, że Primark chce ciągle dostarczać produkty w tej samej cenie - zastosowanie innych materiałów wiązałoby się ze zmianą profilu marki.
Hyman słusznie zauważył, że ludzie z klasy średniej mogą pozwolić sobie na rozważania dot. środowiska i na wybór towarów, które kupują na podstawie tego, czy są ekologiczne. Większość niestety nie dysponuje tym przywilejem i są zmuszeni wybierać produkty, na które zwyczajnie ich stać. I tu ujawnia się złożoność całego problemu. Czy Primark przetrwa, jeśli zacznie inaczej prowadzić swój biznes? Firma nie może pozwolić sobie jeszcze na droższe zamienniki czy w pełni organiczną produkcję bawełny, musi poczekać aż te stanieją. Można więc zadać pytanie, czy potrzebujemy Primarka? Czy jego brak na rynku byłby odczuwalny? W Polsce długo sobie bez niego radziliśmy, ale w obliczu trwającego kryzysu, rosnącej inflacji i bezrobocia, a także pogłębiających się nierówności Primark dla wielu może stać się jedynym jakościowym wyborem. Z drugiej strony, taki model biznesu może znacząco przyczyniać się do negatywnych zmian środowiskowych.